Ledwie opadł kurz po wyborach samorządowych, a już nieśmiało rozpoczynają się przymiarki do kolejnej kampanii. Tym razem europejskiej. Ze wszystkich głosowań, to do europarlamentu cieszyło się najmniejszym zainteresowaniem. Ale czy mogłoby być inaczej, skoro przez niecałe dwie dekady klasa polityczna robiła wszystko, by ta właśnie elekcja był wyborcom znacznie bardziej odległa niż przysłowiowa koszula ciału?
Jak nie horrendalnie skrojone okręgi wyborcze, to jeszcze mniej zrozumiała ordynacja. Do tego dyktat partyjnych jedynek, który de facto powodował, że wszyscy pozostali, którzy oglądali plecy liderów, robili tylko dobrą minę do złej gry. Co prawda wielokrotnie zapewniali, że nie zamierzają być przysłowiowym kwiatkiem do kożucha, ale tak naprawdę nie pozostawało im nic innego, jak tylko trwanie w szerokiej kadrze w nadziei na korzystne miejsce na liście do Sejmu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień