Ten szpital już umiera!
Położna oraz radna Ewa Klepczyńska nie przebiera w słowach, mówiąc o sytuacji w szpitalu w Krośnie Odrzańskim. - Jest naprawdę tragicznie
Trudno już zliczyć, ile razy pojawiały się krytyczne głosy w sprawie krośnieńskiego szpitala prowadzonego przez spółkę Nowy Szpital. Niedawno pojawił się kolejny. Podczas sesji rady miasta głos zabrała Ewa Klepczyńska, która od wielu lat pracuje w szpitalu jako położna.
- Pozwoliłam sobie podejść przed naszym posiedzeniem na oddział wewnętrzny. Odwiedziłam koleżankę, która wczoraj zaczęła pracę i musiała zostać dłużej na dyżurze, ponieważ nie miał kto jej zmienić - opowiada. - To znaczy, że pracuje 12 godzin w nocy, plus jeszcze cztery. Kto będzie normalnie funkcjonował w takich warunkach? - dopytywała. - Na oddziale wewnętrznym jest ponad 20 chorych, z czego 10 jest leżących. Ta jedna pielęgniarka musi podać leki, musi nakarmić i przebrać pacjenta - wymienia Klepczyńska.
Kto będzie normalnie funkcjonował w takich warunkach?
Radna podkreśla, że od pięciu lat nie ma personelu średniego. - Nie ma ludzi do pracy. W tej chwili szpital umiera. Nie ma się komu zajmować chorymi. Najgorsze jest to, że spółce Nowy Szpital nie zależy na swoich pracownikach - uważa pani Ewa.
Klepczyńska dodaje również, że personel, który pozostał, jest przemęczony i zestresowany. - 16 godzin dyżuru. A gdzie czas dla rodziny? Zakupy? Dzieci? Pracodawca nie zapewnia takich warunków, aby pielęgniarka mogła zejść z tego dyżuru normalnie - opisuje. - Przy takim natłoku pracy i stresu można popełnić błąd. I na nas spoczywa odpowiedzialność - dodaje.
Przy takim natłoku pracy i stresu można popełnić błąd
Takie uwagi już wiele razy docierały do spółki oraz do starostwa powiatowego, które odpowiada za bezpieczeństwo zdrowotne w regionie. - Przystąpiliśmy do rozmów w sprawie rozwiązania umowy ze spółką Nowy Szpital. Żaden poprzedni zarząd nie podjął takiego kroku, choć sytuacja wyglądała naprawdę źle. Spółka dostała wiele szans, żeby się poprawić. Teraz tylko prosimy, by oddała szpital w nasze ręce - mówi starosta Mirosław Glaz.
Co wtedy? Być może spółka samorządowa albo nowy, prywatny właściciel. Wygląda jednak na to, że droga do tego daleka. Dlaczego? Ponieważ siedem lat temu podpisano umowę ze spółką Nowy Szpital. A ta opiewa na 20 lat i prawdopodobnie nie zawarto w niej żadnej klauzuli, nie zostawiono furtki, możliwości rozwiązania umowy.