To ma być dobry trening
Anwil Włocławek jedzie do Tarnobrzegu, gdzie zwycięstwo jest obowiązkiem. Ale żadnego rywala nie należy lekceważyć.
Anwil od Siarki dzieli przepaść - w sumie aż 15 zwycięstw. I tak samo bogactwo w składzie, a w przypadku Siarki w zasadzie jego brak. Co tu dużo mówić - zwycięstwo jest obowiązkowe i jeśli włocławianie zagrają na swoim normalnym poziomie problemem mogą być tylko jego rozmiary.
Ale uwaga. Choć Siarka przegrywa ostatnio co może, lekceważenie przeciwnika może okazać się zgubne. O nic nie walcząca ekipa na pewno gra na luzie i czasami wychodzi jej wszystko. Dlatego cel Anwilu jest taki, jak z wszystkimi potencjalnymi słabszymi rywalami - od pierwszych minut pokazać, kto tu rządzi, szybko uzyskać większą przewagę, aby potem był spokój na boisku.
Składów nawet nie ma co porównywać. W Siarce grają tylko dwaj obokrajowcy - amerykański obrońca Gary Bell i środkowy Zach Robbins (208 cm wzrostu). Poza tym najczęściej w pierwszej piątce wychodzą Daniel Wall, Kacper Młynarski i Jakub Zalewski. Na ławce rezerwowych są Maciej Strzelecki, Jakub Patoka, Piotr Pandura, Kamil Karliński i Piotr Wolski. I już z tego widać, że Anwil dysponuje o wiele szerszym i bardziej klasowym zestawieniem, choć z pewnością jeszcze nie zagra Michał Chyliński.
Tak naprawdę, ten mecz powinien być tylko dobrym treningiem przed kolejnym spotkaniem we Włocławku z mistrzem Polski Stelmetem Zielona Góra (3 kwietnia). To będzie hit następnej kolejki, a Anwil ma coś do udowodnienia. Przede wszystkim to, że dwie porażki w tym sezonie (w lidze i Pucharze Polski) w sumie różnicą aż 55 pkt. były tylko wypadkami przy pracy. Poza tym, że zespół się uczy po tych porażkach oraz że Hala Mistrzów jest prawdziwą twierdzą (włocławianie nie przegrali w niej od początku sezonu, czyli od 12 meczów).
Po porażce w Toruniu (80:83) Stelmet nie może być powien pierwszego miejsca w tabeli, choć jest tego najbliżej (bilans 21-3). W zasadzie poza Anwilem i Rosą Radom nie ma już z kim przegrać: Stal Ostrów (dwukrotnie), Start Lublin, Asseco Gdynia, Turów Zgorzelec i MKS Dąbrowa Górnicza. Walka powinna toczyć się w drugie miejsce i zapowiada się naprawdę pasjonująco do ostatniego meczu.
Ale tak jak mówi trener włocławian Igor Milicic, jego zespół koncentruje się tylko przed najbliższym spotkaniem, a co będzie później nie ma dla niego żadnego znaczenia.
Anwil jest „na fali”, gra bardzo dobrze i w ataku, a zwłaszcza w obronie, forma zawodników jeszcze rośnie przed fazą play off. Nawet, gdyby przystąpił do niego z czwartej pozycji, nie stałby w żadnym stopniu na pozycji straconej. Ale jeśli jest okazja na miejsce drugie, które zapewni przewagę parkietu aż do półfinałów, to dlaczego z tego nie skorzystać? Wszystko jest możliwe.
Jeden mecz kluczowy włocławianie mają już za sobą (wygrana z Energą Czarnymi Słupsk 91:83), ale kolejne, zwłaszcza ze Stelmetem Zielona Góra, Polskim Cukrem Toruń i Wilkami Morskimi Szczecin zadecydują o tym, które Anwil zajmie miejsce przed decydującą rozgrywką o medale. Oby jak najwyższe.