Ten pomnik mocno wrósł w pejzaż Szprotawy
Pod pomnikiem przyjaźni polsko-radzieckiej z okazji uroczystości wciąż stawiane są znicze. Mieszkańcy mówią, że to część ich historii.
Pomnik wdzięczności powstał w 1968 r., przy współudziale jednostki Armii Radzieckiej, stacjonującej w Wiechlicach.
Nieznany artysta umieścił na postumencie polskiego żołnierza z karabinem i orłem, a obok niego stoi żołnierz radziecki z czerwoną gwiazdą.
Sporo uroczystości patriotycznych odbywa się do dzisiaj pod pomnikiem przy ul. Niepodległości.
- To we mnie budzi zdecydowanie negatywne uczucia - zaznacza Krzysztof Burzyński, były działacz Solidarności Rolników Indywidualnych i kustosz Izby Solidarności. - Uważam, że to należałoby zmienić, bo rola Armii Radzieckiej była inna, niż to przedstawiano nam przez 45 lat. Trzeba znaleźć dla niego inne, lepsze miejsce. Na przykład na cmentarzu żołnierzy radzieckich, gdzie by nie budził kontrowersji.
Jednak sporej grupie mieszkańców pomnik nie przeszkadza. Uważają, że powinien zostać w eksponowanymi miejscu, ponieważ wrósł w krajobraz miasta. - Uważam, że zmiana nazw ulic i pomników to temat zastępczy - podkreśla Szymon Sołtysiak. - Mnie on nie przeszkadza. A skoro rządzący tak chcą zmieniać, to niech zburzą Pałac Kultury i Nauki, który przecież został zbudowany przez Rosjan. Warto, żeby się zajęli rzeczywistymi problemami, a nie populistycznymi hasłami.
- Równie krytyczny wobec pomysłu na zburzenie pomnika jest 17-letni Marek, uczeń pobliskiego LO. - Nam on zupełnie nie przeszkadza - stwierdza. - Nadaje temu miejscu uroku.
Gdy tylko robi się ciepło młodzież chętnie przesiaduje na stopniach pod postumentem, a okoliczne ławeczki zajmują starsi ludzie.
Kilkaset metrów dalej, przy skrzyżowaniu ul. Niepodległości i Koszarowej stoi z dziobem wycelowanym w niebo odrzutowy MIG.
Według wspomnień zmarłego regionalisty Mieczysława Pozaroszczyka samolot powstał kilka lat po pomniku wdzięczności. Ligo Obrony Kraju miała kontakty z dowództwem jednostki Armii Radzieckiej w Wiechlicach i dzięki temu stary, pusty w środku samolot stał się kolejnym pomnikiem.
Gdy stanął na skwerze, na jego skrzydłach była wymalowana gwiazda. Potem została zamalowana, zaś statek powietrzny ozdobiła biało-czerwona szachownica. Również samolot na stałe wrósł w pejzaż miasta i nikogo nie razi. - Jedni ludzie są za wyburzeniem pomnika, inni nie - podkreśla Władysław Sobczak, wiceprzewodniczący rady miasta. - Moje zdanie jest takie, że pomnik mógłby pozostać. Ale jeśli będzie nakaz odgórny, żeby rozebrać, to nie będę kruszył kopii. Byle tylko były pieniądze na jego rozebranie. Tu jednak mam obawy, bo zwykle władze centralne zrzucają obowiązki na samorządy, nie dając pieniędzy na ich realizację.
- Na postumencie jest też polski żołnierz - dodaje K. Burzyński. - Może rozwiązaniem sytuacji byłaby zmiana pomnika tak, aby uhonorować również innych żołnierzy, biorących udział w II wojnie światowej? To trudny problem, z którym trzeba będzie się zmierzyć.