Tego projektu nie chciano kiedyś w Katowicach. Dziś widzimy jego reinkarnację w Waszyngtonie
Po lewej – projekt, którego 40 lat temu w Katowicach nie chciano i na zawsze pozostał „Śląskiem, którego nie było”. Po prawej – projekt, który powstaje na naszych oczach, w Waszyngtonie i już zbiera architektoniczne nagrody. Niemal identyczne, prawda?
Budynek ze szkicu to niezrealizowana koncepcja kompleksu biurowego przy ul. Mickiewicza w Katowicach – dzisiejszych wież Stalexportu. Gdy w latach 70 planowano w tym miejscu taką inwestycję, w ramach rozbudowy zachodniego śródmieścia, ogłoszono wielki konkurs, w którym wzięli udział czołowi polscy architekci. Podkreślano, że nowy gmach/gmachy „powinny posiadać nowoczesną, frapującą formę, którą odróżni się od pozostałych obiektów w centrum Katowic”.
Te wymagania bez wątpienia spełniała prezentowana praca Zygmunta Winnickiego (architektura) i Tadeusza Krzysztofiaka (konstrukcja). Jury przyznało jednak jej tylko wyróżnienie, choć z drugiej strony, zwycięski projekt Juranda Jareckiego i Mariana Skałkowskiego też nie doczekał się realizacji, bo finalnie, poza konkursem wieże Stalexportu (też dobra architektura, skądinąd) zbudował Jugosławianin Georg Gruicic.
Tak czy inaczej, w przeciwieństwie do innych projektów (a w tej rywalizacji brali udział naprawdę wielkie nazwiska, oprócz Jareckiego i Skałkowskiego, m.in. Mieczysław Król, Stanisław Kwaśniewicz czy Kazimierz Sołtykowski), Winnicki zaproponował przesunięcie budynku do ulicy Sokolskiej, by w ten sposób lepiej wyeksponować go dla miasta (zamiast chować w głębi ul. Mickiewicza).
Futurystyczny gmach z ażurową elewacją miał zostać rozpięty na dwóch brzegach Rawy: „budynek biurowy ukształtowano na zasadzie mostu podpartego na dwu przyczółkach stanowiących równocześnie szyby windowe” – opisywał go sąd konkursowy.
A teraz popatrzmy na nowy gmach otwieranego w tym roku Narodowego Muzeum Afrykańsko-Amerykańskiej Historii i Kultury w samym sercu Waszyngtonu. Budynek już zbiera pierwsze wyróżnienia – przed dwoma tygodniami zdobył jedną z nagród podczas tegorocznych Design Awards.
Z tej perspektywy śląski projekt i amerykański budynek są identyczne – te same kształty, ta sama ażurowa elewacja, podobne proporcje… A najciekawsze w tym wszystkim, że projektanci waszyngtońskiego Muzeum – Philip Freelon oraz David Adjaye na 99,9999 proc. nigdy nie widzieli zupełnie zapomnianego, niezrealizowanego projektu katowickiego Stalexportu. Po prostu wyobraźnia jednych i drugich spotkała się w tym samym miejscu.