To już nie jest urzędnicza złośliwość. Rząd nie kryje swojej homofobii

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smoliński
Rozmawiała Agata Sawczenko

To już nie jest urzędnicza złośliwość. Rząd nie kryje swojej homofobii

Rozmawiała Agata Sawczenko

Ten rodzaj zainteresowania orientacją seksualną ludzi, jaki przejawia Ministerstwo Sprawiedliwości, uważam za groźny - mówi Grzegorz Stefaniak.

Rozmawiałam ostatnio z Jakubem Kwiecińskim. To ten chłopak, o którym ostatnio zrobiło się głośno. Wraz ze swoim partnerem nagrał teledyski do piosenek Roxette czy Beaty Kozidrak. Stwierdził, że teraz mamy najgorsze czasy jeśli chodzi o prawa osób LGBT.

Grzegorz Stefaniak, sekretarz Stowarzyszenia 9dwunastych: Tak. Czasy, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość są ciężkie dla różnych mniejszości. Ale akurat mniejszości seksualne są grupą, która nigdy nie była w Polsce dobrze, równo traktowana.

Ale wcześniej - co prawda powoli - coś się jednak zmieniało.

Poprzednie rządy w sferze deklaracji były łagodniejsze. Ale jeżeli prześledzić, co faktycznie się zmieniło prawnie, jeśli chodzi o osoby homoseksualne czy transpłciowe - nie mówię o nastawieniu społeczeństwa, tylko wyłącznie o rzeczach legislacyjnych, na które władza ustawodawcza ma wpływ - to trudno mi sobie przypomnieć taką rzecz, którą można uznać za kamień milowy podczas ośmiu lat rządów PO. Trochę zaczęło to drgać pod koniec, kiedy PO szukała różnych politycznych sojuszników. Dopiero wtedy na przykład z Ministerstwa Edukacji udało się wycisnąć - pod olbrzymią presją i po tragicznej śmierci nastolatka, który po szykanach kolegów się powiesił - deklarację potępienia homofobii. A ten rząd - moim zdaniem - jest po prostu bardziej szczery, jeśli chodzi o swoją homofobię.

Ta szczerość jest nam potrzebna?

To nie zmienia niczego na lepsze. Tyle tylko, że bardziej wiemy, na czym stoimy. Dla mnie, jako osoby pracującej w organizacji, która zajmuje się m.in. przeciwdziałaniem dyskryminacji, jest to przynajmniej jasny i konkretny komunikat. Po prostu wiem, że niczego dobrego nie mogę się spodziewać.

Teraz zastępca prokuratora generalnego kazał prokuratorom zajmować się małżeństwami jednopłciowymi, zawieranymi przez Polki i Polaków za granicą.

To też jest sytuacja, która zaczęła się kilka lat temu, kiedy coraz więcej krajów na świecie ustanawiało u siebie równość małżeńską. Polska od samego początku, konsekwentnie się odżegnywała od uznawania tych jednopłciowych małżeństw czy związków partnerskich zawieranych za granicą. Teraz to się jeszcze pogarsza. To jest kolejny krok zaostrzający tę procedurę. Wcześniej mieliśmy taką zwykłą urzędniczą złośliwość. I deklarację obozu rządzącego, że zostaną złagodzone te przepisy, że Polakom i Polkom łatwiej będzie zawierać te związki za granicą - że przynajmniej nie będzie tego przeszkadzania. Natomiast teraz - mamy wahnięcie w drugą stronę. Coś, co i tak było trudne - próbuje się sprawić, by było jeszcze trudniejsze. Uważam za groźny ten rodzaj szczególnego zainteresowania orientacją seksualną ludzi, jaki w tej chwili przejawia Ministerstwo Sprawiedliwości.

To proszę powiedzieć, w którą stronę powinniśmy iść: jako państwo, jako społeczeństwo.

Jako społeczeństwo powinniśmy iść w solidarność ze sobą na wzajem. W solidarność, szacunek i życzliwość wobec swoich sąsiadów, znajomych, rodziny. To najlepsze, co możemy zrobić: myśleć i żyć życzliwością do człowieka - nawet jeśli się ode mnie różni, nawet jeśli nie zgadzamy się ze sobą. A jeżeli chodzi o wspieranie otwartości w społeczeństwie, o wspieranie akceptowania różnorodności - to jesteśmy skazani na siebie samych, na oddolne inicjatywy. I ewentualnie na samorządy.

Wygląda na to, że i dzisiejsza szkoła nie szykuje się, by uczyć tolerancji, otwartości. Są rodzice, którzy też tego nie będą robić. Ja się trochę boję...

A ja rozumiem, że się pani boi. I mam nadzieję na zmiany, które i tak w społeczeństwie zachodzą przez to, że po prostu coraz więcej różnych ludzi poznajemy. Jesteśmy państwem, z którego można wyjechać i można zobaczyć, jak się żyje w innych krajach. I liczą na samodzielne myślenie i na wyciąganie wniosków.

No tak - można pojechać, zobaczyć, zrozumieć. Ale za swoje poglądy można też dostać w zęby. I to jest coraz bardziej akceptowalne.

Dlatego coraz ważniejszy jest opór społeczny. Musimy pilnować siebie samych. Szansą jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego, uświadamianie ludzi - na zasadzie jeden człowiek drugiego człowieka. Bo na razie nie możemy liczyć na to, że pilnowaniem porządku w zakresie przemocy mobilizowanej nienawiścią zajmą się instytucje, państwo, wymiar sprawiedliwości. Różne bezpieczniki są dziś wyłączane.

Rozmawiała Agata Sawczenko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.