Teatr Nowy w Łodzi: Humanoidzi są na nas skazani. Chyba, że skażą nas...
W czasach, kiedy teatr roztrząsa przeszłość lub ekscytuje się teraźniejszością, łódzki Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka zajrzał śmiało w przyszłość. Nadzieję na udany wieczór rozbudził również tym, iż nareszcie zaproponował opowieść, a nie zbiór felietonów. Szkoda, że w tak niedopracowany sposób.
Sztuka „Humanka” Jarosława Murawskiego, którą zdecydował się wystawić Teatr Nowy w Łodzi, otwiera przestrzeń polskiej sceny na tematy, którymi specjalnie się ona nie zajmuje, a powinna. Bo teatr jest miejscem nie tylko diagnozowania, ale także przewidywania. Gdy jego rolą jest stawianie pytań o współczesność, wynikającą z tego, co było, to równie ważne i ciekawe, jest zastanawianie się nad tym, co będzie. A co właściwie już jest, tuż za rogiem, za przeszklonymi drzwiami najbliższego laboratorium.
Spektakl w reżyserii Leny Frankiewicz - mimo sugerowanej zabawnymi z założenia rozwiązaniami lekkości - prezentuje dość mroczną wizję przyszłości. W dodatku z jednoznaczną konstatacją: mimo dynamicznego rozwoju technologii na użytek i dla przyjemności człowieka, staniemy się jeszcze bardziej samotni, kłopoty z budowaniem i utrzymaniem relacji prawdopodobnie się powiększą, a wyolbrzymiona koncentracja na własnych oczekiwaniach oraz doznaniach rozsypie w proch pozostałości wartości: i może się okazać, że większymi humanistami od nas są skonstruowane przez człowieka humanoidalne - właśnie co, istoty? Na scenie wybrzmiewają pytania o barierę między tym, co sztuczne, a prawdziwe; o to, jakie zagrożenie niesie ze sobą nasza bezgraniczna wiara, iż zapanujemy nad tym, co wytwarzamy; gdzie zaczyna się istnienie; dokąd pozwolimy przesunąć granicę swojej intymności. Jest też poważna refleksja dotycząca tego, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby zmusić sztuczną inteligencję do zaspokajania naszych fantazji i pożądań. „Humanka” to świat nieodległej przyszłości, w której możemy sobie nabyć roboty wyposażone w sztucznie generowane emocje; humanów i humanki, z którymi możemy być, mieszkać, jeść, uprawiać seks, czyli... tworzyć związki? Lecz ta wysoce wyspecjalizowana w spełnianiu naszych pragnień rzeczywistość nie odmieni nas do głębi. Nocą, senne koszmary przywołają i zwizualizują pierwotne instynkty. Zwierzętami byliśmy, zwierzętami pozostaniemy, nawet jeżeli pochodzimy ponoć od tak inteligentnego stworzenia, jak małpa... Nie wyzwolimy się z dusznego egoizmu - jak Em, który nie pozwoli oddanej mu, zamkniętej w elektronicznej puszce Mi na ewolucję, czyli wzbogacenie o zgrabne nogi...
Co o nowego w Nowym? Recenzja sztuki w reżyserii Leny Frankiewicz.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień