Te budynki w centrum Łodzi świecą pustkami od wielu lat!
Są takie miejsca w Łodzi, po których hula wyłącznie wiatr, choć są znakomicie położone. Należą do prywatnych właścicieli, a ich nie sposób przymusić do inwestycji.
Budynek na rogu ul. Piotrkowskiej i Tuwima, nazywany Domem Buta, sąsiadująca z nim kamienica przy ul. Piotrkowskiej 96 oraz narożna kamienica u zbiegu al. Kościuszki i al. Mickiewicza... Wszystkie te budynki są prywatnych rękach, w prestiżowych lokalizacjach i od ponad dziesięciu lat świecą pustkami. Nie nie wskazuje poza tym na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Gmach na rogu ul. Piotrkowskiej i ul. Tuwima powstał w latach 30. XIX wieku. Po II wojnie światowej sprzedawano w nim obuwie (stąd Dom Buta). W 1990 r. budynek uległ zniszczeniu wskutek pożaru. W 1994 r. miasto sprzedało go obecnemu właścicielowi (firmie z włoskim kapitałem). Ten przywrócił mu dawną świetność i uruchomił na dwa lata, bo w 2003 r. najemca przeprowadził się do Galerii Łódzkiej.
Kamienica przy ul. Piotrkowskiej 96, którą zbudowano w 1915 r. na potrzeby koncernu Siemens, jest własnością wrocławskiej firmy deweloperskiej. Kilka lat temu na jej fasadzie zawisł baner z wypisanym hasłem: „nieruchomość na sprzedaż”. Firma nie chce zdradzać szczegółów na ten temat, choć jeszcze w 2008 r. zapowiadano kompleksową rewitalizację gmachu. Po remoncie miały powstać w niej mieszkania, biura i lokale handlowo-usługowe.
Z kolei kamienica na rogu al. Kościuszki i al. Mickiewicza jest traktowana wyłącznie jako słup ogłoszeniowy. Głośno zrobiło się o niej w 1999 r., kiedy przejął ją od miasta spadkobierca dawnych właścicieli. Lokatorzy wyprowadzili się z niej kilkanaście lat temu, po tym jak właściciel odciął im wodę i gaz. Była wystawiana na sprzedaż za cenę 7 mln euro (ponad 30 mln zł).
Urzędnicy zasłaniają się, że o dalszym losie takich gmachów mogą decydować wyłącznie ich właściciele. Twierdzą, że dopóki obiekty nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa osób, nie mają możliwości interwencji.
- Pozostaje mieć nadzieję, że budynki znajdą w końcu nowych właścicieli, którzy zechcą przywrócić im blask i tchnąć w nie życie - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydenta miasta Łodzi.