Jeśli nic się nie zrobi to w pewnym momencie zostaniemy jedynie punktami na mapie. Będą tylko meczet i mizar, a reszta - jałowa pustynia - mówi Ewa Bieszczad z gminy muzułmańskiej w Bohonikach.
Jest gorącą orędowniczką powołania parku kulturowego. Wszystko po to, by powstrzymać rozrost pobliskich żwirowni, które zlokalizowane są rzut beretem od wspomnianego meczetu i mizaru. Czyli zabytkowych obiektów uznanych w 2012 roku za pomniki historii.
- Powołanie parku otworzy drogę do pozyskiwania funduszy np. na stworzenie bazy turystycznej - budowy muzeum czy powstania miejsc noclegowych - przekonuje Bieszczad. Podkreśla, że jest to w interesie nie tylko społeczności muzułmańskiej, ale wszystkich mieszkańców wsi. - Dlatego w najbliższym czasie odbędą się spotkania w tej sprawie. Będziemy chcieli przekonać wszystkich do utworzenia parku - mówi kobieta.
Głos wszystkich zainteresowanych stron jest o tyle ważny, że przede wszystkim należy określić granice parku. - Bez tego nie będę mogła przygotować uchwały, która zostanie skierowana do radnych. Bo to oni są władni do powołania parku - mówi „Porannemu” burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień