To już ostatnie podpisy
Kontrakt Artura Mroczki w Toruniu to ostatnia niespodzianka sezonu transferowego. W niedzielę o północy okienko się zamknęło.
Mroczka związał się z KS Get Well tzw. kontraktem warszawskim. Co to oznacza? Że umowa nie zawiera warunków finansowych i precyzuje jedynie przynależność żużlowca. To ważne, bo wtedy delikwent może spokojnie szukać innego pracodawcy, do którego może trafić w dowolnej chwili na zasadzie wypożyczenia. Zawodnicy, którzy nie podpisali żadnych umów do 31 stycznia muszą teraz czekać na otwarcie okienka transferowego w trakcie sezonu, ale to dopiero 15 maja.
Na co liczy Mroczka? W Toruniu raczej nie zostanie. Do tej pory pertraktował głównie z Unią Tarnów, w której startował z powodzeniem w poprzednim sezonie. Rozmowy nie powiodły się jednak, bo żużlowiec oczekiwał podwyżki za awans w rankingu o 13 miejsc. Klub jednak myśli o oszczędnościach, dlatego rozstał się z Martinem Vaculikiem i wziął tańszego Piotra Świderskiego.
Mroczka to wychowanek GKM Grudziądz, któremu wróżono wielką karierę, ale talent rozmienił na drobne i dziś może być ewentualnie niezłą drugą linią w PGE Ekstralidze. Czy znajdzie sobie gdzieś miejsce w składzie? Oprócz Tarnowa chyba nie ma już dla niego więcej ofert.
Szansę w Toruniu może otrzymać, jeżeli klub rozstanie się z Grzegorzem Walaskiem, a na to się powoli zanosi. Żużlowiec początkowo chciał walczyć o miejsce w składzie, tak poinformował jeszcze w grudniu właściciel KS Get Well Przemysław Termiński.
Ostatnio jednak drogi żużlowca z klubem się rozeszły. Jak informuje „Przegląd Sportowy”, poszło o zapis w kontrakcie, który pozwoliłby Walaskowi zmienić zespół w dowolnej chwili. Tymczasem KS Get Well chciał zobowiązać zawodnika do rywalizacji o miejsce w składzie przynajmniej przez dwie kolejki PGE Ekstraligi. W zamian oferował wysokie wynagrodzenie za punkt - 6 tys. zł. Walasek na razie propozycji nie przyjął i aneksu finansowego nie podpisał. Niewykluczone, że będzie szukał innego klubu, wcześniej miał niezłą ofertę z Orła Łódź.
W weekend żużlowcy mieli ostatnią szansę, żeby podpisać kontrakty. Skorzystał z niej m.in. Sebastian Ułamek, jeden z bardziej znanych zawodników, którzy pozostawali bez pracy. Doświadczony żużlowiec w poprzednim sezonie awansował do PGE Ekstraligi z ROW Rybnik, ale w składzie beniaminka nie znalazło się dla niego miejsce. Klub postawił na Damiana Balińskiego i Rune Holtę, który mocno obniżył swoje oczekiwania po niefortunnej przygodzie w Ostrowie.
Ułamek był łączony z klubami I-ligowymi, m.in. jego macierzystym Włókniarzem Częstochowa, ale ostatecznie trafił do Betardu Wrocław. Na razie nie ma nic zagwarantowanego, ale wicemistrzowie Polski chcą dać mu szansę rywalizacji o miejsce w składzie w sparingach przed sezonem.