
W latach 30-tych XX wieku Urząd Budowy Portu dysponował ok. 150 jednostkami pływającymi.
Stocznia Królewska powstała na terenie dzisiejszego Basenu Północnego w latach 1897 - 1903.
Jej budowa wynikał wprost z potrzeby utrzymania potężnej, jak na owe czasy, floty jednostek pływających i znaków nawigacyjnych, niezbędnych do utrzymania toru wodnego do Szczecina.
Barki, pogłębiarki i jeden latarniowiec
- Podczas poszukiwań archiwaliów dotyczących historii naszego miasta, przez przypadek znalazłem piękne i ciekawe plany dotyczące dawnej stoczni, która była zlokalizowana na terenie dzisiejszego Basenu Północnego - mówi Piotr Piwowarczyk z Fortu Gerharda. - Były wśród nich grafiki nigdy dotąd nie prezentowane publicznie.
Warto przypomnieć, że w Świnoujściu już od połowy XVIII w. istniał urząd zajmujący się rozbudową portu i utrzymaniem dróg wodnych.
Początkowo sprawą utrzymania portu zajmowała się Komisja Żeglugi. Później, w związku ze zwiększającą się ilością obowiązków, powołano do tego celu Urząd Budowy Portu (Hafenbaumat). Aby sprostać zadaniom utrzymania drogi wodnej do Szczecina w latach 70-tych XIX w. urząd ten utrzymywał ponad 50 jednostek pływających.
50 lat później miał ich już 130. Były wśród nich pogłębiarki, barki, latarniowiec i łodzie wiosłowe. A do tego ogromna liczba znaków nawigacyjnych, boi i kilometry nabrzeży do utrzymania.
- Rozbudowa świnoujskiego portu była naprawdę olbrzymim przedsięwzięciem, jak na początek XX wieku - ocenia Piwowarczyk.

Budynek magazynowy zachowany do dziś
Właśnie dla potrzeb całej infrastruktury zdecydowano o budowie małej stoczni miejskiej. Już przed pierwszą wojną światową stała się jedną z najważniejszych firm w Świnoujściu.
- Warto dodać, że według ówczesnych przepisów najmłodszy pracownik stoczni mógł mieć 12 lat - podaje ciekawostkę pan Piotr. - I pracować nie więcej niż 6 godzin dziennie i tylko na stanowisku przeznaczonym dla ucznia.
Majster szkutniczy otrzymywał wówczas taką pensję, jak nauczyciel. Ówczesny dyrektor stoczni mieszkał w domu położonym w centrum miasta. Był jego właścicielem.
Betonowy dok i infrastruktura
Inwestycję rozpoczęto od wykopania basenu portowego, wybetonowania dna i kei oraz zamontowania śluzy. W piwnicach budynku sąsiadującego z nabrzeżem zainstalowano potężne pompy, które służyły do wypompowywania wody z betonowego „doku”.
Wokół basenu wzniesiono kilkanaście budynków i szop. W tym wieżę ciśnień do zaopatrywania w wodę maszyny parowej i instalacji ppoż oraz wielką halę maszyn. Budynki biurowe wybudowane zostały z czerwonej cegły, a ściany ozdobiono prostymi, skromnymi wykuszami i innymi tego typu elementami. Natomiast większość szop miała konstrukcję ryglową. W 1905 roku na terenie stoczni funkcjonowała już kuźnia, blachownia, hala z obrabiarkami, warsztat szkutniczy inne podobne obiekty.
- Na początku XX wieku postanowiono wydłużyć basen w kierunku północnym budując nowy wylot kanału, zamykany drugimi potężnymi wrotami - opowiada Piotr Piwowarczyk. - Nowa śluza bramowa była na tyle szeroka, że do basenu, dzięki rozbudowie, mogły wchodzić nawet największe jednostki.
Wśród pracowników obcokrajowcy
Już w kilka lat po uruchomieniu stoczni pracowało w niej 140 pracowników. W okresie międzywojennym zatrudnienie średnio wynosiło od 200 latem, do nawet 600 w okresie zimowym (to był okres natężonych remontów jednostek). Tuż przed wybuchem II wojny światowej, w stoczni i Urzędzie Budowy Portu pracowało blisko 800 osób.
- Nie da się ukryć, że znaczna ich cześć pochodziła jednak z poza miasta, bowiem w Świnoujściu brakowało wykwalifikowanych pracowników - wyjaśnia Piotr Piwowarczyk.
Ujawnia też „polską” ciekawostkę:
- Na etacie szkutnika było w 1913 roku zatrudnionych trzech Polaków: Madejski, Zimoch i Tulezja. Natomiast w hali maszyn pracował Węgier, a funkcję intendenta stoczni pełnił Francuz.
Początkowo większość używanych maszyn było napędzana silnikami parowymi. Ze względu na nie na zapleczu hali maszyn postawiono olbrzymią kotłownię z wysokim kominem (rozebraną niestety kilka lat temu). Potrzebna była też woda i dlatego postawiono wieżę ciśnień, której budowę zakończono w 1898 r. Na jej szycie zamontowano potężny zbiornik wody, służący do zapewnienia stabilnego ciśnienia w stoczniowych wodociągach.
Wieża dosłownie cudem przeżyła dwie wojny i okres stacjonowania w Basenie Północnym Sowietów. A nawet ostatnie 25 lat, gdy z terenu Basenu Północnego „zniknęło” kilkanaście ciekawych i wartościowych zabytków.
Niestety stan tego obiektu jest bardzo zły. A miasto, poza nielicznymi wyjątkami, w minimalnym stopniu inwestuje w świnoujskie zabytki.