- To trzeba lubić, trzeba wejść w to środowisko - mówią strażacy z OSP
Mają już nowy sztandar, teraz przydałby się nowy... samochód. Strażacy z OSP świętowali niedawno 70-lecie swojej jednostki!
Kilka dni temu strażacy ochotnicy ze Szlichtyngowej mieli wyjątkową okazję do świętowania. Ich jednostka właśnie skończyła 70 lat, co było dobrą okazją, by wypytać ogniowych o kulisy strażackiego fachu ich plany i marzenia. W przededniu imprezy, udało nam się umówić z zabieganym prezesem OSP, Marcinem Dederkiem.
Okazuje się, że różnice między ochotnikami a kolegami z „państwówki”, dziś w zasadzie nie istnieją. - Obaj muszą przejść te same kursy pierwszej pomocy czy dla dowódców. Różnica jest taka, że oni są na etacie, a my to robimy hobbystycznie. To trzeba lubić, trzeba wejść w to środowisko - wyjaśnia M. Dederek. - Kiedyś było tak, że wyła syrena, ktoś przybiegł i w trampkach jechał - śmieją się inni strażacy. - Dziś wszystko musi mieć atest - dodają.
Kiedyś było tak, że wyła syrena, ktoś przybiegł i w trampkach jechał
W tym roku szkolenie przeszło aż sześciu nowych kandydatów. To pierwsza tak liczna grupa. - A ogółem mamy pięć pań, w tym jedną, która może jeździć do pożarów - wyjaśnia prezes. Ale OSP w Szlichtyngowej to nie tylko młodzież. To także weterani. W tym roku odznaki za wysługę lat powędrowały do Czesława Bojanowskiego i Mieczysława Lidzbarskeigo. Obaj udzielają się już 50 lat!
Jak widać, ludzi z pasją nie brakuje. Niestety nie można tego powiedzieć o sprzęcie. - Mamy dwa wozy, w tym jelcza z 1982. Od początku jest tutaj. To już nie jest sprzęt na dzisiejsze czasy - mówi prezes. - Będziemy składać wniosek na rozdanie unijnych pieniędzy. Chcemy kupić zupełnie nowy samochód. To jest koszt ok. 800 tys. zł. I to jest cena „gołego” wozu, bez sprzętu. Gmina musi zabezpieczyć na to jakieś 150 tys. zł. Bo z tym starym samochodem są problemy - wyjaśnia.
Póki co OSP dorobiła się nowego sztandaru. Stary oczywiście zostaje na pamiątkę, był nadany jeszcze w 1984. Oba zawisną w specjalnej gablocie.
Młodsi stażem strażacy podkreślają, że 70-lecie to zdecydowanie największa impreza za ich kadencji. - Dziękujemy wszystkim sponsorom, bez nich to by się nie udało! - mówią zgodnie. - Ale z kroniki wynika ze 50-lecie też było huczne - mówi M. Dederek. - Kronikę niedawno znaleźliśmy, bo nikt nie wiedział gdzie ona jest, ale w końcu się znalazł. I teraz uzupełniamy ją w miarę możliwości. Wpisy kończyły się na roku 1999, pojedyncze wzmianki były w roku 2000 i teraz pomału próbujemy to uzupełniać. Nie jest to łatwe, żeby te 15 lat odrobić. ale mamy jakieś zdjęcia z archiwum w urzędzie, starsi też co nie co pamiętają, więc uzupełniamy - wyjaśnia prezes OSP.