To nie szaleństwo Majki Skowron, tylko jej protest przeciw Trumpowi

Czytaj dalej
Fot. Joanna Urbaniec
Aneta Radziejowska

To nie szaleństwo Majki Skowron, tylko jej protest przeciw Trumpowi

Aneta Radziejowska

Nowojorska korespondentka „Gazety Krakowskiej” na wielkim proteście kobiet przeciwko Donaldowi Trumpowi dostrzegła Zuzannę Janin-Antoszkiewicz, gwiazdę serialu młodzieżowego z lat 70. „Szaleństwo Majki Skowron”

Zuzanna na marsz kobiet w Nowym Jorku zdążyła w ostatniej chwili, bo jej samolot spóźnił się o ponad 4 godziny. - Gdybym nie była tu, byłabym na proteście w Warszawie, Paryżu lub Londynie. Ale cieszę się, że jestem tu - śmieje się machając polską i unijną chorągiewką, które specjalnie ze sobą przywiozła. Na biało-czerwonej napisała: „Kobiety polskie solidaryzują się z amerykańskimi”.

- Podoba mi się ogromnie tutejsza różnorodność postulatów i haseł, marsze w Polsce są zdecydowanie mocniej nastawione na jakiś konkretny temat, demonstrujemy przeciwko konkretnym ograniczeniom praw obywatelskich. Tutaj widać dosłownie wszystko: od haseł broniących praw kobiet do uogólnionej obawy o przyszłość.

Ale atmosfera jest podobna. Radość połączona z niepokojem, przeżywanie wspólnoty, solidarność. Masz świadomość, że bierzesz udział w czymś ważnym, historycznym, potrzebnym. Dla mnie to jak obowiązek - zwierza się, montując chorągiewki na statywie.

Zuzanna mimo sukcesu w powstałym w 1976 roku 9-odcinkowym serialu (miała wówczas 15 lat), nie została aktorką. Ale została artystką. To dziś uznana rzeźbiarka, twórczyni instalacji, działań performerskich, obiektów, fotografii i instalacji wideo. Powołała fundację promującą sztukę współczesną. Jeździ ze swoimi wystawami po całym świecie. Z dużymi sukcesami.

Miało być 100 tysięcy, przyszło 400 tysięcy

Antytrumpowy marsz - jak to w Nowym Jorku bywa - sprawił niespodziankę nawet organizatorom. Miało być około 100 tysięcy demonstrantów, a przyszło, jak podało biuro burmistrza - ponad 400 tysięcy. Pierwsze grupy wyruszyły o godz. 11, ostatnie docierały do mety, czyli okolic Trump Plaza, około 21.

- Dla mnie to oczywiste, że uczestniczę w tego typu akcjach. I to na różnych poziomach. Jako kobieta, bo wciąż wścieka mnie, że nie jesteśmy równo traktowane. Na przykład w instytucjach zajmujących się sztuką współczesną, czyli kulturowo najmocniej zorientowanych w prawach obywatelskich, udział kobiet w wystawach i kolekcjach notorycznie nie przekracza 35 proc. A sztuka pod nowoczesną formą pokazuje konserwatywne treści. Uważam też, że jeśli chcę zmieniać moją sztuką świat, to muszę to robić również w realnym życiu. Nie może być tak, że swoją sztuką bronię określonych postaw, a zachowuję się inaczej - dodaje Zuzanna.

Żadne prawa nie są nam dane raz na zawsze

Po chwili dodaje: - Wychowałam się i dorastałam w czasach, kiedy w peerelowskiej Polsce pewne sprawy równości były oczywiste i praw kobiet do decyzji prokreacyjnych nikt nie podważał - kontynuuje artystka. - Ale okazuje się, że żadne prawa wypracowane przez nasze matki i babki, nawet te z trudem wywalczone, nie są dane na zawsze. Trzeba ich bronić. Tu słyszymy: „My Body My Choice” (Moje ciało, mój wybór) i zaraz słychać „Her Body Her Choice”(Jej ciało, jej wybór). - Mężczyźni idą z kobietami, stoją za nimi, są razem. To ważne!

Słońce razi, zimny wiatr przewiewa na wskroś, kilka par zaczyna tańczyć, żeby się trochę rozgrzać. Ludzie machają z okien i balkonów, wychodzą z restauracji i domów towarowych, żeby pozdrowić maszerujących.

Słychać następne hasło, tym razem o tym, że takie pokojowe marsze, w których obywatele przedstawiają swoje poglądy, są efektem działania demokracji.

- Demokracja, moim zdaniem, jest ustrojem dla świadomych, mocnych i myślących ludzi - komentuje Zuzanna Janin- Antoszkiewicz. - Każdy jest w niej odpowiedzialny, musi podejmować decyzje, myśleć o przyszłości, nieustająco się określać w stosunku do pojawiających się problemów. Konserwatyzm nie wymaga twórczego myślenia. Konserwatyści szukają siły w grupach, powielają zachowania, powtarzają stare idee, posługują się stereotypami, historycyzmem, przeszłością. Wszystko wydaje się być gotowe, wdrukowane i jasne.

Marsz, czyli polityka, spektakl i widowisko

- Takie marsze, szczególnie tak barwny jak ten, gdzie pełno postulatów, okrzyków, muzyki, oznak wsparcia i ciepłych reakcji ze strony widzów, to z jednej strony pokazanie, jak działa prawo do wyrażania swoich poglądów, a z drugiej polityczny spektakl i widowisko. Dla mnie to ważne doświadczenie - dodaje Zuzanna.

Sprawy wolności i walki o prawa interesowały ją od zawsze. Działała w komitecie strajkowym w trakcie strajku studentów w 1982 na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

- Byłam inwigilowana i przesłuchiwana przez milicję w Pałacu Mostowskich w stanie wojennym, później angażowałam się w inne ważne protesty. Dlatego protestom obywatelskim od 1968 r. do dziś poświęciłam odcinek mojej pracy wideo „Majka from the Movie”, który właśnie można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Warszawie.

W maju, w Nowym Jorku pokaże pracę „Walka”. To symboliczny obraz walki jednostki o wolność, godność i widzialność w świecie.

- Dlaczego idziesz? - pyta kogoś idącego w tłumie. - Bo to piękna sprawa! - odkrzykuje dziewczyna w różowej, krzywo wydzierganej, ozdobionej cekinami czapeczce z kocimi uszami.

Czapki z kocimi uszkami stały się nieformalnym symbolem nie tylko tego marszu, ale i ogólnie walki z seksizmem, który pojawił się w przedwyborczych wypowiedziach Donalda Trumpa. Teraz, już po marszu, noszą je i kobiety, i mężczyźni.

Przed tym wydarzeniem ochotniczki zbierały się na przykład w galeriach sztuki i sklepach z wełną, żeby wykonać ich jak najwięcej. Studentki dziergały w kafeteriach i rozdawały koleżankom. Lokalne programy telewizyjne i prasa podawały adresy, gdzie można taką czapkę pobrać, jak wykonać samemu, gdzie usiąść i zrobić kilka nie tylko dla siebie, ale i dla innych.

- Symbole, pod którymi można się jednoczyć, są bardzo ważne, są wizualnym znakiem przynależności do grupy posługującej się podobnymi wartościami. Ja przywiozłam ze sobą swoją różową czapkę dla Amerykanek, ale na marszu zostałam jednak w swojej czarnej, w solidarności z czarnym protestem kobiet w Polsce - kończy Zuzanna.

***

Największy marsz kobiet przeciw Trumpowi odbył się w Waszyngtonie dzień po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Panie szły pod hasłami :„My, naród, jesteśmy silniejsi niż strach”, „Różnorodność jest amerykańska”, „Prawa kobiet to prawa człowieka” i „Szacunek dla każdego”.

Podobne marsze przeszły przez 600 innych miast USA.

Aneta Radziejowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.