Ten konflikt rozwiążą dopiero wyniki sondaży
Sejm złożony tylko z posłów z PiS? Dwa kroki w tył? Krew na ulicach? Posłowie opozycji próbują przewidzieć najbliższą przyszłość.
Eugeniusz Kłopotek z PSL nie kwapi się do kreślenia scenariuszy: - Boję się cokolwiek powiedzieć, bo znowu będzie na mnie.
Dostęp do laski
W sprawie wydarzeń na sali obrad plenarnych opozycja nie jest bez winy - uważa poseł: - Co do blokowania mównicy sejmowej, uważam, że nikt nie może mieć o to pretensji, bo to jest nasze miejsce w Sejmie, natomiast błędem było blokowanie fotela marszałka. To było zbyt pochopne. Marszałek powinien mieć swobodny dostęp do fotela i laski. Próbowaliśmy załagodzić sytuację, Kosiniak-Kamysz trzykrotnie zachodził do marszałka i po drugim spotkaniu wydawało się, że jest szansa na porozumienie, bo został nawet ogłoszony komunikat o zwołaniu konwentu seniorów. Krótko potem zostało to wycofane. Czy dlatego, że w międzyczasie do Sejmu przyjechał „naczelnik państwa” - pyta Kłopotek?
Marszałek użyje straży?
Według posła PSL nie będzie rozmów bez spełnienia dwóch warunków przez PiS: - Pierwszy dotyczy mediów, drugi - zastosowania normalnej procedury związanej z budżetem państwa. Nie możemy odstąpić od sprawy budżetu, bo procedura, którą zastosowano, urąga procedurze regulaminowej, a być może i konstytucyjnej.
A jeśli nie? Okupacja Sejmu?
- Nie ma okupacji - prostuje poseł. - Sejm jest dla nas normalnym miejscem pracy. Jeśli poseł nie zakłóca przebiegu obrad, może spokojnie siedzieć w sali. Jedenastego stycznia rozpocznie się nowe posiedzenie i jeśli nie dojdzie do ustępstw, być może czeka nas nowa blokada i wówczas marszałek ma możliwość użycia straży marszałkowskiej. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby straż marszałkowska dała sobie radę z 100-200 blokującymi. Jeśli obie strony nie zrobią kroku w tył, to każde posiedzenie będzie podsycane i skończy się awanturą. W takiej sytuacji PiS będzie do końca kadencji głosował jak chce, albo dojdzie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Kuchciński do dymisji
Poseł Paweł Olszewski z PO uważa, że sprawa mediów i budżetu to za mało. - Trzeba, oczywiście, również przywrócić posła Szczerbę do obrad i - moim zdaniem- pójść o krok dalej. Niezbędne jest ustąpienie marszałka Kuchcińskiego, który stracił legitymację do tego, aby prowadzić obrady w sposób bezstronny. Na pewno jednak to będzie dla PiS najtrudniejsze.
- Jeśli nie pojawi się wola kompromisu ze strony partii rządzącej, eskalacja konfliktu może być jeszcze większa. Ale z tego co widzę, zarówno PiS, jak i prezydent Duda próbują eskalować konflikt, a nie szukać kompromisu - dodaje.
Na gest pojednania czeka także poseł Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej. - Ale nic na niego nie wskazuje. Wręcz przeciwnie, prezydent Duda pokazał, że jest notariuszem PiS. Oni idą na „rympał”.
Zwołać prezydium
A zatem święta posłowie spędzą w Sejmie. - Jesteśmy na to przygotowani - mówi Scheuring-Wielgus. - Na razie nie wyjdziemy. Ciężko jest mówić o scenariuszach, bo to chwilę coś nowego się dzieje. Punktem wyjścia powinno być pojawienie się marszałka Kuchcińskiego i zwołanie prezydium Sejmu. Na razie nikt nie wie, gdzie jest marszałek Kuchciński. W każdym razie my zabiegamy o tonowanie nastrojów.
Zdaniem posła Pawła Szramki z klubu Kukiz ‘15 “histeryczna opozycja” nie ma wcale ochoty opuścić Sejmu:
- Będą raczej chcieli podgrzewać konflikt. W PiS nie widzę natomiast żadnego pomysłu na zażegnanie tej awantury. Brakuje przede wszystkim spotkań i rozmów liderów partyjnych, bo wiadomo, że w mniejszym gronie lepiej się rozmawia.
Nie dajmy się podzielić
Ale jaki kompromis byłby możliwy? - Jeśli chodzi o posła Szczerbę, marszałek Kuchciński chciał go przywrócić, ale była ingerencja prezesa Kaczyńskiego, żeby tego nie robił. Na pewno któraś ze stron musi się przesunąć o krok. My rozpoczęliśmy akcję „Nie dajmy się podzielić”. Chcemy, żeby jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że to, co się dzieje, nie jest walką o media ani demokrację, tylko walką o władzę.
Według posła Szramki, wyborcy nie są w tym zamieszaniu pozbawieni głosu:
- Może sytuacja uspokoi się, gdy Polacy dadzą odczuć swoje stanowisko wobec stron konfliktu w sondażach. Sądzę, że ludzie oczekują od nas pracy merytorycznej, a nie nawalanki w Sejmie. Eskalacja konfliktu nieuchronnie doprowadzi do zamieszek - spotkają się na ulicy dwie grupy, które nie bardzo się lubią.
Co wtedy? - Wtedy odpowiedzialność za to, co się stanie, spocznie na PiS-ie - ucina poseł Olszewski.