To Oliwierek. Chłopiec, który wstrząsnął Polską
Wystarczy kilka chwil. Tak, mały Oliwier Pelon z Zawiercia nie ma rąk i nóg... Ale te kilka chwil wystarczy, by o tym zapomnieć i bawić się z nim, jest ze zdrowym chłopczykiem.
Historia Oliwierka Pelona poruszyła w ciągu ubiegłego roku naprawdę wiele serc. Chłopiec urodził się bez rąk i nóg. Oliwier w listopadzie skończył pierwszy rok życia, a prawdopodobnie już w czerwcu dostanie swoje pierwsze protezy. Postanowiliśmy go odwiedzić.
Od lipca Oliwier i jego rodzice przeprowadzili się do mieszkania w Zawierciu. Lokal znajduje się na parterze, co jest ogromnym ułatwieniem dla całej rodziny. Dookoła budynku jest spokojnie, a w pobliżu znajduje się spory plac zabaw. Kolejna zaleta dla rodziny z dzieckiem.
Kiedy wchodzę do klatki schodowej drzwi otwiera Anna Pelon - mama Oliwiera, który właśnie obudził się po porannej drzemce.
- Mały miał dzisiaj ogromne wyczucie czasu. Obudził się dosłownie przed chwilą. A cały poranek martwiłam się, że będzie akurat spał - żartuje Anna Pelon.
Rehablitacja nauczyła go samodzielności
Anna Pelon wraca do salonu z synkiem. Uśmiech i zachowanie tego dziecka sprawia, że nie od razu zwracamy uwagę na jego niepełnosprawność. Trudno również uwierzyć, że chłopiec ma dopiero rok. Na początku spotkania Oliwier jest trochę zawstydzony i zachowuje dystans. Aparat fotograficzny powoduje jednak, że bariera między mną i chłopcem błyskawicznie znika. Okazuje się, że Oliwier doskonale wie, w jaki sposób włącza się lampę błyskową oraz sam aparat.
Chociaż ma dopiero rok, to jest bardzo samodzielny. Potrafi sam przytrzymać niedużą butelkę z piciem.
- Ostatnio zauważyliśmy, że kiedy Oliwier pije sam, to nie krztusi się. Staramy się, żeby butelkę przytrzymywał sobie sam jak najczęściej - mówi Kacper Pelon, ojciec Oliwiera.
Chwilę później mama asekuruje chłopca przy schodzeniu z łóżka. Tutaj również widać samodzielność Oliwiera, który migiem raczkuje do swoich zabawek. Potrafi również sam przewracać kartki w książkach oraz... włączyć komputer lub drukarkę. To wszystko spora zasługa lekarzy, którzy zajmują się jego rehabilitacją oraz inteligencji tego dziecka.
- Na rehabilitację jeździmy do prywatnego gabinetu w Zawierciu. Obecnie mamy ją trzy razy w tygodniu. Jeśli dostanie protezy, to będziemy musieli wtedy jeździć na rehabilitację codziennie. Oliwierek będzie musiał się przyzwyczaić do tych protez. Najlepsza jest jak najczęstsza rehabilitacja, ale to też kosztuje - tłumaczy Anna Pelon.
Tuż po urodzeniu się Oliwiera była możliwość rehabilitacji w jednym z zawierciańskich gabinetów lekarskich. Okazało się, że sprawa nie jest tak łatwa jak się wydawało. Lekarka stwierdziła, że niemożliwa jest rehabilitacja miesięcznego dziecka. Rozłożyła bezradnie ręce i stwierdziła, że nie wie co ma zrobić. Anna i Kacper Pelon nie poddali się jednak i zaczęli szukać lekarzy, którzy podejmą się rehabilitacji ich syna. Udało im się znaleźć miejsce, które okazało się tak zwanym „strzałem w dziesiątkę”. Ostatnio chłopiec zaczyna się jednak buntować.
- Oliwier już tak chętnie nie chce tam jeździć. Gdy był młodszy, to nie do końca zdawał sobie sprawę z tego co się z nim dzieje. Teraz nie chce na wszystko pozwolić. Ma swój charakter i buntuje się, kiedy coś mu się nie podoba. Czasami jest godzina krzyku, zanim zacznie ćwiczyć. Nie zawsze mogę przebywać w pomieszczeniu do rehabilitacji, bo po prostu do mnie ucieka - dodaje Anna Pelon.
Rehabilitacja przynosiła ogromne efekty. Zaskakiwały samych rodziców. Najpierw nauczył się przewracać na boki. Kilka tygodni później zaczął samodzielnie siadać.
- Nie mogliśmy jednak odkryć jak on to robi. Wystarczyło na moment odwrócić wzrok, a Oliwier już siedział. W końcu udało nam się zauważyć, że podpierał się o różne rzeczy. Teraz opiera się o swoją rękę i po prostu siada - mówi Anna Pelon. - Nie ma również problemu z raczkowaniem. Teraz próbujemy z lekarzami nauczyć go przemieszczania się na siedząco. Z tym jest najgorzej, bo Oliwier woli się położyć i raczkować. Tak mu jest wygodniej, więc nie chce poruszać się na siedząco - dodaje Anna Pelon.
Protezy? Tak, ale najpierw potrzebna jest operacja
Prawdopodobnie już w czerwcu przyszłego roku Oliwier dostanie swoje pierwsze protezy. Koszt takich protez to 20 tysięcy złotych. Nie jest to jedyny wydatek jaki czeka rodziców chłopca. Znacznie droższa jest operacja, która pozwoli na założenie protez.
- Wstępnie dostaliśmy termin na 20 czerwca 2016 roku. To są dwie osobne kliniki. W jednej zrobiona zostanie operacja, a w drugiej założone będą protezy. Protezy tak naprawdę można założyć już w tym momencie, ale ciągle musimy czekać na operację - mówi Anna Pelon.
Wiąże się ona z wydatkiem rzędu 80 tysięcy złotych oraz wyjazdem do Niemiec.
- Operacja polega na wycięciu narośli, które są na kończynach. Dopiero wtedy można będzie założyć protezy - tłumaczy Kacper Pelon. - Teoretycznie można zrobić ją w Polsce. Myślę, że wcześniejszy termin udałoby się dostać u nas w kraju. Ale może być ciężko znaleźć osobę, która podejmie się tego zadania tutaj na miejscu. Wyjazd do Niemiec to jednak spory wydatek. Do kosztu operacji trzeba dołożyć jeszcze wydatki związane z podróżą. Żona miałaby zapewniony darmowy nocleg, ale ja już musiałbym zapłacić za hotel. Wydatki związane z założeniem protez przekroczą więc 100 tysięcy złotych - dodaje Kacper Pelon.
Możliwe, że rodzice Oliwiera otrzymają odszkodowanie, ale muszą na nie poczekać jeszcze co najmniej kilka miesięcy.
Oliwier Pelon
urodził się 17 listopada 2014 roku bez rąk i nóg. cierpi na zespół pasm owodniowych, rzadki zespół wad wrodzonych, przypadający raz na 5-15 tys. porodów, który pozbawił go obu podudzi, prawej dłoni (oprócz jednego paluszka) i prawie całej lewej rączki. Co ciekawe, lekarze podczas badań USG nie widzieli żadnych nieprawidłowości w rozwoju płodu.
Akcje charytatywne, podczas których zbierane są pieniądze na protezy dla Oliwiera organizowane są w całej Polsce. Pieniądze są potrzebne nie tylko na same protezy, ale również na specjalną operację i rehabilitację chłopca. W 2015 roku połowę nagrody za wygraną w programie Celebrity Splash przekazał mu Andrzej Szczęsny.