Telefoniczni oszuści znów u nas grasują
Przypadków podszywania się pod legalną firmę Orange jest tak dużo, że operator uruchomił już specjalną linię informacyjną
- Odebrałam telefon. Pani przedstawiła się, że jest z sieci Orange i zaproponowała obniżenie abonamentu na telefon stacjonarny. Zgodziłam się. Później pojawił się kurier z umową do podpisania. O tym, że ktoś mnie naciągnął, zorientowałam się dopiero pod koniec sierpnia. Zadzwoniła do mnie pani z prawdziwego Orange i zapytała, dlaczego chcę rozwiązać z nimi umowę. Przyszło do nich pismo z tej pierwszej firmy, że chcę przenieść numer telefonu - mówi nam Wiesława Głowińska z podgorzowskiego Bolemina.
Pokazuje przy okazji faktury wystawione przez firmę X (nie podajemy jej nazwy). W internecie nie znaleźliśmy w czwartek ich strony, jedynie wpis w KRS-ie. Gdy zadzwoniliśmy na dołączony do faktury numer telefonu, usłyszeliśmy, tak jak wcześniej pani Wiesława: „Abonent czasowo niedostępny”.
- Listonosz, który przecież wie, co ludziom roznosi, mówił nam, że oszukanych może być bardzo dużo ludzi. Listów z fakturami roznosił całą masę - słyszymy od Czesława Rożniaty z Bolemina. On sam nie dał się nabrać, ale jego 80-letnia bratowa - już tak. W samym tylko Gorzowie podobnych przypadków dotyczących - tylko tej firmy - miejski rzecznik praw konsumenta odnotował już 50. A działanie naciągaczy są bliźniaczo podobne do kilku innych podobnych oszustów...
- Ta pani mnie omotała. No i dałam się namówić - mówi 80-letnia Rozalia Supera z Deszczna. W wakacje odebrała telefon. Damski głos po drugiej stronie słuchawki przedstawił się jako przedstawiciel Orange (to w tej, jak najbardziej legalnej firmie, zarejestrowanych jest wiele telefonów stacjonarnych w Polsce) i zachęcił do przedłużenia umowy. Mimo, że ta się kończy dopiero w marcu. Po paru dniach w domu 80-latki pojawił się kurier. Podsunął umowę do podpisania. - To było takim maczkiem napisane, że ja bym dwa tygodnie to czytała - przyznaje kobieta. Papier podpisała. No i zaczęły się kłopoty...
Ta pani mnie omotała. No i dałam się namówić
Pod koniec sierpnia pani Rozalia dostała przesyłkę. Z dokumentów wynikało, że pieniędzy domaga się nie Orange, tylko inna firma. Z pomocą szwagra - Czesława Rożniaty - kobieta rozpoczęła walkę o rozwiązanie umowy.
- Było w niej napisane, że można to zrobić w ciągu 14 dni. Choć termin minął, wysłaliśmy pismo. Wytknęliśmy też, że piszą dokumenty małą czcionką. No i przyszła odpowiedź. Złośliwcy napisali wielkimi literami, że trzeba podpisać drugą kartkę. - opowiada Rożniata i pokazuje dokument.
Czytamy w nim: Niniejszym cofam i niniejszym odwołuję oświadczenie woli złożone przeze mnie w przedmiocie rozwiązania umowy. - Niby jest po polsku, ale wynika z niego, że człowiek nie chce rozwiązania umowy, prawda? - pyta Rożniata. Naszemu reporterowi wydaje się tak samo.
Pan Czesław wraz z bratową oraz kolejną znajomą - Wiesławą Głowińską (czytaj na 1 str.) walczą teraz o skuteczne rozwiązanie umowy. Zgłosili się już do rzecznika praw konsumenta. I do nas, by przestrzec innych Czytelników. - O działaniach tej firmy odebrałem około 50 zgłoszeń. Są bliźniaczo podobne do działań innych firm - mówi Tomasz Gierczak, miejski rzecznik praw konsumenta w Gorzowie. Półtora miesiąca temu pisaliśmy o Telefonii Polska Razem, która przedstawiała się jako następczyni nieistniejącej już Telekomunikacji Polskiej.
Ze względu na znaczną ilość nadużyć uruchomiliśmy specjalną bezpłatną linię. Pod numerem 800 500 005 wyjaśnimy wszelkie wątpliwości
Gierczak ma dla Lubuszan kilka rad: - Jeśli mamy starszych wiekiem członków rodziny, zainteresujmy się, czy i jakie dokumenty do nich przychodzą. A gdy sami odbierzemy taki telefon i ktoś przedstawi się za legalnego operatora, poprośmy, by umówił nas na wizytę w konkretnym salonie - mówi Gier-czak. Tym, którzy padli ofiarą naciągaczy, radzi, aby odwiedzili swojego rzecznika praw konsumenta (jest w każdym z 12 lubuskich powiatów oraz w Gorzowie i w Zielonej Górze).
Można też zadzwonić bezpośrednio do Orange. - Ze względu na znaczną ilość nadużyć uruchomiliśmy specjalną bezpłatną linię. Pod numerem 800 500 005 wyjaśnimy wszelkie wątpliwości - mówi Maria Piechocka z biura prasowego Orange.