Czwartek, krótko przed godziną 21. Do redakcji dociera nieoficjalna informacja, z której wynika, że na trasie A1 w kierunku Gdańska w okolicach Warlubia zatrzymano samochody przewożące nielegalnych imigrantów.
Mieli zostać zatrzymani w MOP Gajewie w okolicy Grudziądza. Sytuacja szybko się jednak zmienia. Już chwilę później docierają do nowe sygnały, z których wynika, że osoby innych narodowości, które podróżowały w naczepie tira, zostały już przewiezione do Nowego Szpitala w Świeciu.
Przed godziną 22 w lecznicy przy ulicy Wojska Polskiego jest prawie pusto. Nie widać już żadnych radiowozów. Przed wjazdem dla karetek w pogotowiu czeka tylko kilka ambulansów.
- Uchodźcy? Nie, żadnego nie widziałyśmy - mówi pielęgniarka, pracownica Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Do lecznicy policjanci dowożą w końcu jakiegoś młodego mężczyznę. Ma na sobie szarą bluzę z kapturem. Na SOR prowadzi go dwóch mundurowych.
Policja udziela tylko podstawowych informacji. Wiadomo, że faktycznie w Gajewie zostali zatrzymani imigranci. Policję wezwał 40-letni kierowca tira, który zrobił postój w MOP-ie. Usłyszał podejrzane hałasy, stukanie dochodzące z wnętrza ładowni.
- Poprosił innego kierowcę, Polaka, by ten zadzwonił po mundurowych - mówi sierż. szt. Joanna Tarkowska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Świeciu. Mężczyzna otworzył drzwi ładowni. W środku w naczepie-chłodni zastawionej paletami z kartonami warzyw (m.in. pomidorów) ukrywało się dwóch mężczyzn.
Kierowca to obywatel Macedonii. Jest kierowcą w serbskiej firmie transportowej „Evromak”. Był w drodze z Bałkanów, miał przewieźć towary do... Kaliningradu.
Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn. 40-letni kierowca łamaną angielszczyzną tłumaczył, że nie ma nic wspólnego z ludźmi, których wiózł w ładowni ciężarówki. Zarzekał się, że nie wiedział o ich obecności tam.
W czwartek około godziny 23 o ujawnionych gapowiczach wiadomo tylko tyle, że prawdopodobnie pochodzą z Afganistanu. Nie mają jednak przy sobie żadnych dokumentów i posługują się wyłącznie jednym z języków afgańskich.
Prawdopodobnie spędzili w chłodni około czterech dni. Pojawiają się przypuszczenia, że mogli próbować przedostać się do którego z krajów skandynawskich. Ładownia od wyjazdu z Serbii miała zaplombowane drzwi.
Mężczyźni zostali zbadani przez lekarza. Stwierdził, że poza zmęczeniem nic poważnego im nie dolega i bez szwanku znieśli długą podróż (około 1,5 tys. km) w temperaturze 7 st. C.
Obcokrajowcy trafili do policyjnej izby zatrzymań. - Bez tłumacza nawet ich nie przesłuchamy - mówi policjant. Jest około północy.
W tym samym czasie do Świecia dociera konwój. Dwa radiowozy pilotują serbskiego tira, który zostaje zaparkowany na terenie Komendy Powiatowej PSP. Z ciężarówki wysiada kierowca. Mężczyzna tłumaczy mundurowym, że musi pozostawić samochód z włączonym silnikiem napędzającym agregat chłodniczy. Macedończyk wsiada do radiowozu i jedzie z policjantami do komendy.
- Policja skontaktowała się z ambasadą Afganistanu. Kluczowe będzie dla nas zakwalifikowanie tego zdarzenia. Raczej wykluczamy przestępstwo, zorganizowany przemyt. Wygląda na to, że doszło do wykroczenia, nielegalnego przekroczenia granicy - mówi Janusz Borucki, szef Prokuratury Rejonowej w Świeciu.