Te dwie historie pokazują, że pieskie życie różnie się toczy
"Porwanie" w biały dzień i życie w błocie, bez jedzenia... Oto dwie psie historie, które na szczęście skończyły się happy endem.
Krótkotrwałe przywłaszczenie psa, bo tak opisałby to prawnik, nie jest czymś, z czym mamy na co dzień do czynienia. Zwłaszcza, jeśli stało się to... niechcący. Ale tak właśnie było z pewnym rasowym owczarkiem niemieckim, który w sobie tylko znany sposób uciekł z posesji swoich właścicieli. Gdy ci zgłaszali zgubę na policji, czworonóg błąkał się po ul. Wojska Polskiego w Nowej Soli w okolicy stacji benzynowej. Przez takie miejsce przewija się sporo osób, więc w końcu znalazł się ktoś, kto zainteresował się „bezpańskim” wilczurem.
- W pewnym momencie podjechał samochód na dolnośląskich numerach rejestracyjnych, kierowca zawołał psa, ten wszedł do auta, które chwilę później odjechało - wyjaśnia sierż. Justyna Sęczkowska, rzecznik prasowy nowosolskiej policji. - Pies nie miał ani obroży, nie był też zaczipowany, kierowca uznał więc owczarka za bezdomnego psa i go przygarnął - dodaje. Na podstawie nagrań z monitoringu i zeznań pracowników stacji, mundurowi szybko ustalili właściciela pojazdu i poinformowali go, że pies jednak ma właściciela, który właśnie szuka swojego czworonoga.
Policjanci wraz z właścicielem pojechali do tego mężczyzny, który po wyjaśnieniu sprawy, psa oczywiście oddał. - Mężczyzna jest przesłuchiwany w charakterze świadka, nie wiadomo, czy będzie miał przedstawione jakieś zarzuty, o tym zadecyduje już prokurator - dodaje sierż. Sęczkowska.
Dziesięcioletnia Saba po zabraniu z podwórka trafiła prosto do weterynarza. Można śmiało rzec, że strażnicy uratowali jej życie
Z kolei o dziesięcioletniej Sabie, mieszańcu w typie owczarka, śmiało można powiedzieć, że wiodła pieskie życie. Ci, którzy nie mogli już na to patrzeć, zaalarmowali straż miejską. - Pies był w bardzo złych warunkach bytowania. Bez jedzenia, bez wody, w błocie - opowiada st. insp. Jacek Baranowski.
- Sam zwierzak też był w makabrycznym stanie. Na podstawie ustawy o ochronie zwierząt nałożyliśmy na właściciela mandat i daliśmy siedmiodniowy termin na poprawę wspomnianych warunków. Niestety, gdy po tygodniu przyjechaliśmy na rekontrolę, okazało się, że właściciel zniknął a pies ma identyczne, jeśli nie jeszcze gorsze warunki. Na szczęście dokarmiali go sąsiedzi, ale to oczywiście było wyjściem tylko tymczasowym - mówi.
Jak wyjaśnia strażnik, zastana przez mundurowych sytuacja kwalifikowała się już pod porzucenie psa, co z kolei nie jest zwykłym wykroczeniem, a regularnym przestępstwem. Strażnicy zdecydowali się więc na tymczasowe odebranie psa. Zaś sam właściciel, który przynajmniej do ubiegłego piątku przebywał w bliżej nieokreślonym miejscu, będzie miał teraz na głowie sprawę w sądzie, bowiem o całym zajściu została już poinformowana nowosolska prokuratura.
A jak czytamy na facebookowym profilu urzędu miasta „Saba trafiła do miejskiego przytuliska i jest pod opieką naszych wolontariuszy”. Miejmy nadzieję, że szybko znajdzie się dla niej nowy, zdecydowanie lepszy dom.