To barbarzyństwo! Jak mogli to zrobić!
Andrzej Maciejewski mieszka w Żarach od urodzenia. - Tutaj urodziłem się ja i moje dzieci i tutaj umrę. Aż się serce kraje, jak popatrzę na te drzewa. Nic już nie będzie oka cieszyło wiosną - mówi
Nieopodal ul. Wincentego Witosa w Żarach znajduje się plac, który do niedawna był ozdobą miasta, ze względu na swoje stare, piękne drzewa. Niestety, od paru dni trwa wycinka kilkusetletnich dębów i grabów, a niektóre z drzew zostały przycięte. - Proszę spojrzeć, jak oni je przycięli. Tak się nie przycina drzew! Zostały tylko kikuty! Jak to ma odrosnąć? Na wiosnę zamiast korony drzewa będą tylko trzy listki. To morderstwo dla drzewa - mówi Andrzej Maciejewski.
Jakiś czas temu wskaźniki dwutlenku węgla w powietrzu w Żarach były wyższe, niż w Katowicach. Drzewa, a w szczególności dęby są odpowiedzialne za filtrację powietrza, dzięki temu oddychamy lepiej. Chociaż nie możemy zmienić specyfiki pracy przedsiębiorstw, to jednak możemy chronić drzewa, żeby chociaż one pomagały nam oddychać lepiej. Okazuje się, że jednak nie na wszystko mamy wpływ.
- Tutaj się urodziłem, tutaj umrę. Chociaż pracuję za granicą, zawsze tu wracam, inaczej sobie nie wyobrażam, wszyscy mnie tu znają. I co ja powiem swoim wnukom, gdy się zapytają, dziadku, dlaczego tutaj nic nie ma? Teraz zależy mi przede wszystkim na dobru innych dzieci, przecież to one za kilkadziesiąt lat będą wychowywały tutaj swoje dzieci. W jakich warunkach? To widać. Już nie będzie tak pięknie na wiosnę, jak kiedyś - załamuje ręce Andrzej Maciejewski.
Pan Andrzej próbował rozmawiać z pracownikami, którzy zajęli się wycinką i przycinaniem dębów i grabów. Wszyscy odpowiadają zgodnie, że nic nie wiedzą, i tylko wykonują swoją pracę. Zwróciliśmy się z pytaniem do Urzędu Miasta w Żarach, kto jest odpowiedzialny za wycinkę drzew. Niestety, mimo usilnych starań, nikt nie udzielił nam odpowiedzi na to pytanie. Andrzej Maciejewski również zwrócił się w tej sprawie do władz miasta, ale także nie otrzymał odpowiedzi.
Sprawa wydaje się dziwna, ponieważ dęby, które zostały wycięte były zdrowe. Można było to zauważyć na pociętych belach. - Dąb jest fantastycznym materiałem na różne meble, oczywiście jest bardzo drogi. Na zachodzie jest bardzo popularny, ale oczywiście drzewo nie może być chore - mówi A.Maciejewski.
Drzewa mają co najmniej 150 lat. Według pana Andrzeja zostały posadzone przez mieszkańców, którzy mieszkali w Żarach w XIX wieku. Od lat były ozdobą Żar, to tutaj przychodziły matki z dziećmi wiosną.
- Proces wycinki drzew nie jest prosty, nie wystarczy wziąć piłę do ręki i wyciąć dąb, grab, tak po prostu. Teraz potrzebny jest szereg zaświadczeń, żeby wyciąć drzewo. Trzeba stworzyć rysunek techniczny, dokładny plan wycięcia, lub nawet podcięcia. Proszę spojrzeć, na drzewach są oznaczenia. Krzyż to znak, że ktoś tu przyjdzie z piłą i je wytnie. Kropka oznacza drzewo do podcięcia. Ale jedno i drugie nam szkodzi. Ja już swoje przeżyłem, ale zależy mi na moich dzieciach i wnukach, żeby nie musieli chodzić po Żarach w maskach, tak jak w Chinach, gdzie praktycznie nic nie rośnie. Nie fundujmy sobie tego, mamy coraz mniej drzew, jak tak dalej pójdzie, to w Żarach będą stepy, a nie polany - mówi A.Maciejewski.