To był dobry sezon!
Falubaz pewnie utrzymał się w trzeciej lidze. To był dobry sezon w wykonaniu zielonogórzan. Na razie trudno mówić co będzie dalej.
Niewielu dawało szansę na utrzymanie w trzeciej lidze zielonogórzanom, ewentualnie uważając, że jeśli im się to uda, to rzutem na taśmę i przy sporym szczęściu. Podkreślano, że Falubazowi przyjdzie grać z drużynami śląskimi w których występuje wielu piłkarzy z przeszłością w wyższych ligach. Tymczasem albo przeszacowano siłę rywali zielonogórzan, albo nasz zespół spisał się lepiej niż zakładano. Jak się wydaje zaszły obie okoliczności. Śląskie ekipy okazały się takimi z którymi można powalczyć, a zielonogórzanie w kilku meczach pokazali waleczność i hart ducha.
Przypomnijmy. Falubaz w sezonie 2016/17 zajął 13 miejsce w gronie 18 zespołów. Zielonogórzanie zdobyli 44 punkty. Strzelili 43 gole, stracili 54. Zrobili to w 34 spotkaniach z których 11 wygrali, 12 przegrali, a w 11 był remis. Ten bilans jest zupełnie niezły jak na beniaminka i zespół najmłodszy w lidze. Trzeba przyznać, że trener Jarosław Miś i jego asystent Patryk Czubak potrafili stworzyć fajną ekipę, w której była dobra atmosfera, co zawsze sprzyja osiąganiu zamierzonego celu. Z dobrej strony pokazało się w minionym sezonie kilku piłkarzy. Podobał się obrońca Mateusz Borys, świetnie spisał się bramkarz Łukasz Budzyński, który jesienią był w pewnym momencie trzecim wyborem trenerów, a wiosną miał wielki wkład w utrzymanie. Także Sebastian Górski, Michał Chyrek, Przemysław Mycan, Jakub Babij, Albert Cipior i Rafał Ostrowski. Oczywiście nie tylko oni, bo kilku piłkarzy ustabilizowało formę na przyzwoitym poziomie, co pozwoliło zdobywać, jakże potrzebne, punkty. Dobrym pomysłem było zakontraktowanie wiosną, mającego za sobą występy w ekstraklasie, Nigeryjczyka Martinsa Ekwueme. I nawet nie chodziło, jak mówił trener MIś, o jego wysokie umiejętności, ale o pozytywny wpływ na szatnię.
Z plusów trzeba wymienić umiejętność punktowania na wyjeździe. Z 17 meczów na boiskach rywali Falubaz potrafił aż sześć wygrać i trzy zremisować. W sumie występ zielonogórskiej drużyny w minionym sezonie trzeba ocenić pozytywnie i wypadł ona lepiej niż zakładano.
Bolączką było bardzo małe zainteresowanie kibiców. Niezależnie od pory roku liczba widzów na stadionie przy ulicy Sulechowskiej wahała się do 130 do 400 osób. Tyle, że to już jest stan stały niezależnie od ligi w jakiej zespół występuje. Szukając minusów należy stwierdzić, że zielonogórzanie zbyt wiele punktów zgubili na własnym stadionie. Z 17 spotkań u siebie wygrali tylko osiem, aż siedem razy remisowali i dwukrotnie lepszy był przeciwnik. Wielką bolączką jest też gra na ,,dwa fronty” czyli walka w trzeciej lidze, centralnej lidze juniorów i brak w drużynie seniorskiego zaplecza. Jak mówił trener Miś nie może być sytuacji takiej jak podczas ostatniego meczu w Bielsku Białej kiedy wszyscy zawodnicy na ławce rezerwowych są 19-latkami. W tym sezonie udało się utrzymać tak w trzeciej lidze jak w CLJ, ale w kolejnym już może się nie udać.
Pochwalić też trzeba działaczy za to, że oni też stanęli na wysokości zadania i ekipa bez zawirowań w ramach skromnych, ale pewnych pieniędzy mogła funkcjonować. Co będzie dalej? Zobaczymy.