„Różaniec do granic” zagościł w sobotę w 18 kościołach diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, wzdłuż linii brzegowej Bałtyku
Setki tysięcy wiernych w całym kraju wzięło udział w tej niecodziennej modlitwie, nie zawiedli też uczestnicy w naszym regionie. Ci tłumnie, całymi rodzinami, stawili się z różańcami w rękach wzdłuż fragmentu morskiej granicy kraju. Przypomnijmy: „Różaniec do granic” to ogólnopolska akcja modlitewna zorganizowana na niespotykaną skalę, której głównym założeniem było otoczenie całej Polski modlitwą różańcową poprzez odmówienie jej na granicach kraju. W sobotę pielgrzymi spotkali się w 319 kościołach stacyjnych, położonych wzdłuż granicy naszego państwa. To z nich uczestnicy „Różańca do granic”, po mszy świętej i maryjnym nabożeństwie, udali się do „stref modlitwy”, zlokalizowanych co kilometr, gdzie punktualnie o godzinie 14 rozpoczęli odmawianie różańca. Takich stref było około 4 tysięcy, nie zabrakło ich także w naszej diecezji. Strefy do modlitwy powstały u nas w tych miejscowościach, w których zostały wytypowane kościoły stacyjne. Tych było 18 - od Dźwirzyna po Ustkę (m.in. były to kościoły w Kołobrzegu, Ustroniu Morskim, Sarbinowie, Mielnie, Dąbkach).
Najwięcej osób zgromadziło się w bazylice w Kołobrzegu. Tu eucharystię sprawował ordynariusz diecezji bp Edward Dajczak. - Dzisiaj na całym świecie będą zapadały różne decyzje: dobre i złe, te, które wspomogą ludzkość, i te, które będą ją krzywdziły. My teraz w pokorze przed Jezusem i z różańcem w ręku, idąc w głąb tajemnic miłości, będziemy dziś służyć światu, pięknie i niezwykle owocnie - mówił bp Dajczak. Z kolei w Ustce liturgii przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk. W homilii sprzeciwił się ośmieszaniu modlitwy różańcowej, która jest „nie tylko przebieraniem paciorków, ale głęboką ufnością w moc Bożą”.
Odmówieniu różańca w naszym regionie towarzyszyła deszczowa aura i to spowodowało, że nie zawsze wierni mogli się ustawić wzdłuż morza, na plaży. Tak m.in. było w Mielnie, gdzie tylko nieliczni pielgrzymi zeszli na nadmorski piasek, większość z nich - wraz z księżmi prowadzącymi modlitwę - ustawiła się tuż przed głównym zejściem na plażę. - Dlaczego tu jestem? Bo czułam, że powinnam tu być. Nasze współczesne życie pędzi tak bardzo, że na co dzień umyka nam sprzed oczu to, co najważniejsze: Bóg, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu, i świadomość naszej własnej tożsamości. Świadomość tego, skąd jesteśmy i jacy jesteśmy. Dlatego takie publiczne modlitwy jak ta są bardzo ważne, bo przypominają nam o jednym i drugim - mówiła Janina Jaworska, jedna z modlących się w Mielnie osób. Do kościołów diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zjechali się także pielgrzymi z innych diecezji w Polsce. Wśród nich był m.in. Krzysztof Tobiasz, który do Mielna stawił się z całą rodziną, w tym z dwójką dzieci. - Przyjechaliśmy z Bydgoszczy. Bardzo chcieliśmy tu być, aby zademonstrować nasze przywiązanie do ważnych dla nas wartości. A że trochę pada? Nam to zupełnie nie przeszkadza - dodawał z uśmiechem.