To jest walka o demokrację czy też tylko chodzi o stołki...

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
redakcja Gazety Lubuskiej

To jest walka o demokrację czy też tylko chodzi o stołki...

redakcja Gazety Lubuskiej

PiS proponuje ogranicznie długości panowania samorządowych włodarzy do dwóch kadencji. PO uważa, że to zamach na demokrację.

Prezydent Wadim Tyszkiewicz rządzi Nową Solą od 2002 roku. To już jego czwarta kadencja i, jak deklaruje, ostatnia. W ostatnich wyborach zgarnął blisko 86 proc. głosów. Gdy pytamy o plany wprowadzenia kadencyjności w samorządach, przyznaje, że założył się nawet z wiceprezydentem Jackiem Milewskim o to, czy PiS „pójdzie na całość”, czyli skonstruuje prawo tak, by działało wstecz.

– Kaczyński nie ma żadnego interesu, żeby to zaczęło działać za dziesięć lat – wyjaśnia. Prezydent zapowiedział nawet, że gdyby z dnia na dzień pozbawiono go urzędu, to wystartuje w wyborach na prezydenta Zielonej Góry.

Tyszkiewicz na swoim facebookowym profilu opublikował wpis adresowany bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego. „Panie prezesie, pośle Kaczyński, zapraszam Pana na publiczną debatę na temat zmian ordynacji wyborczej. Mam wrażenie, że pojęcie i wiedzę o życiu i funkcjonowaniu polskiego samorządu czerpie Pan z serialu » Ranczo«. Nie uważam się za najlepszego, ale to mnie wybrali mieszkańcy, i chyba ich nie zawiodłem. Proszę o to zapytać nowosolan. Dlaczego, jakim prawem chce Pan ograniczyć mieszkańcom Nowej Soli prawo wyboru? Dlaczego chce Pan ograniczać demokrację? Wyjątkowo podłym jest oskarżanie samorządowców o układy, mafie, koterie, przekręty. Rozumiem, że kiedy zastąpią samorządowców, wybieranych przez mieszkańców w wolnych, demokratycznych wyborach, partyjni namiestnicy, to wszystko się zmieni na lepsze?”.

Wpis „zagotował” internet

„Samorządy (i te małe i te większe) to w wielu przypadkach udzielne księstwa służące do obsadzania swoich ludzi, kontrolujące lokalne media i podlegające ograniczonej kontroli. Nie przesądzam, że jest tak w pańskiej gminie, ale trudno mi uwierzyć, że pan w ogóle nie widzi problemu. Chyba że nie chce Pan go dostrzec” – pisze Dawid.

„W niektórych samorządach kadencyjność pewnie by pomogła, ale uważam, że nie można tego generalizować i podporządkowywać wszystkiego wyjątkom. Jak już PiS tak chce tej kadencyjności, to ja mam propozycję: kadencyjność dla wszystkich, od sołtysów, poprzez radnych i posłów do senatorów. Jak ma być równo i sprawiedliwie, to niech będzie!” – proponuje Janina.

„Wprowadzenie ograniczenia kadencyjności w samorządzie (szczególnie wójtów i prezydentów) będzie miało jeden, bardzo niebezpieczny efekt: wójt, który już nie będzie mógł startować w kolejnych wyborach będzie mógł działać na zasadzie »po mnie choćby potop«. Może postępować dowolnie niegospodarnie, zadłużać gminę itp. W końcu to nie on będzie musiał to naprawiać”
– przestrzega z kolei Zbigniew.

„W punkt! Sama drżę na myśl, że wkrótce naszego Jacka zastąpi jakiś oszołom” – to z kolei wpis Elżbiety z Bytomia Odrzań-skiego. A wspomniany „nasz Jacek” to oczywiście Jacek Sauter, jeden z rekordzistów kraju jeśli chodzi o zarządzanie gminą. Robi to już bowiem od ćwierć wieku. W 2006 wykręcił poparcie na poziomie 94 proc. W 2010 i 2014 w wyborach startował sam. Teraz przyznaje, że do tematu kadencyjności stara się podchodzić „na zimno”.

To i tak jest poza mną. Jestem tylko małym burmistrzem, i wzrostem, i wielkością gminy – wyjaśnia. – Ale to byłby dla mnie najbardziej dramatyczny moment, bo zakładałem, że jedynym podmiotem, który może mnie pozbawić pracy w moim kochanym Bytomiu, jest społeczeństwo. I ja nie wierzę, żeby państwo pozwoliło sobie na tak radykalne złamanie zasady, że prawo nie działa wstecz. Gdyby to społeczeństwo podziewało „spadaj”, to też byłoby tragedią, ale to ludzie są moim pracodawcą...

Prezydent z plakatu

– Gdyby zmiany w prawie weszły w życie, może dojść do wielu roszad – mówi prezydent Winnego Grodu Janusz Kubicki. – Oczywiście, jeśli prezydent Wadim Tyszkiewicz zechce, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wystartował w Zielonej Górze.
Prezydent Kubicki odesłał nas do swojej strony na Facebooku, gdzie skomentował najnowsze propozycje PiS dotyczące wprowadzenia kadencyjności. Opublikował tam plakat wyborczy z 1994 roku, na którym widnieje ulotka z jego zdjęciem z kampanii wyborczej do rady miasta i podpis: ,,Szanowny wyborco, proszę o Twój głos”. Dalej Kubicki pisze m.in., że: ,,Takie coś znalazłem. Czemu to umieszczam teraz? Bo zaczęła się dyskusja odnośnie tego, kto ile i gdzie może być kadencji. A dokładniej to PiS rozpoczął kolejną dyskusję, a właściwie wojnę odnośnie ilości kadencji, jaką mogą pełnić prezydenci, burmistrzowie i wójtowie. No, cóż, mnie ona też dotyczy bo jestem już trzecią kadencję. (…) Więc … ja jestem za kadencyjnością, ale powinna ona dotyczyć wszystkich, ale również parlamentarzystów, radnych itp.”.

Podobnie uważa Anna Mołodciak, która wójtem Kłodawy została pierwszy raz w 2007 r. – Kadencyjność? Dobrze, niech będzie, ale niech dotyczy wszystkich funkcji wybieralnych. Posłów i senatorów też. Niech będzie sprawiedliwie – mówi. Dodaje jeszcze, że dla wszystkich samorządowców kadencyjność już istnieje. – Każde kolejne wybory mogą odprawić wójta, burmistrza czy prezydenta z kwitkiem. To ludzie decydują, czy zaufać nam kolejny raz.

Jeszcze dłużej władzę sprawuje Krystyna Pławska z Bogdańca. Pierwszy raz wygrała wybory w 1998 r. Później zdarzyło się to jeszcze czterokrotnie. Dwa lata temu w pierwszej zgarnęła 58 proc. głosów. Gdy skończy się kadencja, będzie świętowała 20--lecie kierowania gminą.

– Jestem przeciwko. To ograniczanie praw wynikających z konstytucji. Każdy ma prawo startować wyborach i walczyć o wygraną. Czemu wycinać tych, którzy są dobrze oceniani przez ludzi i cieszą się ich poparciem? – dziwi się pomysłowi.
Mieszkająca w Jeninie Czytelniczka (to wieś należąca do Bogdańca) jest tego samego zdania. – Gdyby ludzie Pławskiej nie chcieli, to by przegrywała. A wygrywa – ocenia na oko 40-letnia kobieta.

Ale już przedsiębiorca z Kłodawy wskazuje, że „przez lata wójtowie budują swoją potęgę”. – Z każdą kolejną kadencją coraz trudniej jest z nimi wygrać, bo coraz więcej osób staje się w jakiś sposób z wójtem, burmistrzem czy prezydentem powiązanych. Jednak ograniczeniem powinny być trzy kadencje – dodaje biznesmen.

Częste zmiany? Nic dobrego

Tomasz Niesłuchowski z gminy Żagań jest najdłużej „panującym” wójtem nie tylko w powiecie żagańskim , ale i województwie, a nie wykluczone, że również w kraju. Urząd piastuje nieprzerwanie od 1990 roku.

– Uważam, że częste zmiany na tak wysokich stanowiskach nic dobrego nie przynoszą, przynajmniej jeśli chodzi o planowanie inwestycji – wylicza Jan Daniszewski, przewodniczący rady gminy i sołtys Toma-szowa, największej miejscowości w gminie Żagań. – Jeśli jest dobry i wygrywa każde wybory w pierwszej turze, to nie ma potrzeby tego sztucznie regulować w imię zasady.

Ryszard Klisowski jest wójtem Przewozu 18 lat. Marian Skałacki, mieszkaniec Przewozu, uważa, że wielokadencyjność otwiera mnóstwo drzwi i łatwiej wówczas „wyrwać” coś dla gminy. – Choć czasem długie urzędowanie może rodzić korupcję – dodaje.
Innego zdania jest Mariusz Strojny, przedsiębiorca z Przewozu.

– Jestem zwolennikiem dwukadencyj-ności włodarzy gmin. Przy dłuższym urzędowaniu tworzą się niezdrowe układy, pojawia się wypalenie zawodowe, tak jak u naszego wójta, brak energii, kreatywności. U nas nawet placów zabaw z prawdziwego zdarzenia nie ma, a mają je małe miejscowości w innych gminach. Ale one pozyskują środki, starają się o dofinansowania. Boli mnie też brak jakichkolwiek inwestycji, orlika i ciągle słyszymy o braku pieniędzy.

– Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. Dwa lata kadencji jednego burmistrza w zupełności wystarczą. Jesteśmy dobrym przykładem, że długoletnie kadencje się nie sprawdzają. Burmistrz Kozłowski jest już trzy kadencje i nie widzi ogromnego problemu, jaki mamy z siecią kanalizacyjną. Myślę, że co dwa lata inny włodarz zobaczy sprawy, których nie widzi ten, który już się „zasiedział” – mówi Maciej Macugow-ski, mieszkaniec Ośna Lubuskiego.

– Dwukadencyjność? Jak najbardziej! Daje to możliwości niektórych działań, nie byłyby podejmowane szczególnie te, które są ukierunkowane na pozyskiwanie głosów wybranych grup, a podejmowane te decyzje, które są skuteczne dla ogółu – mówi Piotr Romanowski, radny opozycyjny Urzędu Miasta w Ośnie Lubuskim.

Jeśli projekt zostanie wcielony w życie, w Lubuskiem nie wystartuje ponownie połowa prezydentów i burmistrzów miast... a
Dwie kadencje? Przed tygodniem prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że „stan ordynacji wyborczej i całej organizacji wyborów jest ułomny” i trzeba go zmienić. Co przywrócić może sprawność? Chociażby wprowadzenie limitu dwóch kadencji dla prezydentów, wójtów i burmistrzów. Dzięki temu zabiegowi wybory samorządowe mają być uczciwe. Posłowie PO natychmiast stwierdzili, że to posunięcie PiS mające na celu nieuczciwy sukces podczas wyborów. Osoby obecnie pełniące funkcje dłużej niż jedną kadencję nie mogłyby wystartować ponownie w wyborach w 2018 roku. Czyli wielu popularnych włodarzy z opozycji nie stanęłoby do wyścigu wyborczego...

redakcja Gazety Lubuskiej

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.