Polacy kupują najwięcej nowych mieszkań w Europie. Na szczęście deweloperzy biją kolejne rekordy liczbowe. To dzięki tak dużej podaży ceny na rynku nieruchomości są - mimo wyśrubowanego popytu - w miarę stabilne.
Wyniki deweloperów są rekordowe. Ostatnie 12 miesięcy to największe w historii poziomy sprzedaży, największa liczba pozwoleń na budowę i liczba prowadzonych inwestycji.
Dzieje się tak pomimo faktu, że - jak twierdzą analitycy rynku - nowe mieszkania są po prostu droższe. Podczas gdy przecięta cena zapłacona za metr używanego lokum w 10 miastach wynosi 3988 zł, to za metr nowego trzeba płacić 4821 zł - wynika z danych NBP za ostatni kwartał 2016 roku.
Do tego kupując nowe cztery kąty trzeba też zarezerwować niemałe środki na wykończenie lokalu sprzedawanego w tzw. stanie deweloperskim. W przypadku używanych lokali oraz częściej stan techniczny wymaga jedynie w miarę taniego odświeżenia: na rynku jest już sporo mieszkań, wybudowanych w ostatnich 20 latach przez deweloperów. Jednak w przypadku mieszkań w starych kamienicach lub wielkiej płycie trzeba się liczyć z koniecznością generalnego remontu i tam wydatki mogą być znacznie wyższe.
Nowe lokale oferują jednak wyższy standard. Do tego wielu nabywców ma nadzieję, że w przyszłości nowe nieruchomości szybciej zyskiwać będą na wartości niż mieszkania w osławionej „wielkiej płycie”. Niemniej ważnym czynnikiem wpływającym na popularność deweloperskiej oferty ma po prostu fakt, że mieszkań w Polsce jest za mało, niezależnie od tego, jak będziemy te niedobory szacować. Polacy wybierają nowe lokale, bo otrzymują również wspólne powierzchnie w nowej jakości: w przypadku starszego budownictwa bywa różnie (oto przykład: w SM Morena w Gdańsku w większości budynków klatki schodowe nie były malowane od kilkunastu lat).
Efekt? Prawie 48 proc. pieniędzy, wydanych na zakup mieszkań w 2016 roku trafiło do biur sprzedaży deweloperów, jak wynika z szacunków europejskiego urzędu statystycznego. Dla porównania: w 2010 r. wartość sprzedanych mieszkań deweloperskich stanowiła 32,9 proc. obrotów na rynku. Najnowsze dane mówią o biciu kolejnych rekordów liczby sprzedanych nowych mieszkań oraz o najwyższych w historii liczbach rozpoczynanych nowych inwestycji mieszkaniowych. Czy mamy w Polsce do czynienia z niespotykanym boomem na rynku deweloperskim. Protestują przeciwko takiej frazeologii eksperci.
- Jesteśmy w cyklu ekspansji, a nie rynkowego boomu - twierdzi prof. dr hab. Jacek Łaszek, doradca kierujący Wydziałem Analiz Rynku Nieruchomości w Departamencie Analiz Ekonomicznych NBP. - Nie możemy mówić o boomie, bo jego cechą charakterystyczną jest gwałtowny wzrost cen, a te są w miarę stabilne. Fakt: w Gdańsku wszystkie przedstawione zjawiska rynek odczuwa silnej.