To faza wojny religijnej. Najgorszej z możliwych [rozmowa]
Rozmowa z JERZYM DZIEWULSKIM, byłym antyterrorystą, o metodach walki z terrorystami.
Coraz częściej słychać głosy domagające się odrzucenia poprawności politycznej i radykalnego rozprawienia się z terrorystami.
Politycy nie znają konsekwencji swoich słów. Co to znaczy „rozprawić się”? Trzeba rozprawić się z terroryzmem, ale problem polega na tym, że takie hasła są niebezpieczne i wyjątkowo podłe. Dla niektórych rozprawienie się jest równoznaczne z atakiem na innych ludzi. Politycy pokazują tym swoją zdecydowaną postawę, której oczekują niektórzy wyborcy. Ekstremiści i nacjonaliści, np. w Polsce, czekają właśnie na takie słowa. Dla nich to sygnał zezwalający na działania niezgodne z prawem. Ostatnio w Gdańsku zaatakowali i pobili Ukraińców.
Nacjonaliści i ekstremiści nie rozróżniają narodowości. Rozprawiają się z każdym obcym.
Jeśli w Wielkiej Brytanii w ciągu trzech miesięcy były trzy zamachy, to ich politycy też zostaną poddani większemu ciśnieniu na działania wobec radykalnych środowisk islamistycznych?
Po raz pierwszy premier Wielkiej Brytanii mówi o zdecydowanych działaniach. Rozpoczyna się dyskusja na temat przyznania dodatkowych pieniędzy policji i służbom specjalnym. Kolejna dyskusja dotyczy dodatkowych uprawnień dla służb. Im więcej zamachów terrorystycznych - tym większy nacisk na służby w celu wcześniejszego wykrywania potencjalnych zagrożeń. Tylko służby mają ograniczone działanie. W Wielkiej Brytanii mamy miliony muzułmanów. Należałoby wyselekcjonować spośród nich osoby zagrażające bezpieczeństwu publicznemu. I - bez wątpienia - taki proces już trwa. Tylko czy z punktu widzenia techniki operacyjnej będzie to możliwe? Do zajęcia się jedną osobą potrzeba od kilkudziesięciu do kilkuset agentów i policjantów. Każdy powie, że wystarczy kilku do obserwacji, ale problem polega na działaniu kompleksowym - zajmowaniu się także jego wszystkimi kontaktami.
A jeśli podejrzanych jest 20 tysięcy?
Nawet niech będzie to liczba trzech tysięcy wyselekcjonowanych osób. Do tego dołóżmy ich wszystkie kontakty, to dojdziemy do tego, że liczba funkcjonariuszy i agentów powinna być równa połowie liczby mieszkańców Wielkiej Brytanii. Absurd, prawda?
Jeśli nie w ten sposób, to jak działać skutecznie? Kiedy Palestyńczycy atakowali Izrael - izraelska armia od razu buldożerami równała z ziemią domy rodzin terrorystów.
Problem polega na tym, że mówimy o państwach demokratycznych oraz o Izraelu. Słyszymy różnicę. Jeśli postępujemy zgodnie z regułami i zasadami demokratycznego państwa, czyli stosujemy najgorszą z możliwych taktyk, to w Europie nie zastosujemy metod izraelskich. Czy można coś z nimi zrobić? Wysiedlić? Wszystkich? Demokracja tego nie wytrzyma. Izrael od wojny Jom Kippur w 1973 roku wszelkimi metodami walczył o przetrwanie. Oni nie patrzą na to, co mówi demokratyczny świat.
Europa Zachodnia wytrzyma kolejne zamachy?
Wytrzymają, tylko jak długo nie dojdzie do niekontrolowanych zachowań społecznych? Kiedy społeczeństwa zachcą przejąć sprawy we własne ręce? Terroryzmu nie da się pokonać. Można go osłabić. Można odłożyć na kilka lat, tak również bywa. Teraz mamy do czynienia z najgorszą rzeczą. Dziś posługują się nie ideologią, a zwichrowaną psychiką. Do tego wykorzystują religię. Mordują dla Allacha. To najprymitywniejsza metoda, którą nigdy nie posługiwali się terroryści. Kiedyś terroryści walczyli o sprawiedliwe państwo, poprawę bytu, panowanie komunizmu. To była ich ideologia. A dziś facet kuchennym nożem zabija ludzi dla Allacha. To jest faza wojny religijnej, a ona jest najgorszą z wojen. Bez zwycięstwa, bez celu, bez żadnych zasad. Im chodzi tylko o mordowanie.