Ten spór odczujemy na swojej skórze
Prawnicy są zgodni. Z powodu kłótni o Trybunał Konstytucyjny Polsce grozi chaos prawny. Jego ofiarami mogą paść na przykład kierowcy.
Spór o Trybunał Konstytucyjny się zaostrza. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów odmawia publikowania kolejnych orzeczeń TK, a Sąd Najwyższy daje sędziom jasne wytyczne - wyroki trybunału obowiązują nawet, gdy nie zostaną formalnie opublikowane.
- W uchwale podjętej przez Sąd Najwyższy kryje się prognoza ostrego konfliktu, który wszyscy możemy odczuć na własnej skórze - mówi jeden z bydgoskich sędziów.
To dotyczy Kowalskiego
Chodzi o uchwałę podjętą 26 kwietnia przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Znajdują się w nim słowa: „Nieopublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niezgodność z Konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z Konstytucją z chwilą ogłoszenia wyroku (...) w toku postępowania”.
Te słowa dla obywatela niemającego styczności z problemami prawnymi mogą brzmieć niezrozumiale. Ale prawnicy przekonują, że spór na linii TK - rząd będzie miał już wkrótce przełożenie na życie codzienne Polaków. Jak to możliwe?
W alarmującym tonie na ten temat wypowiada się na przykład Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Zaznacza, że od ponad 200 dni na rozstrzygnięcie w TK czeka sprawa dotycząca zmiany przepisów ruchu drogowego. To jedna z wielu spraw, które czekają na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny.
Dwie wykładnie prawa
- Chodzi o przepisy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego. Obecnie policja musi zabrać prawo jazdy, a starosta to zatwierdzić, jeśli kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym - informuje RPO. - Równocześnie jednak ta sama osoba ponosi odpowiedzialność za wykroczenie. Czy to nie jest dwukrotne karanie za to samo? Czy to właściwe uregulowanie problemu bezpieczeństwa na drogach?
Eksperci wskazują, że gdy TK wreszcie pochyli się nad tą sprawą, a jego wyrok nie zostanie opublikowany, to różne władze mogą różnie interpretować prawo. W efekcie człowiek, który na przykład nie przyjmie mandatu w powyższej sprawie, może być odsyłany przez różne urzędy do kolejnych instancji, z których każda będzie interpretować prawo po swojemu.
- Zdaje się, że oczywiste jest dla wszystkich, iż grozi nam powstanie swoistego dualizmu prawnego, a więc występowania nadzwyczajnie niepożądanych sytuacji, kiedy to różne podmioty, urzędy, instytucje będą podejmować w ważnych sprawach skrajnie odmienne decyzje - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Rolnicy, emeryci, in vitro
Prawnicy podkreślają, że problem może się też pojawić, gdy do TK wpłynie zapowiadane przez PSL zaskarżenie ustawy o obrocie ziemią rolną. Podpisał ją prezydent. Gdyby trybunał uznał ustawę za niekonstytucyjną, sparaliżowałoby to pracę Agencji Nieruchomości Rolnych.
- Paraliż konstytucyjny i sytuacja w Trybunale Konstytucyjnego ma znaczenie dla dziesiątek, jeśli nie setek spraw wniesionych przez rzecznika praw obywatelskich - podkreśla Adam Bodnar.
Chodzi między innymi o sprawę ochrony przed eksmisją na bruk policjantów, emerytów i rencistów policyjnych i innych, którzy zajmują lokale mieszkalne będące w dyspozycji organów policji. Innym zagadnieniem, które czeka na rozstrzygnięcie przed TK, jest sprawa kontynuacji procedury in vitro. A konkretnie - kontynuacji przez kobiety niemające partnera, które rozpoczęły procedurę zapłodnienia w tym trybie jeszcze przed wejściem w życie nowej ustawy.
Inna sprawa, która dotyczy - według szacunków RPO - kilkudziesięciu tysięcy obywateli, to problem kierowania osób ubezwłasnowolnionych do domów pomocy społecznej bez wydanego odpowiedniego postanowienia sądu.
- Sytuacja, kiedy trybunał nie może działać zgodnie ze swoim normalnym rytmem, powoduje zagrożenia dla praw i wolności jednostki - twierdzi Bodnar.
Po wystąpieniach Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego (który wzywał do poszanowania orzeczeń wydawanych przez TK) głos w sporze o Trybunał Konstytucyjny od kilku dni zajmują kolejne samorządy w Polsce.
Uchwały stwierdzające, że dane władze lokalne będą uznawać wyroki zapadające w TK (nawet te niepublikowane), podjęli już radni Poznania, Warszawy, Gorzowa Wielkopolskiego, Koszalina, Łodzi i Bydgoszczy. Wojewodowie, w tym kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz, zapowiadają, że sprawdzą legalność uchwał.
Straszenie samorządów
- To ze strony wojewodów błędne stawianie sprawy - komentuje konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, z Uniwersytetu SWPS: - Wojewodowie wprawdzie sprawują funkcje nadzorujące samorządy, ale w tej sprawie mają związane ręce. Mówimy o uchwałach intencjonalnych, a nie o aktach prawa miejscowego. A takie uchwały nawet nie są przekazywane wojewodom. Zatem zapowiedzi, że postanowienia poszczególnych rad miejskich będą unieważniane, są po prostu bezzasadne.
Na pytanie, czy grozi w Polsce powstanie dwóch wykładnie prawnych, odpowiada: - W polskim sądownictwie nie będzie dualizmu. Będzie on tylko występował w decyzjach wydawanych przez organy, instytucje administracji państwowej czy też rządowej - dodaje prof. Marek Chmaj.