Tężnia w Zielonej Górze? To doskonały pomysł - komentują zielonogórzanie
- Tak, tak, tak – mówi podekscytowany zielonogórzanin Marian Drążkiewicz. Jego emocje budzi pomysł budowy tężni w Zatoniu, o którym niedawno pisaliśmy. Od dawna, przynajmniej raz do roku, jeździ do Ciechocinka i wraca stamtąd – cytując – jak nowy.
Wszystko za sprawą Andrzeja Rzepeckiego, byłego zastępcy dyrektora kopalni soli w Wieliczce, który chciałby, aby w parku w Zielonej Górze Zatoniu stanęła tężnia. To nie tylko sprawa przydomka "zdrój", ale i miejsc pracy oraz pożytków dla mieszkańców Zielonej Góry. Jego zdaniem Zatonie to wymarzone miejsce na urządzenie tężni.
To byłby ratunek
- To byłaby rewelacja – dorzuca Marian Drążkiewicz. – To byłby dla nas ratunek. Przecież u nas jest katastrofalnie mało jodu, a przed wojną, z tego względu, urzędnicy a innych części Niemiec przyjeżdżali tylko na trzy lata. Bo tutaj mamy taki zły klimat.
Tężnie to jedne z najbardziej charakterystycznych instalacji dla miejscowości uzdrowiskowych. Weźmy, chociażby tę słynną w Ciechocinku. Wyposażona jest w pompę, transportującą wodę, zwaną solanką, ku górze, skąd spływa zgodnie z zasadami grawitacji.
Solanka to woda mineralna, bogata w jony sodowe, sole magnezowe, a także związki jodu i bromu. Gałęzie, w które wyposażona jest tężnia, nie są przypadkowym dodatkiem. Solanka rozbija się o nie i odparowuje w taki sposób, by powietrze wokół przenikały cenne mikroelementy, np. jod, brom, magnez, potas lub żelazo.
Dzięki temu wokół tężni tworzy się specyficzny mikroklimat, wspomagający leczenie chorób układu oddechowego oraz odpornościowego.
„Dla mnie rewelacja” – pisze Janina Wróbel. – „Jestem zakochana w parku w Zatoniu i byłoby cudnie, gdyby stanęła tu tężnia. Może dzięki niej udałoby się zebrać pieniążki na odbudowę pałacu i odtworzenia dalszej części parku. Zielona Góra na takie miejsce zasłużyła”.
Zakochany w zatońskim parku jest również Jarosław Skorulski, jedna z lokomotyw tego wszystkiego, co w tym miejscu się podziało. Zdaniem tego historyka, prezesa Fundacji Ogrody Kultury im. ks. Dino, tężnie i rola parku zdrojowego to ostatnia rzecz, która w Zatoniu jest potrzebna.
- Parki zdrojowe to zupełnie inna parafia niż te przypałacowe, historyczne. A taki właśnie obiekt mamy w Zatoniu - mówi.
Nie w środku parku
- Nie, moją propozycję powiązania tężni z Zatońskim parkiem, trochę zbyt dosłownie – prostuje Rzepecki. – Tężnie, a raczej opary soli rzeczywiście nie służą roślinności. Stąd wszędzie są one w otulinie, co najmniej dwustumetrowej ze specjalnej roślinności, na przykład rokitnika. Myślałem o sąsiedztwie Zatonia. Zresztą myślę o eksploatowaniu złożu, gdzie solanka występuje w skojarzeniu z gazem, który również byłby wykorzystany – na przykład – w warzelni soli.
Czy mamy warunki geologiczne do budowy tężni, czyli dostęp do wód solankowych? Jak twierdzi zaprzyjaźniony geolog, solanka jest na dobrą sprawę wszędzie, w okolicy mamy sporo odwiertów. Jednak zanim zaczniemy solankę pompować, porozmawiajmy o konkretach.
- Świetny pomysł – Roman Królikowski także jest zwolennikiem tężni.
Turystyka to jedyna szansa na przyszłość regionu. Mamy zabytki, lasy, winnice. Taka tężnia i uzdrowiskowe ambicje doskonale by zrobiły. A nie bez znaczenia byłyby miejsca pracy. Jesteśmy coraz starsi i wyjazd do sanatorium jest dla wielu z nas już wyprawą. A tak wsiądziesz na rower lub autobus podmiejski i już…
A z tego co wiem to w okolicy Zatonia jest sporo odwiertów zrobionych przez nafciarzy.
Warszawa, Łódź, Tych, Rybnik, Wieliczka, Sosnowiec… W ostatnich latach tężnie solankowe powstają w polskich miastach, również tych największych, gdzie pełnią rolę miejskich inhalatorów. Ich projekty wygrywają w budżetach obywatelskich. Lokowane są zazwyczaj w miejskich parkach. Jednak jak przyznaje Rzepecki, on chce pójść znacznie dalej i zamiast "zabawkowej" tężni zbudować instalację z prawdziwego zdarzenia.
Będzie tężnia, ale gdzie...
Okazuje się, ze Zielona Góra ma w planie budowę tężni. Fakt, to wersja w znacznie mniejszej skali niż propozycja pana Rzepeckiego. Tężnia miałaby znaleźć się w Parku Tysiąclecia, chociaż ten pomysł nie do końca podoba się ekologom. Jej budowa była nawet postulowana w projekcie budżetu obywatelskiego – seniorzy optowali za Ogrodem Botanicznym.
- Jestem przeciwnikiem tężni w Parku tysiąclecia, to zakorkuje centrum miasta - dodaje Ryszard Król. - Nasze dzieci zafundowały ma na 45-lecie sesję zdjęciową w Zatoniu, to piękne miejsce. Tężnia byłaby bodźcem rozwoju dla tej części miasta.
W propozycjach pojawiły się też Dolina Luizy, Park Sowińskiego, na Zaciszu. Gotowy był już nawet projekt - tężnia 14-metrowa za około milion złotych.
Jedno jest pewne, tężnia i to opinia już lekarzy, w Zielonej Górze jest potrzebna. Gdzie? A to już kwestia sporna. A tak na marginesie? To, że przed wojną urzędnicy przyjeżdżali do Zielonej Góry na trzy lata, nie było sprawą klimatu. Nasz region leżał na głębokich peryferiach i dla urzędników, czy lekarzy oznaczało to niemal zesłanie.