Tomasz Kędziora nie ma konkurencji, ale to mu nie przeszkadza. Gra jak najlepiej potrafi
Musiał poczekać na swoją szansę, ale dziś jest niezastąpiony. Gra we wszystkich meczach od 1 do 90 minuty. - Jeśli Lech będzie mnie chciał, to nie odejdę do innego klubu. Chyba, że dostanę dobrą ofertę z zagranicy - zaznacza Tomasz Kędziora.
Jesienią wystąpił we wszystkich, 25 meczach Lecha Poznań od pierwszej do ostatniej minuty. Tomasz Kędziora jest nie tylko filarem obrony Kolejorza, ale też kapitanem reprezentacji U-23, która w tym roku na polskich boiskach walczyć będzie w Mistrzostwach Europy.
Brak konkurencji nie przeszkadza mu w grze na wysokim poziomie. Twardy, agresywny, zadziorny. Chciała go w tym okienku transferowym sprowadzić na Łazienkowską warszawska Legia, ale grzecznie jej odmówił.
- W Lechu czuję się bardzo dobrze, a poza tym za dużo lat spędziłem w Poznaniu, bym myślał o przenosinach do Warszawy. Jeśli miałbym gdzieś wyjeżdżać, to do dobrego zagranicznego klubu
- mówi „Kendi”, który niedawno zaliczył swój jubileuszowy, 100 mecz w ekstraklasie w barwach Lecha.
Od Młodej Ekstraklasy do reprezentacji Polski
Kariera Tomasza Kędziory rozwija się wręcz modelowo, choć nie brakowało w niej też zawirowań, spowodowanych przede wszystkim przez kontuzje. Urodził się 11. czerwca 1994 roku w Sulechowie. Przygodę z piłką rozpoczynał w Uczniowskim Klubie Piłkarskim w Zielonej Górze i już wtedy uchodził za bardzo utalentowanego gracza. Regularnie powoływany był do reprezentacji Polski U-16, nic więc dziwnego, że wzbudził zainteresowanie poznańskiego Lecha.
Zawodnikiem Kolejorza został latem 2010 roku. Pierwszy sezon spędził w Młodej Ekstraklasie, gdzie jeszcze przed swoimi siedemnastymi urodzinami rozegrał dwadzieścia spotkań. Kędziora został zaproszony na treningi z pierwszym zespołem przez Jose Mari Bakero, ale u Hiszpana nie doczekał się debiutu w ekstraklasie. Miał mocnych konkurentów - Grzegorza Wojtkowiaka oraz Marcina Kikuta. Choć jeździł na zgrupowania z Kolejorzem, występował tylko w zespołach młodzieżowych.
Także Mariusz Rumak, który zastąpił Bakero, początkowo wolał bardziej doświadczonych zawodników. Wystawiał przekwalifikowanego z pomocy Mateusza Możdżenia lub Huberta Wołąkiewicza. „Kendi” zaliczył jedynie epizod w rewanżowym spotkaniu pucharowym z Żetysu Tałdykorgan. A gdy na Bułgarską trafił ze Szwecji Kebba Ceesay, Kędziora znowu był numerem 2, na prawej stronie defensywy.
W Lechu więc trochę musiał poczekać na poważną szansę. Doświadczenie więc zdobywał w młodzieżowej reprezentacji. Był jej kapitanem i etatowym wykonawcą rzutów karnych. Co ciekawe, w reprezentacji występował na środku obrony. Przez częste wyjazdy na długie zgrupowania, opóźnił się jednak jego debiut w pierwszym zespole Kolejorza. Było to przed jednym ze spotkań w 2012 roku, gdy kontuzjowany był Manuel Arboleda. Rumak planował go wystawić nawet w wyjściowym składzie, ale „Kendi” wyjechał na kadrę i na pierwszy mecz musiał poczekać aż do pojedynku z Jagiellonią 27 października, gdy na ostatnie pół godziny zmienił kontuzjowanego Huberta Wołąkiewicza.
W sezonie 2013/2014 prześladowały go urazy mięśniowe. Nie grał dużo. Na jego pozycji występował Mateusz Możdżeń, który latem trafił do Lechii Gdańsk.
Kolejna szansa otworzyła się przed „Kendim” w sezonie mistrzowskim 2014/2015. I doskonale ją wykorzystał. Z kolejną kontuzją walczył Kebba Ceesay, więc Maciej Skorża nie miał wielkiego wyboru. Kędziora jednak od początku sezonu był w znakomitej formie. Zaimponował w Gdańsku, gdzie po jego dwóch doskonałych dośrodkowaniach, dwa razy do bramki Lechii trafił Łukasz Teodorczyk. Sam również potrafił strzelać gole, wykorzystując dobrą grę głową.
- To był chyba mój najlepszy dotąd sezon
- wspominał kilka dni temu na antenie Radia Zielona Góra. Rozgłośnia zaprosiła kapitana młodzieżówki, wykorzystując jego świąteczny pobyt w rodzinnym domu.
- Nasz człowiek w Lechu Poznań - z dumą zapowiadali audycję zielonogórscy dziennikarze. Padło oczywiście pytanie o też dorosłą kadrę. - Raz byłem powołany przez Adama Nawałkę, ale z powodu kontuzji nie dane mi było zagrać przeciwko Grecji. Zrobię jednak wszystko, by do niej wrócić. To marzenie każdego chłopaka grać w tej drużynie. Konkurencja jest duża bo na mojej pozycji grają Łukasz Piszczek Artur Jędrzejczyk czy Bartek Bereszyński, ale czuję, że teraz jestem bliżej tej kadry niż dalej- mówił Kędziora.
- Jego czas w dorosłej reprezentacji jeszcze nadejdzie, bo Tomek cały czas się rozwija i do tego ma mocny charakter, o czym świadczy to, że w każdej drużynie jest kapitanem. Na razie musi skupić się na jak najlepszej grze w młodzieżówce trenera Dorny, bo apetyty mamy rozbudzone, a przeciwnicy są bardzo mocni - twierdzi nasz ekspert były piłkarz Lecha Ryszard Rybak.
- Fakt trafiliśmy do mocnej grupy z Anglią, Słowacją i Szwecją ale...nie ma się kogo bać. Graliśmy dużo meczów, jesteśmy zgrani, tworzymy monolit. Pokonaliśmy bardzo mocnych Niemców, a to świadczy, że możemy wygrać z każdym. Jeśli dołączą do nas Arek Milik, Karol Linetty czy Bartek Kapustka, to na pewno podniosą jeszcze nasz poziom - twierdzi „Kendi”
Z trenerem Bjelicą czujemy się jak wielka rodzina
Lechita nie kryje, że z dużym optymizmem i niecierpliwością czeka na rundę wiosenną i to nie tylko z powodu zbliżających się szybkimi krokami mistrzostw Europy. Za nim w nich zagra, chce powalczyć z Kolejorzem o mistrzostwo Polski i Puchar Polski.
- Start sezonu mieliśmy słaby, jako zespół nie byliśmy w formie. Poczuliśmy się zdecydowanie lepiej, gdy zaczął pracować z nami Nenad Bjelica. Można powiedzieć, że...wróciliśmy do żywych. Trener trochę zmienił taktykę, także ja mam teraz więcej zadań na boisku. To mi się podoba, bo mogę bardziej pomóc drużynie. Nie tylko ja się lepiej poczułem. Także inni koledzy. Wystarczy spojrzeć na Darko Jevtica czy Dawida Kownackiego, albo Maćka Gajosa. Ciężko pracowaliśmy na ostatnie wyniki, ale idziemy w górę tabeli i mamy świetną atmosferę w drużynie. Eksperci i dziennikarze wymieniają nas w gronie tych zespołów, które będą biły się o mistrza, ale my też nie kryjemy, że czujemy się mocni - deklaruje Tomasz Kędziora.
Lechita zdradził, że szatnia funkcjonuje teraz bez zgrzytów. - Każdy ma głos, nikt nie jest pomijany. Trener ma jednak swoje zasady, których się trzyma. Każdy musi go szanować, on szanuje też nas. Trener za zespół zrobiłby wszystko, zespół dla niego też zrobiłby wszystko. Wyzwolił w nas to, że czujemy się wielką rodziną - powiedział na radiowej antenie Kędziora.