Ten sezon jeździłem w kratkę. Przydałby się na koniec jakiś pozytywny akcent, sukces [rozmowa]
Sezon chciałbym zakończyć w połowie października po mistrzostwach świata w Katarze - mówi Michał Kwiatkowski (Sky).
- Problemy ze zmianą czasu po powrocie z Rio już minęły?
- Minęły, chociaż akurat na Vuelcie nie trzeba się aż tak bardzo przestawiać na polski czas. W Hiszpanii etapy są rozgrywane bardzo późno, późno też chodzi się spać. Trochę trzeba przejąć hiszpański styl życia, więc może nawet dobrze, że zmieniałem czas w tę stronę, a nie w inną.
- Ten tydzień pomiędzy powrotem z igrzysk, a startem Vuelty wystarczył na odpoczynek i na jakieś ostateczne przygotowanie do Vuelta Espana?
- Byłem w domu, w Toruniu, spędziłem czas z dziewczyną, ale też wykonałem czterodniowy blok treningowy. Zgrupowanie czy trening w górach nie miały już sensu, bo jednak tych lotów przez ocean ostatnio miałem sporo, a to jest męczące. Mimo że chciałoby się przed Vueltą przejechać coś więcej, czy mieć jakieś inne treningi, to nie było na to czasu. Ten odpoczynek w domu też był bardzo ważny.
- Mam wrażenie - jako obserwator wyścigów - że pana forma od lipca regularnie idzie w górę. Jakie są pana osobiste odczucia?
- Problemy z czerwca, czyli z Critérium du Dauphiné mam już za sobą. Natomiast gdy patrzę wstecz na mistrzostwa Polski czy Tour de Pologne, nawet mniej udany start w San Sebastian, a potem igrzyska olimpijskie, to forma według mojego odczucia była dobra. Byłem solidnie przygotowany na Rio, mam nadzieję, że taką dyspozycję, a może nawet lepszą, będę prezentował na Vuelcie. Jestem bardzo zmotywowany, sezon miałem w kratkę, więc chciałbym pokazać coś więcej niż do tej pory.
- Jest pan bardzo doświadczonym zawodnikiem, ale to pana debiut we Vuelcie, a zarazem debiut w wielkim tourze w ekipie Sky. Czuje pan jakiś rodzaj ekscytacji?
- Jest ekscytacja przede wszystkim z powodu startu u boku Chrisa Froome’a w wielkim tourze. Faktycznie nie miałem też wcześniej okazji, by pojawić się na starcie Vuelty, więc bardzo się cieszę, że przejadę ten ostatni wielki tour w sezonie. Oficjalnie celem Sky na hiszpański tour jest zwycięstwo Chrisa Froome’a w klasyfikacji generalnej.
- Myśli pan, że to możliwe, by po tak wyczerpującym Tour de France mógł wygrać również Vueltę?
- No i przy okazji przejść do historii, bo niewielu kolarzy ma na swoim koncie dublet, czyli dwa zwycięstwa w wielkim tourze, jedno po drugim. Myślę, że Chrisa Froome’a stać na to. Osobiście widzę, jak mocno jest zmotywowany, jak wielkim jest mistrzem, co pokazał wygrywając w takim stylu Tour de France i walcząc na igrzyskach olimpijskich. Dziewięciu kolarzy z naszego teamu tu, na Vuelcie, a także wszystkie osoby z obsługi, wierzą, że Chris jest w stanie tego dokonać. Będziemy robić wszystko, żeby tak się stało. Na Vuelcie nawet team Sky jeździ z większą, trochę hiszpańską fantazją, zresztą Vuelty nie da się tak kontrolować jak Tour Tour de France.
- Czy w planach zespołu znajdzie się miejsce na osobiste ambicje Michała Kwiatkowskiego?
- Najważniejszym celem jest zwycięstwo Chrisa w generalce i będziemy robić wszystko, by to się udało. Wiadomo jaka jest trasa Vuelty, tu nie ma tylu metrów przewyższeń jak na Giro d’Italia czy na nawet na Tour de France. Ten wyścig rozgrywa się trochę inaczej, na pewno trzeba stosować inną taktykę. Natomiast myślimy poważnie o generalce Chrisa i osobiście zrobię wszystko, żeby mu w tym pomóc. Od pierwszego etapu do ostatniego jest bardzo ważne, by jechać jako drużyna i by wszyscy jechali właśnie po to zwycięstwo. Mam nadzieję, że będę mógł dołożyć sporą cegiełkę do tego, by tak się stało. Natomiast z osobistego punktu widzenia liczę na to, że będę mógł prezentować naprawdę dobrą formę.
- Mimo tych zastrzeżeń pojawia się jakaś myśl o wygranym etapie? Z ucieczki albo na finiszu z grupy, bo przecież na Vuelcie właściwie nie ma klasycznych sprinterów, są raczej kolarze tacy jak pan, specjalizujący się w klasykach.
- Myślę, że w tym momencie najważniejsza jest walka o generalkę, myślenie o zwycięstwach etapowych nie ma sensu, bo nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, jak wiele będzie potrzeba pomocy z naszej strony do zwycięstwa Chrisa w klasyfikacji generalnej. Zwycięstwo w wielkim tourze zależy w dużej mierze od wszystkich dziewięciu zawodników stających na starcie. Będziemy dumni, jeśli każdy da z siebie wszystko.
- Na TdF Chris Froome zaskoczył wszystkich udanym atakiem ze zjazdu całkiem w pana stylu. Czy już zaplanowaliście podobną akcję na Vuelcie? Może 7. etap?
- Szczerze mówiąc, nawet gdybyśmy coś takiego zaplanowali, to nie opowiadałbym o tym w wywiadach (śmiech). Natomiast faktycznie jestem kolarzem, który myśli o takich rozgrywkach czy takich zagraniach. Myślę, że nie tylko jazdą na czas, czy jazdą w wysokich górach można w wielkim tourze zrobić przewagę nad rywalami.
- Jakie ma Pan plany po Vuelcie? Zazwyczaj tuż po hiszpańskim tourze były mistrzostwa świata, w tym roku wszystko jest nieco przesunięte z uwagi na igrzyska, więc ten kalendarz nieco się rozciągnął.
- Faktycznie, sezon kończy się dopiero w połowie października na mistrzostwach świata w Katarze. Dla mnie to był sezon z formą w kratkę, stad jestem bardzo zmotywowany, by pociągnąć go jak najdłużej. Potrzebuję jakiegoś pozytywnego akcentu, sukcesu, a po Vuelcie będzie na to czas, zostanie jeszcze sporo ścigania. Mam nadzieję, że jestem w stanie startować do 16 października. Po drodze są jeszcze mistrzostwa Europy, Giro di Lombardia czy mistrzostwa świata w Katarze. W tym momencie chcę dobrze przejechać Vueltę i wyjechać z Hiszpanii z pozytywnymi myślami.
Rozmawiała: Arlena Sokalska