TAXI pod lupą. Kto i czym wozi polskich pasażerów?
Polski taksówkarz najczęściej nazywa się Piotr i jeździ dziesięcioletnim srebrnym Fordem. Wozi pasażerów przede wszystkim na sobotnie imprezy, albo odwozi ich nocą do domu. Za kurs kasuje średnio 29 złotych.
Rynek taksówkowy w Polsce jest stosunkowo młody. Jego rozkwit zaczął się dopiero po 1970 roku, kiedy na naszych drogach zaczęło przybywać samochodów. Przypadek? Absolutnie nie. To właśnie w listopadzie 1967 roku rozpoczęto na warszawskim Żeraniu produkcję Fiata 125p, który przez kolejne lata był sztandarowym pojazdem polskich taksówkarzy. Samochodem z początku produkcji, wyposażonym w silnik o pojemności 1300 ccm i dźwignią zmiany biegów przy kierownicy, jeździł Bronisław Winiarz z Rzeszowa, który taksówkarzem jest od 1972 roku.
Kiedyś to ludzie czekali na postojach
- Kiedy zaczynałem pracę, w Rzeszowie było około stu taksówek - wspomina taksówkarz. - Prywatnych aut ludzie mieli bardzo mało, a autobusów komunikacji miejskiej było jak na lekarstwo. W tej sytuacji o klientów nie trzeba było się martwić. To ludzie czekali na postojach, a bywało i tak, że do postoju nawet nie dojeżdżałem, bo po jednym kursie w drodze zatrzymywał mnie kolejny pasażer - opowiada pan Bronisław.
Zwraca uwagę, że w tamtych czasach duże zakłady, jak WSK czy Zelmer, zatrudniały tysiące pracowników, którzy do domu często jeździli taksówkami. Na porządku dziennym były też dalekie wyjazdy turystyczne.
- Woziło się klientów na Ukrainę, Węgry, do Bułgarii. W 1974 roku byłem z kursem w Warnie w Bułgarii. Zawiozłem tam klientów na ośmiodniowe wakacje i czekałem na miejscu na kurs powrotny. To było połączenie przyjemnego z pożytecznym, zarobiłem za drogę i odpocząłem - wspomina kierowca.
Dodaje, że dalekie wyjazdy były na tyle popularne, że ze stu rzeszowskich taksówek na co dzień do dyspozycji klientów było około 50.
Dopiero w latach 80. ich liczba zaczęła rosnąć, a oprócz dużych fiatów coraz częściej pojawiały się polonezy. Mercedes W123 był wówczas jeszcze rarytasem.
Dziesięć razy więcej
Dziś w Rzeszowie wydanych jest prawie 600 licencji taksówkowych. W Wydziale Komunikacji Urzędu Miasta przekonują jednak, że aktywnych kierowców jest około 560. Pozostali z różnych powodów zawieszają działalność. Wiele osób szybko z jazdy taksówką rezygnuje. W ciągu trzech ostatnich lat liczba licencji nieznacznie rosła, ale 600 ani raz nie przekroczyła.
- Rynek jest trudny, nie każdy jest zadowolony z zarobków. A żeby zostać taksówkarzem, trzeba ukończyć kurs i zdać egzamin ze znajomości przepisów i topografii miasta. Kierowca musi też opłacić licencję i przystosować auto
- tłumaczą pracownicy wydziału komunikacji.
Kasa fiskalna, taksometr, kogut, naklejki, a coraz częściej także terminal do obsługi kart płatniczych i elektronika do obsługi aplikacji na smartfony to spore koszty. Nierzadko na początek trzeba wyłożyć między 5 a 10 tys. zł, plus koszt zakupu pojazdu.
- Tymczasem zarobki są średnie - narzeka jeden z kierowców. - Trzeba pracować kilkanaście godzin dziennie, aby wyjść na swoje. W zasadzie wygląda to tak, że przez dwa tygodnie pracuje się na składkę ZUS i opłaty wynikające z przynależności do danej korporacji. Dopiero potem zarobkujemy. A jeśli zepsuje się samochód, są takie miesiące, że na czysto zostaje 800-1000 zł. To bardzo mało.
Najwięcej zrzeszonych w dużych korporacjach
Aktualnie w Polsce działa kilka grup taksówkarzy. Najliczniejsza jest grupa osób pracujących własnym samochodem, ale bardzo często zrzeszonych w dużych korporacjach realizujących kursy na telefon. Na takiej zasadzie w Rzeszowie działają m.in. Radio Taxi, Super Taxi i Euro Taxi. Zrzeszają one ponad połowę jeżdżących w mieście taksówek.
Coraz popularniejsze są również przejazdy zamawiane przez internet. Taką możliwość udostępniają niemal wszystkie duże sieci. Nowością na rynku jest iTaxi, czyli największa w kraju platforma łącząca pasażerów z licencjonowanymi taksówkarzami. Jej operator przygotował właśnie raport na temat rynku taksówkowego w Polsce.
- To największy i najciekawszy raport na ten temat, jaki do tej pory powstał - podkreśla Dawid Olszta, dyrektor marketingu iTaxi.pl. - Dane, które posłużyły do jego opracowania, zbieraliśmy od 2013 roku, a dla ich uzupełnienia przeprowadziliśmy jeszcze ankietę na grupie 800 użytkowników naszej aplikacji mobilnej.
Jak wynika z opracowania, polski kierowca taksówki najczęściej nazywa się Piotr, Krzysztof lub Jan. Najpopularniejsza marka samochodów wykorzystywanych do przewozu osób to Ford. Najwięcej, około 30 procent taksówek to auta wyprodukowane między 2004 a 2008 rokiem. Głównie srebrne, czarne, niebieskie i białe.
- Zdecydowanie najwięcej, bo aż 79 procent klientów to mężczyźni. 4 na 10 pasażerów ma między 25 a 30 lat. Tylko 8 procent stanowią osoby w wieku powyżej 41 lat - czytamy w raporcie.
Bronisław Winiarz zgadza się z tymi obserwacjami:
- Młodzi klienci zamawiają kursy głównie przez internet. Natomiast osoby powyżej 40. roku życia wybierają tradycyjny sposób. Dzwonią na centralę sieci, albo przychodzą na postój - mówi kierowca. Jego obserwacja jest taka, że starsi klienci są bardziej uprzejmi i szanują kierowców.
- Z młodszymi bywa różnie. Zdarza się, że są niegrzeczni, traktują kierowcę z góry. Najczęściej takie problemy mamy nocą, kiedy na przykład klient wraca z imprezy, na której wypił trochę za dużo alkoholu. Dlatego ja zrezygnowałem z jazdy nocami - mówi pan Bronisław.
Raport iTaxi dowodzi, że dla klientów czynnikiem decydującym o wyborze taksówki jest przede wszystkim cena, dostępność auta w danym momencie i jakość obsługi. Dopiero na czwartym miejscu wymieniają standard samochodu. Aż 68,7 procent ankietowanych odpowiedziało, że z taksówek korzysta najczęściej przy okazji wieczornych wyjść na imprezy. Podobna liczba osób odpowiedziała, że zamawia kurs, kiedy musi późną porą wrócić do domu. 56,7 procent pasażerów wybiera taxi jako środek transportu na lotnisko lub dworzec.
Autorzy raportu szacują, że średni czas trwania kursu wynosi w Polsce 10-12 minut. W Rzeszowie pasażer pokonuje najczęściej trasę o długości około 5,75 km. Tymczasem w Trójmieście czy Warszawie to ponad 11 km, ale w Kaliszu zaledwie 3,74 km. Prawie 35 procent kursów w ciągu tygodnia kierowcy wykonują w piątek i sobotę, a najmniej - 11,8 procent we wtorek. W Rzeszowie średnia cena przejazdu wynosi 22,29 zł. Średnia krajowa to 29,95 zł, a najwięcej - ponad 33 zł płacą pasażerowie w Katowicach i Trójmieście.
Najwięcej kursów w roku wykonuje się w noc sylwestrową - wykazują autorzy raportu. Podczas gdy na przykład w święta Bożego Narodzenia liczba przejazdów to zaledwie 50 procent dziennej normy. Tymczasem między 31 grudnia i 1 stycznia wynosi ona aż 160 procent.