Fot. Paweł Relikowski Polska podczas turnieju World Games 2017 zajęła czwarte miejsce
Reprezentacja Polski przegrała drugie spotkanie w The World Games we Wrocławiu. Biało-czerwoni w meczu o brąz ulegli Stanom Zjednoczonym 7:14.
Polacy zaprezentowali się jednak znacznie lepiej, niż w spotkaniu z Francuzami w półfinale imprezy. I mogą mówić o niedosycie, bo niespodzianka była na wyciągnięcie ręki.
- Amerykanie mieli dużo indywidualności. A Polacy dopiero uczą się tej dyscypliny. Występowali jako drużyna z najmłodszym stażem. Spotkanie o brąz, pomimo że przegrane, to należy zaliczyć do udanych. Było blisko sensacji - twierdzi Jędrzej Staszewski, prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego.
Atak biało-czerwonych do boju prowadził rozgrywający Rafał Żuk. Zdecydowanie lepiej niż przeciwko Francji zaprezentowała się linia ofensywna, dzięki czemu Żak miał więcej czasu na podejmowanie decyzji.
Po obu stronach brakowało jednak konkretów. Amerykanie próbowali przyłożenia, ale defensywa Polaków znakomicie rozbijała ataki rywali. Niestety, chwilę przed przerwą Amerykanie rozegrali znakomitą akcję, która przyniosła pierwsze punkty. Polska próbowała odpowiedzieć, ale Patryk Matkowski złapał podanie za polem punktowym.
W drugiej połowie nasi futboliści byli już efektywniejsi. Przyłożenie po podaniu Żaka zdobył Adam Nelip i znów był remis.
Najwięcej emocji przyniosła ostatnia odsłona. Podopieczni Brada Arbona dzielnie powstrzymywali USA, ale w końcówce Mario Brown zaliczył przyłożenie po 11-jardowym podaniu Dustina Willinghama. Polacy nie byli w stanie odwrócić losów rywalizacji, choć znakomitą na to szansę miał m.in. Tomasz Zubrycki, zawodnik Primacol Lowlanders Białystok.
- Rywale dobrze przyblokowali naszego reprezentanta i zakończyliśmy premierową dla nas imprezę tuż za podium. To nie koniec tego projektu. Wiele zostało zrobione i będziemy to kontynuować - zapewnia Staszewski.