Teren po szpitalu Religi znajdzie kupca? Historia tego miejsca, to historia upadku [OŚ CZASU]
Śląski Uniwersytet Medyczny znów wystawił na sprzedaż działkę po tzw. szpitalu Religi. Historia budowy gigantycznego szpitala sięga lat 70. i pokazuje jak marzenia legły w gruzach.
Minął rok odkąd wizja Akademickiego Centrum Medycznego, szpitala-giganta na najwyższym światowym poziomie, odeszła z wielkim hukiem. I to dosłownie. Wiosną i latem ubiegłego roku trwała rozbiórka nigdy niedokończonego żelbetowego molocha na działce przy ul. Mielżyńskiego w Zabrzu. Kompleks obrócił się w pył, a pusta działka miała stać się łakomym kąskiem dla potencjalnych inwestorów. Póki co kupiec się nie znalazł, ale Śląski Uniwersytet Medyczny, właściciel terenu, podjął właśnie kolejną próbę sprzedaży.
Ceny lecą w dół. Znajdzie się chętny?
We wtorek zakończył się kolejny już przetarg na sprzedaż 42-hektarowej działki w Zabrzu. Bez skutku. Nie wpłynęła żadna oferta zakupu tej nieruchomości. I to mimo, iż właściciel po raz kolejny zszedł z ceny. Tym razem działkę wystawiono za 68,8 mln zł netto. Poprzedni przetarg ogłoszono w styczniu i wówczas cena wywoławcza wyniosła 86 mln zł. Jeszcze więcej, bo 130 mln zł, zażyczył sobie właściciel terenu w 2012 roku. To z pewnością nieostatnia próba sprzedaży tego terenu przez ŚUM.
Historia upadku
Budowa gigantycznego szpitala na pograniczu Zabrza i Gliwic ruszyła w 1978 roku. Władza chciała zbudować tu największy szpital w ówczesnym Układzie Warszawskim. Pieniędzy starczyło tylko na 4 lata. W tym czasie budowla gotowa jest w stanie surowym. Powstaje żelbetowy moloch na planie krzyża. Kryzys lat 80. i przemiany ustrojowe unieruchamiają inwestycję na długie lata. Dopiero w 1999 roku, staraniami prof. Zbigniewa Religi, ówczesnego rektora Śląskiej Akademii Medycznej, uczelnia przejmuje inwestycję od wojewody. Religa ma szeroko zakrojone plany co do niedokończonego szpitala. Wkrótce zaprezentowano imponujący projekt szpitala na światowym poziomie - 1200 łóżek, najlepsi specjaliści, inwestycja na ok. miliard złotych (choć tak naprawdę nikt nie wiedział, ile będzie kosztować). Gotowe było nawet jedno piętro. I na tym koniec.
Po kilku latach staje się jasne, że ŚUM nie będzie w stanie dokończyć budowy. Z finansowania wycofało się Ministerstwo Zdrowia, a zaciągane przez uczelnię kredyty nie wystarczały. W 2005 roku projekt ostatecznie zarzucono. Od tego czasu obiekt ponownie zaczął niszczeć, a problem wcale nie zniknął z głowy uczelni. Porzucona budowa to nie tylko zmarnowane i zamrożone w nieruchomości pieniądze, ale również dodatkowe koszty generowane co roku m.in. przez konieczność zapewnienia ochrony. Działki z betonowym gigantem nikt nie chciał kupić, więc ŚUM rozpoczął starania o pozwolenie na wyburzenie. Swego dopiął w 2014 roku.
W lutym na działkę przy Mielżyńskiego wkracza firma Miazga. Do rozbiórki użyli zarówno ciężkiego sprzętu, jak i materiałów wybuchowych. Kilka miesięcy i wybuchów później teren był już oczyszczony. Wykonawca wywiózł kilka tysięcy metrów sześciennych gruzu, a właściciel terenu mógł rozpocząć kolejne starania o sprzedaż działki. Póki co bezskuteczne.