To ostatnie dni jednorękich bandytów. Zostają te w kasynach
W przyszłym tygodniu wygasają ostatnie wydane przed 2009 r. licencje na automaty do gier. Koniec z graniem w sklepach i pubach.
Od początku roku celnicy w całym regionie zabezpieczyli 1381 automatów „niskich wygranych”. Jednoręcy bandyci trafili do magazynów służby celnej. Zostały zabrane ze sklepów monopolowych, pubów, stacji paliw i innych miejsc, w których - w świetle prawa - zostały ustawione nielegalnie.
Celnicy nie wiedzą, ile jeszcze maszyn zostało na hazardowym rynku. Ale zapewniają, że co do tych automatów, które pojawiają się w nowych miejscach, można mieć pewność, iż są nielegalne.
- Od 2009 roku nie ma wydawanych nowych pozwoleń na ustawianie automatów i umożliwianie gry na nich - mówi Mariusz Ziarnowski, rzecznik prasowy Izby Celnej w Toruniu.
Przypomnijmy, że chodzi o regulacje, które wprowadziła uchwalona przez Sejm RP w dniu 19 listopada 2009 roku „Ustawa o grach hazardowych”. Radykalnie ograniczyła ona możliwość umieszczania automatów o niskich wygranych nazywanych „jednorękimi bandytami”. Od tamtego dnia nie wydawano nowych pozwoleń na ustawianie maszyn w kawiarniach, dyskotekach, pubach czy na stacjach benzynowych.
Nowe licencje otrzymywały tylko te automaty, które docelowo miały trafić do kasyn.
- Rzeczywistość jednak jest inna. Maszyny masowo sprowadzano z Niemiec i Holandii - mówi jeden z celników. - Trafiały one do osiedlowych sklepików. Właściciel takiej maszyny składał ofertę właścicielowi sklepu, oferując na przykład stałą stawkę za wynajem skrawka sklepowej powierzchni, którą zajmuje urządzenie. I tak interes się kręcił.
Do niedawna na osiedlowym dyżurnym sklepie z alkoholem za na bydgoskich Bielawach też był automat.
- Właściciel maszyny płacił mi czterysta miesięcznie za dzierżawę miejsca - wyjaśnia szef sklepu. - Pewnie zarabia kilka razy więcej. Zresztą, mieć a nie mieć. Zgarniać gotówkę za sam fakt, że automat stoi? Przecież to prawie żadnego serwisowania nie wymaga...
W Izbie Celnej w Toruniu informują, że w całym województwie jest jeszcze kilkaset „maszyn niskich wygranych”.
- Formalnie mogą działać tylko te, które zostały zarejestrowane przed sześcioma laty - mówi Mariusz Ziarnowski. - Ostatnie wydane pozwolenie wygasa 18 grudnia. Nowe są wydawane.
Za zarabianie na maszynie bez wymaganej licencji grozi postępowanie administracyjne. A ono - o ile sprawa nie trafi do sądu - może skutkować naliczeniem kary w wysokości do 12 tys. zł.