Tomasz Kafarski: Będę współtworzył nową erę klubu
Rozmowa z Tomaszem Kafarskim, nowym trenerem pierwszoligowego Górnika Łęczna, który zastąpił na stanowisku Franciszka Smudę.
Dlaczego zdecydował się pan na podjęcie pracy w Górniku i czy długo się pan nad tą propozycją zastanawiał?
Nie zastanawiałem się długo. To było ostatnie miejsce na rynku pracy i cieszyłem się z tej oferty. Trafiłem do bardzo dobrego klubu, ze świetną bazą i dobrym członem jeśli chodzi o drużynę. Poza tym, działacze przedstawili mi fajny plan rozwoju klubu. Pozostaje tylko pracować i koncentrować się na tym, by jak najszybciej dobudować ten zespół i wypracować styl gry, który będzie przynosił wyniki.
Przyszedł pan do klubu w bardzo trudnym momencie. Drużyna spadła z Ekstraklasy, odeszło z niej wielu zawodników, a czasu do kolejnych rozgrywek zostało niewiele. Praca w Górniku będzie dużym wyzwaniem.
Tym bardziej cieszę się, że zarząd zaufał mojemu doświadczeniu i w tej trudnej sytuacji to ja będę współtworzył tę nową erę.
Trzon zespołu z poprzedniego sezonu został zachowany, ale teraz klub planuje dokooptować do składu młodych zawodników. Czy to da się zrobić w tak krótkim czasie, czy też planujecie dłuższą przebudowę?
Trudność polega na tym, że większość zespołów ma już zamknięte kadry, czyli piłkarze mają pracę. My musimy szukać graczy aktualnie bezrobotnych lub tych, których można w jakiś dyskretny sposób wyciągnąć z innych klubów. Mamy zespół złożony z doświadczonych zawodników. Przed przyjęciem oferty od Górnika kluczowy był dla mnie fakt, że ci piłkarze zostają i na tym kręgosłupie można zbudować bardzo ciekawą drużynę. Czasu nie zostało dużo, ale czekające nas dwa sparingi są wystarczające, by wykrystalizowała się pierwsza jedenastka.
Górnik spadł z Ekstraklasy, ale w rundzie wiosennej był chwalony za swój ofensywny styl gry. Czy zamierza pan kontynuować drogę obraną przez Franciszka Smudę?
Ciężko powiedzieć. Mogę naopowiadać teraz różne rzeczy, a i tak wszystko zweryfikuje boisko. Jak będę już wiedział kogo mam w drużynie i jakimi atutami ci piłkarze dysponują, to będę mógł wypracować system gry, który będzie przynosił efekt. Zawsze uwielbiałem grę po ziemi, z dużą liczbą podań i wymiennością pozycji, więc nie zamierzam od tego odchodzić. Wszystko zależy od tego, jaki zespół finalnie zbudujemy. Najważniejsi są wykonawcy. W tej chwili nie jestem nawet w stanie powiedzieć jakim ustawieniem będziemy grali na boisku.
A jakie cele zostały przed panem postawione przez zarząd lub też z jakimi celami przyszedł pan do klubu z Łęcznej?
Przybyłem tu, by pokazać, że potrafię skutecznie współpracować w grupie. Cel jest jeden: chcę zbudować zespół, który będzie w stanie już w pierwszym ligowym meczu walczyć o zwycięstwo. Mam nadzieję, że będziemy kroczyć zwycięską ścieżką. Kolejny pozytyw jest taki, że okienko transferowe zamyka się 31 sierpnia, więc mamy sporo czasu. Dlatego na pewno nie będę proponował do klubu piłkarzy, którzy nie będą mogli zostać wiodącymi postaciami.
W pierwszym sparingu pod pana wodzą Górnik przegrał z grającym dwie klasy rozgrywkowe niżej Motorem Lublin 2:4. Wynik meczu towarzyskiego jest sprawą drugorzędną, ale oznacza on, że przed panem sporo pracy. Zwłaszcza, że zawodnicy testowani w drugiej połowie byli wyraźnie słabsi od rywali.
Dla mnie rezultaty sparingów nie są sprawą drugorzędną. To jest mecz, w którym jeden przeciwnik chce drugiego przechytrzyć, dlatego porażka jest dla mnie nie do zaakceptowania. Cieszę się, że w pierwszej połowie stworzyliśmy sobie sporo sytuacji bramkowych i szkoda, że nie udało się ich wykorzystać. Popełniliśmy sporo błędów, ale to był pierwszy mecz nowej drużyny z nowym ustawieniem pod wodzą nowego trenera, więc nic dziwnego, że mamy nad czym pracować.
Z kim będzie pan współtworzył sztab szkoleniowy w Górniku?
Zarówno drużyna, jak i sztab są w budowie. Obecnie jest ze mną Sebastian Leciak, trener przygotowania motorycznego i to wszystko. Trwają rozmowy z potencjalnym nowym trenerem bramkarzy, a także z zarządem na temat uzupełnienia kadry szkoleniowej.
Na jakie pozycje obecnie potrzebuje pan najbardziej zawodników? Wydaje się, że w linii ataku są największe braki.
Aktualnie mamy w kadrze ośmiu zdrowych piłkarzy z ważnymi kontraktami. Ta grupa zagrała z Motorem w pierwszej połowie. Wolnych miejsc mamy w zespole pełno w każdej formacji.
Przyszedł pan do Górnika z listą zawodników, których można zatrudnić?
Mam kilka pomysłów i rozmowy trwają. Jednak z racji tego, że zastałem w drużynie 16 piłkarzy testowanych, to trzeba było najpierw ich ocenić. Mecz z Motorem sprawił, że na kolejnych treningach będziemy mieć dużo mniej piłkarzy i rozpoczniemy pracę nad ściąganiem zawodników z potencjałem adekwatnym do Górnika Łęczna.
Którzy testowani gracze mają szanse na podpisanie kontraktu?
Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, by składać takie deklaracje, ale większość zawodników, którzy zagrali w drugiej połowie meczu z Motorem rozjedzie się do domów.
Czy można ocenić przydatność zawodnika po 45 minutach sparingu?
Na pewno nie. Dlatego oficjalnie powiem piłkarzom, którzy pojadą do domu, że być może to nie ich wina, że oni tu nie zostaną. Jednak nie mam czasu na tracenie kolejnych sparingowych minut, by testować ludzi, którzy według mnie nie spełniają wielu kryteriów, które są potrzebne do tego, by grać w Górniku.
Czy Grzegorz Bonin pozostanie kapitanem zespołu?
Tego jeszcze nie wiem. Na pewno cieszę się, że pozostał w drużynie. Szanuję to, co zrobił dla Górnika i jaką ma pozycję w szatni. Nie wydaje mi się, żeby to uległo zmianie, więc na pewno będzie wiodącą postacią na boisku, jak i poza nim.
Przemysław Pitry to nominalny napastnik, który ostatnią rundę spędził w obronie. Na jakiej pozycji widzi pan tego zawodnika?
Zobaczymy kogo uda się nam pozyskać i gdzie Przemek będzie się czuł najlepiej. Wydaje mi się, że przestawienie go do defensywy było niezłym ruchem ze strony trenera Smudy. Jestem jednak w Łęcznej dopiero od poniedziałku i myślę, że moja współpraca ze wszystkimi piłkarzami doprowadzi do tego, że zawodnicy będą grali na pozycjach, na których czują się komfortowo i będą skutecznie wywiązywać się ze swoich zadań.
Rozmawiał: Karol Kurzępa