To nie radni, ale pedagodzy będą dzielić stypendia
Zostawić system obowiązujący w dawnej gminie czy mieście? A może przyjąć nowe zasady? Zdania radnych były podzielone. Emocji nie brakło.
Na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej największą dyskusję wywołały stypendia prezydenta dla uczniów. Do tej pory było tak, że w mieście nagrodę dostawał jeden uczeń danej szkoły. Ten z podstawówki otrzymywał 1,5 tys. zł, z gimnazjum - 2 tys. zł, a ze szkoły ponadgimnazjalnej - 2,5 tys. zł. Inne zasady obowiązywały w dawnej gminie. Tam stypendia wójta dostawało znacznie więcej dzieci, choć były to niższe sumy. Teraz, w jednym mieście, stypendia prezydenta powinny być jednakowe. Czy na pewno?
Rada dzielnicy Nowe Miasto zaproponowała, by do projektu uchwały wprowadzić poprawkę - żeby zamiast jednego, można było nagrodzić pięcioro uczniów. Propozycję tę poparł radny Marek Budniak, podkreślając, że rozmawiał z dyrektorem podstawówki, który przekonywał go, że stypendium na większej liczby dzieci ma większy walor wychowawczy. W podobnym tonie wypowiadał się radny Wiesław Kuchta.
- Musielibyśmy pomnożyć 202 tys. zł razy pięć - zauważyła wiceprezydent Wioleta Haręźlak. - Gdybyśmy chcieli i w tzw. starym mieście przyznawać po pięć stypendiów na szkołę.
- A dlaczego nie może być tak jak było? - zastanawiał się prezydent Janusz Kubicki. - Zostawmy to, niech w tej sprawie wypowie się dzielnica.
Zdaniem Andrzeja Brachmańskiego, nieważne czy jedno, czy pięć, ważne jest to, by w całym mieście było jednolicie. Bo jak uczniowie się spotkają i jeden powie, że dostał od prezydenta 1,5 zł, a drugi tylko 300 zł?
- Dlaczego chcemy decydować? Niech to rada pedagogicznej w każdej szkole zdecyduje, czy ma być jedno większe, czy kilka mniejszych stypendiów - mówił prezydent. Poparł go Jacek Budziński: - W mojej szkole ostatnio było dwóch uczniów z podobnymi osiągnięciami. A stypendium można było przyznać tylko jednemu. To krzywdzące... Dlatego popieram prezydenta. Niech w każdej szkole rada pedagogiczna zdecyduje, ile ma być tych nagród. Proponuję, wpisać do uchwały ogólny zapis: nagrody dla zdolnych uczniów.
By głosować „za”, apelował Tomasz Sroczyński. I wszyscy zebrani tak zagłosowali. Tylko Bożena Ronowicz wstrzymała się od głosu. Nie była przekonana, że zróżnicowane sumy to dobry pomysł.