Teraz nie potrzeba nawet trotylu lub innych sztucznych ładunków wybuchowych, żeby zabić człowieka. Wystarczy klawiatura...
Teraz nie potrzeba nawet trotylu lub innych sztucznych ładunków wybuchowych, żeby dobić, a nawet zabić człowieka. Wystarczy zwykła klawiatura komputera, internet oraz chory umysł. No może jeszcze nóż, żeby go wbić prosto w serce...
Przyklejany w różnych miejscach w Polsce i na całym świecie charakterystyczny czerwony gadżet w postaci serduszka z napisem „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy” stał się nie tylko symbolem jednej z najbardziej zwariowanych i wyjątkowo skutecznych zbiórek pieniędzy dla dzieci i seniorów, ale też silną marką pozytywnie promującą nasz kraj. A na taki sukces pracuje się latami. Przepraszam, źle napisałem, bo bezosobowo. Otóż nie „pracuje się”, ale sobie na to wspólnie zapracowaliśmy przez te 27 lat wspólnego grania z WOŚP.
Aż tu nagle - według jednego z hejterów - Orkiestra zamieniła się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Przemocy. Wpis pojawił się tuż po śmiertelnym ataku nożownika na prezydenta Gdańska i tuż po tym, jak ze sceny na Długim Rynku, podobnie jak w całej Polsce, do nieba poleciało światełko - zgodnie z wieloletnią tradycją, którą wymyślił dyrygent Owsiak.
Po śmierci Pawła Adamowicza jedni płakali, byli w szoku, ale już inni natychmiast... hejtowali, jak ten wspomniany powyżej jegomość, który - delikatnie mówiąc - przesadził z modyfikacją nazwy WOŚP. Z resztą hejt wylał się wtedy strumieniami z różnych źródeł i wielu wydawców gazet i portali internetowych zdecydowało się zablokować komentarze. Co więcej, prokuratura w ekspresowym tempie zatrzymała kilkunastu „siewców mowy nienawiści”.
Nożownik, który na oczach rozradowanych, rozśpiewanych graczy Orkiestry wbił nóż prosto w serce szanowanego nie tylko przez gdańszczan prezydenta tego miasta, zranił przy okazji miliony wspomnianych symbolicznych serduszek. Może właśnie o to mu chodziło, choć na scenie - póki nie dopadli go ochroniarze - wykrzykiwał, że jest ofiarą torturowaną w więzieniu przez Platformę Obywatelską.
Mord z pobudek politycznych? Być może, ale z pewnością był to atak szaleńca - przez pewien czas leczonego i przed którym ostrzegała nawet jego matka. I nikt nic z tym nie zrobił. Czyli tak „po polsku”. Dopóki nic się nie dzieje, dopóty szkoda pary się tym zajmować. A jak się stanie, wtedy „mądry Polak po szkodzie”.
Tak jest i tym razem. Rząd uznał, że wojnę z hejterami czas zacząć na poważnie. Bo internetowi podjudzacze sieją nie tylko zgorszenie, ale już i śmierć. Tym bardziej, że hejt i groźby w sieci nie są tylko partyjne, czy światopoglądowe. Dostaje się wszystkim - prezydentom polskich miast, premierowi, prezesowi PiS, liderom partyjnym, Donaldowi Tuskowi itp. itd.
I w związku z tym niektórzy liderzy pękają, nawet ci wydawałoby się najsilniejsi, obyci z mediami.
Batutę WOŚP odłożył Jurek Owsiak zdruzgotany informacją o zasztyletowaniu prezydenta Gdańska. Mam nadzieję, że tylko odłożył, bo do jej podniesienia namawia dyrygenta Orkiestry wiele znanych i szanowanych osób - polityków, działaczy społecznych, duchownych, ale i zupełnie anonimowych ludzi.
Ale człowiek jest przecież tylko człowiekiem. Zalew hejtu może utopić nawet największych twardzieli.