To pierwszy taki eksperyment w dziejach Gorzowa
Ludzie domagali się sygnalizacji na kłopotliwej krzyżówce ul. Owocowej z ul. Wyszyńskiego. Urzędnicy zrobili... eksperyment. Widzieliśmy to. Naszym zdaniem światła... pogłębią chaos!
Miało być lepiej, było dużo gorzej - tak w skrócie wyglądają efekty zamontowania „świateł” na tym skrzyżowaniu. Za światła robili policjanci.
Pomysł był prosty: inżynier ruchu miejski inżynier Rafał Krajczyński stanął z zegarkiem w dłoni przy jezdni i w precyzyjnie odliczanych, sekundowych odstępach czasu krzyczał do st. sierż. Sławomira Marciniaka oraz st. aps. Marcina Lenartowicza: - Zmiana!
A ci zmieniali pierwszeństwo przejazdu na krzyżówce tak, jak robiłyby to światła.
Najdłużej przejazd był wzdłuż ul. Wyszyńskiego - trwał 50 sekund. Dziesięć sekund dostawały auta zjeżdżające z ul. Wyszyńskiego w lewo w Owocową, oraz dziesięć sekund miały auta wyjeżdżające z Owocowej w ul. Wyszyńskiego.
Był to pierwszy taki eksperyment w dziejach Gorzowa. Nigdy wcześniej nie była przeprowadzana podobna symulacja.
Całość utrwalali na wideo i na zdjęciach urzędnicy od dróg. Materiał posłuży potem do analizy i wyciągania wniosków.
Pozornie w porządku
My swoje już mamy. Byliśmy na miejscu. Widzieliśmy, jak wypadł eksperyment. Przygotowanie urzędników i policji było znakomite. Zmiany pierwszeństwa - czytelne i płynne. Jednak kierowcy i tak mieli problemy. A to nie ruszali natychmiast na wskazanie policji, a to piesi wchodzili na pasy i... rujnowali cały porządek. Średnio z ul. Owocowej w czasie jednego cyklu wyjeżdżało ciągiem pięć, a nawet sześć samochodów. Czyli - dzięki „sygnalizacji” - udawało się, coś, co na co dzień nie jest możliwe. Bo zazwyczaj kierowcy wyrywają stąd pojedynczo z piskiem opon, by wcisnąć się między pędzące samochody.
Pozornie więc organizacja ruchu na krzyżówce nie wyglądała źle. Jednak efekty eksperymentu boleśnie odczuwano na... w innych miejscach!
Gigantyczne korki były na ul. Wyszyńskiego (od Kłodawy), stała też część ul. Górczyńskiej (w dół górki do ul. Wyszyńskiego właśnie). Jak duże zrobiły się zatory? Takie, że korki były tu jeszcze w kwadrans po zakończeniu eksperymentu. - To właśnie nam grozi po zamontowaniu świateł. Udrożnimy jedno miejsce, a zatkamy inne - ocenił na gorąco inżynier Krajczyński (choć zaznaczył, że to jego luźne obserwacje, a nie stanowisko urzędu).
Źle to wygląda
Działaniom urzędników i policji przyglądali się też mieszkańcy Piasków. Pan Eugeniusz kiwał głową z niedowierzaniem, gdy patrzył na kolejkę aut, która migiem tworzyła się na ul. Wyszyńskiego, gdy pierwszeństwo miała Owocowa. - Nie widzę tego - mówił niezadowolony z widoków. - Bez świateł stała tylko Owocowa. Z tymi udawanymi światłami co chwilę stoi każdy kierunek - dodawał.
Nieopodal eksperyment oglądał także Lech Jędrzejewski. Chyba sygnalizacja w wykonaniu policjantów i jej efekty niespecjalnie go przekonały.
- Tutaj satysfakcjonującym i sensownym rozwiązaniem jest chyba już tylko rondo. Ruch zostałby uspokojony, każdy miałby szanse bezpiecznie włączyć się do ruchu. Jednak na rondo jest tutaj, przy moście, sporo za ciasno - ocenił.
Zgodnie z zapowiedziami urzędników pierwszy dzień eksperymentu był we wtorek, drugi wczoraj, trzeci ma być dziś. Za każdym razem „światła” są tu testowane dwa razy dziennie: podczas porannych i popołudniowych godzin szczytu.
Przypomnijmy: dopóki ul. Wyszyńskiego była dziurawą, wąską jezdnią bez kanalizacji deszczowej, mało kto nią jeździł. Wtedy wyjazd z ul. Owocowej, z mostku, nie był problemem. Jednak gdy ul. Wyszyńskiego wyremontowano, ruch nagle się tam zwiększył, a włączenie się z Owocowej do ruchu stało się wielkim kłopotem.