Teczki Wałęsy. Czy SB napisała nam historię? [LINIA CZASU]
Zdjęcie z Lechem Wałęsą dało im przepustkę do Sejmu. Dziś posłowie OKP, zwycięzcy wyborów z 4 czerwca 1989 roku, mówią o tym, co dzieje się wokół teczek TW „Bolka”, znalezionych w szafie generała Kiszczaka
Trup z szafy generała Kiszczaka w postaci teczek TW „Bolka” wywołał jedną z najtrudniejszych dyskusji po 1989 roku i stał się sprawą rozgrywaną politycznie. Najwięcej do powiedzenia mają często ci, którzy nie doświadczyli komuny i jej ciemnej strony. Dziś oddajemy głos tym, którzy tworzyli Solidarność i antykomunistyczną opozycję.
Piotr Polmański, poseł OKP:
Body Tekst J wcięcie:– Bez znajomości kontekstu tamtych czasów, w których młody Wałęsa miał dać się złamać, ocena jego postawy nie może być uczciwa, a domaganie się od niego jakichś publicznych przeprosin jest kuriozalne, by nie powiedzieć, że ohydne. Wiem, że wielu z nas chciałoby widzieć swojego bohaterajako człowieka bez skazy i zmazy. Jednakże słabości Lecha Wałęsy i to, co robił do 1976 roku, nie mają, bo mieć nie mogą, żadnego znaczenia i wpływu na ocenę tego, co się wydarzyło w latach 80.
Bezsporne jest, że to dzięki postawie Lecha Wałęsy Polska jest dziś wolna i demokratyczna, i że reszta Europy Środkowo-Wschodniej także. Można mówić z całą pewnością o tym, że po 1976 roku Lech Wałęsa był autentycznym uczestnikiem opozycji, a później autentycznym przywódcą, i to nie ulega wątpliwości, o tym także świadczą te dokumenty wyjęte z szafy śp. Kiszczaka.Ci, którzy tak ochoczo dziś i bez zastanowienia obrzucają Wałęsę błotem i fekaliami, też mogą to robić, właśnie dzięki niemu. Za komuny obrażanie władzy groziło wieloletnim więzieniem, a nawet utratą życia. Jeżeli Wałęsa podpisywał jakieś papiery, to zapewne musiał, bo był to też jego element walki i gry z komuną i SB, o czym wielokrotnie mówił, co potwierdzają także dokumenty wystawione w
Piotr Polmański w 1989 r. uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu. W 1989 został posłem na Sejm kontraktowy z ramienia Komitetu Obywatelskiego.
Janusz Okrzesik, poseł OKP:
– Bardzo przeżywam to, co dzieje się od kilku dni w sprawie Lecha Wałęsy. Niezwykle martwi mnie, że przy okazji tej dyskusji o Wałęsie i tym, co stało się we wczesnych latach 70., zostanie podważony dorobek, mit Solidarności jako ruchu 10 milionów obywateli. Boli mnie to, bo stan wojenny, walka o przywrócenie wolnego związku to wysiłek często heroiczny bardzo wielu ludzi. To obrzydliwe, że najwięcej do powiedzenia mają dziś często tchórze i ludzie, którzy w tamtym okresie byli po prostu bezczynni. Ktoś powiedział, że Wałęsa jest trudny do kochania. To prawda. Przez lata swojej działalności narobił sobie wrogów. Budował mit – Solidarność to ja. I siłą rzeczy budzi skrajne emocje, a wiele osób chce sobie odbić na nim własne frustracje. Nie sądzę, że to spisek, w którym uczestniczyła generałowa Kiszczakowa, bo z tego, co widać, ma raczej znikomy kontakt z rzeczywistością. Nie chciałbym, aby moje dzieci i wnuki oceniły kiedyś, że historia naszej wolności została napisana przez SB. Jako swego czasu przewodniczący sejmowej komisji weryfikacyjnej miałem do czynienia z materiałami tworzonymi przez SB. Było w nich mnóstwo półprawd i przekłamań.
Janusz Okrzesik w latach 80. związany z podziemiem solidarnościowym oraz ruchem „Wolność i Pokój” i Solidarnością Polsko-Czesko-Słowacką. Był posłem na Sejm X kadencji z ramienia Komitetu Obywatelskiego.
Czesław Sobierajski, poseł OKP,dziś poseł PiS:
– Informacje na temat tego, że Lech Wałęsa coś tam podpisał, są mi znane od lat 90., bo sam o tym mówił. Nie chcę wracać do tamtych czasów. Mnie bardziej interesuje to, czego nie zrobił, gdy był już prezydentem, alboco chciał zrobić. Sama Magdalenka i umowa Okrągłego Stołu też są w kontekście późniejszych wydarzeń nieważne. Ale doprowadziły do wyborów 4 czerwca 1989 roku, których jako opozycja z niewiadomych przyczyn nie wykorzystaliśmy. Te wybory pokazały jasno, że i Magdalenka, i Okrągły Stół przechodzą do przeszłości. Zaczyna się inne rozdanie. Wtedy, by przypieczętować nasze zwycięstwo, powinniśmy jak najszybciej rozpisać nowe, w pełni wolne wybory i dokonać ucieczki do przodu. Z niewiadomych dla mnie przyczyn nie zrobiliśmy tego. Zastanawia mnie także postawa Wałęsy jako prezydenta w sprawie stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce. Gdyby nie ostra akcja rządu Jana Olszewskiego, to Wałęsa zgodziłby się na usadowienie baz tych wojsk w naszym kraju. Na szczęście do tego nie doszło. Zastanawiają jego pomysły dotyczące powstania NATO-bis, czy EWG-bis. Nam przecież wcale o to nie chodziło. Czy jego kontakty z SB mogły mieć wpływ na te decyzje? Nie wiem, ale nie można ich uznać za dobre dla Polski.
Czesław Sobierajski. W 1980 r. wstąpił do Solidarności, w stanie wojennym internowany. Był posłem X kadencji z listy Komitetu Obywatelskiego, a latach 1991-1993 posłem I kadencji z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum.
Jan Rzymełka, poseł OKP, były poseł PO:
– Rozgrywanie sprawy Lecha Wałęsy odbywa się z wielką stratą dla Polski, kraju, który dla wielu państw był do niedawna wzorem bezkrwawej rewolucji z 1989 roku. Dziś słyszę jednak z ust rządzących
Jan Rzymełka. Od 1980 r. pełnił różne funkcje w strukturach NSZZ „Solidarności”. W stanie wojennym internowany. W 1989 r. zakładał Komitet Obywatelski Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.
Janusz Steinhoff, poseł OKP, były wicepremier w rządzie AWS:
– Jeszcze 30 lat temu nie przypuszczałem, że Polska będzie w NATO i UE. Nawet jako poseł Sejmu kontraktowego nie miałem takich marzeń, bo sytuacja międzynarodowa wciąż była trudna. Dla mnie Lech Wałęsa jest niekwestionowanym symbolem tych zmian. Od niego w czasie internowania zależało, czy Solidarność przetrwa. On nie złamał się, wykazał się wielką konsekwencją i odwagą. Dlatego bardzo przestrzegałbym przed emocjonalnym i politycznym podejściem do rewelacji z szafy generała Kiszczaka, zwłaszcza że można mieć wiele wątpliwości co do wiarygodności tych materiałów.
Janusz Steinhoff. W 1980 r. współzałożyciel NSZZ „Solidarność” na Politechnice Śląskiej. W trakcie obrad Okrągłego Stołu pełnił z ramienia Solidarności funkcję eksperta górnictwa i ochrony środowiska.
Anna Knysok, posłanka OKP:
– Jestem zdegustowana i zbulwersowana. Tylko my tak potrafimy niszczyć nasze autorytety. Dla mnie Lech jest niepodważalnym autorytetem. Jego rola w najnowszej historii Polski jest nie do przecenienia. Zasłużył na nasz szacunek. Mój będzie miał zawsze. Każdy może mieć w życiu jakąś chwilę słabości. Dziwię się temu, co z tą sprawą robi PiS, które ma chrześcijaństwo na ustach, ale nie ma go w sercu. Pierwszy papież Kościoła, św. Piotr trzy razy zaparł się Chrystusa i zostało mu wybaczone. Bez Lecha Wałęsy nie byłoby wolnej Polski.
Anna Knysok była posłanką OKP, a w rządzie Jerzego Buzka pełnomocnikiem ds. wdrażania reformy zdrowia i kas chorych. Do "S" zapisała się w 1980 roku. W czasie stanu wojennego zajmowała się kolportażem podziemnych wydawnictw.