To była prawdziwa rewolucja. Musieliśmy się wszystkiego uczyć. Od początku
To było 30 lat temu. 27 maja 1990 roku odbyły się pierwsze wybory do władz samorządowych. Wybrana została rada miasta, w której zasiadało wtedy 60 radnych.
- Wcześniej przecież były miejskie i wojewódzkie rady narodowe - wspomina Paweł Bartnik, w samorządzie od ponad 20 lat. - Nie startowałem w tych pierwszych wyborach samorządowych, bo zostałem wicekuratorem oświaty. Ale ówczesna rada mianowała mnie radnym spoza rady i zostałem członkiem komisji edukacji. Dopiero w 1994 roku najpierw zostałem radnym i zaraz potem wiceprezydentem miasta.
Paweł Bartnik wraz z Leszkiem Duklanowskim (który był w zarządzie miasta Bartłomieja Sochańskiego także wiceprezydentem, a teraz jest radnym tak, jak Paweł Bartnik) mają chyba najdłuższy staż w szczecińskiej samorządności.
- I to licząc od lat zaraz po drugiej wojnie światowej - mówi z dumą Bartnik.
A Leszek Duklanowski wspomina z nostalgią pierwsze lata samorządności w Polsce.
- To były dla nas wszystkich bardzo ważne lata - mówi. - Działaliśmy i pracowaliśmy z pełnym zaangażowaniem. Też były w tamtejszej radzie spory polityczne, ale przeważała praca merytoryczna. Poza tym uczyliśmy się wszyscy demokracji. Pamiętam, jak przyjeżdżali do nas Amerykanie i radzili, jak w konkretnych sprawach powinniśmy działać. A my ich zaskakiwaliśmy naszymi rozwiązaniami.
- To była prawdziwa rewolucja - mówi Zbigniew Zalewski, dziś dyrektor zachodniopomorskiego oddziału ZUS. - Do późnych godzin nocnych dyskutowaliśmy nad nowymi różnymi rozwiązaniami dla miasta. Pamiętam, jak zapraszały nas samorządy z innych krajów, aby nam pokazać, co i jak u nich działa. A my się od nich uczyliśmy, jak pewne rozwiązania przenieść na nasz grunt, podglądaliśmy ich. Pamiętam ten entuzjazm i to nie tylko wśród radnych i osób zaangażowanych w przemiany, ale też od zwykłych szczecinian. Oczywiście, że robiliśmy błędy, ale z dumą mogę powiedzieć, że reforma samorządowa ze wszystkich reform tamtego okresu udała się najlepiej. A Szczecin wypadł znakomicie i otrzymaliśmy od ówczesnego ministra Michała Kuleszy (zajmował się reformą samorządową w rządzie Jerzego Buzka) dyplom jako miasto najlepiej przygotowane do reform.
- Trzeba pamiętać, że w tych pierwszych latach samorządności miasta przejmowały zadania od państwa - tłumaczy Paweł Bartnik. - Przejmowaliśmy oświatę, służbę zdrowia, czy teatry i muzea. Do tego momentu wszystkie te dziedziny życia były zcentralizowane, podlegały władzy w stolicy.