Tarnowski PiS przechodzi do ofensywy
Nowy szef partii w okręgu tarnowskim prof. Włodzimierz Bernacki już stawia sobie ambtine cele. Jego zdaniem kadry z regionu poradziłyby sobie na eksponowanych stanowiskach publicznych.
W przededniu wyborów na szefa okręgu, nie obawiał się pan powtórki z Nowego Sącza, gdzie nominat prezesa Kaczyńskiego, Wiesław Janczyk nie uzyskał poparcia?
Zawsze mogło do tego dojść, ale generalnie byłem spokojny. Niepotrzebnie napięcie przed wyborami w naszym regionie podbijały dwa ogólnopolskie portale polityczne, informując o możliwości powtórzenia się w Tarnowie „scenariusza sądeckiego”.
Jednak centrala partii na wszelki wypadek przysłała do Tarnowa obserwatora.
Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo na takie zjazdy przyjeżdża zawsze ktoś z Warszawy. Pan Michał Ciechowski z ramienia partii opiekuje się Małopolską.
Wynik wyborów świadczy, że opozycję ma pan niewielką.
Ale nie ukrywam, że chciałbym przekonać do siebie te 58 osób, które głosowały przeciwko mnie.
Na przykład frakcję wicewojewody Józefa Gawrona?
Nie chcę wchodzić w analizy, kto zagłosował przeciwko mnie. Powtórzę to, co powiedziałem w niedzielnym przemówieniu. Chcę zjednoczyć wokół programu jak najszerszą grupę działaczy i rozbudować struktury.
Obecnie działające nie są zbyt wydolne?
Na pewno może być dużo lepiej.
Rozumiem, że krytycznie ocenia pan pracę poprzedniego zarządu pod wodzą Edwarda Czesaka.
Tego nie powiedziałem. Mówię natomiast, że naszą pracę można jeszcze bardziej zdynamizować, aby to przełożyło się na sukces najpierw w wyborach samorządowych, a później parlamentarnych. Trzeba też otwierać się na nowe środowiska szeroko rozumianej prawicy i centrum.
Brzmi jak zawoalowane kłusownictwo polityczne.
Nie rozumiem.
Otwieranie się na nowe środowiska polityczne, czyli przejmowanie, na przykład, działaczy PSL.
PSL-u tak, ale z całą pewnością nie działaczy ZSL. Mnie chodzi otwieranie się na tych, którzy chcą wspierać program rządu Beaty Szydło, program dobrej zmiany.
Mówieniem o ludowcach per „Zjednoczone Stronnictwo Ludowe” podnosi pan wydatnie ciśnienie prezesowi Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
Ale ja mówię prawdę. Przecież wielu spośród działaczy tej partii swoją aktywność polityczną zaczynało w PRL, a wtedy było Zjednoczone Stronnictwo Ludowe jako satelita PZPR, które doprowadziło do likwidacji PSL Stanisława Mikołajczyka. Obecne PSL nie rozliczyło się ze swoja przeszłością.
Ludowcy zarzucają wam, że zawłaszczacie pamięć Wincentego Witosa.
Bzdura. Pan Kosiniak nie jest w żadnym wypadku spadkobiercą dziedzictwa Wincentego Witosa. Dorobek intelektualny i polityczny Wincentego Witosa jest dobrem całego narodu. Jego refleksja nad państwem, wsią i narodem ma charakter uniwersalny i ponadczasowy, przekraczający ramy „partyjniactwa”.
W porządku. Rozumiem, że pan Ryszard Pagacz jest pańską prawą ręką w Tarnowie.
Tak. Pan radny Ryszard Pagacz jest jednym z moich najbliższych współpracowników.
I nie przeszkadza panu, że piętnaście lat temu był aktywnym działaczem ludowym i startował z list PSL do senatu.
Wiem o tym. Nie jest to dla mnie problemem. Według mnie każdy ma prawo do własnej drogi w poszukiwaniu swojego miejsca politycznego. Ryszard Pagacz zaczął działać w Prawie i Sprawiedliwości, kiedy nasza partia była w opozycji i zapisanie się do niej było poniekąd aktem politycznej odwagi. A skoro sprawdził się w ciężkich dla nas czasach, to zdobył wystarczające zaufanie. Zresztą także w moim przypadku PiS nie był dla mnie pierwszą partią. Działałem w Polskiej Partii Socjalistycznej Jana Józefa Lipskiego.
Szykuje go pan na przewodniczącego Rady Miejskiej w Tarnowie?
A skąd taki pomysł?!
A stąd, że obecny przewodniczący - Kazimierz Koprowski - nie cieszy się popularnością wśród kolegów, czego dowodem fatalny wynik, jaki otrzymał w niedzielnych wyborach.
Cóż, takie są uroki demokracji. Powiem krótko, na dziś osobiście nie przewiduję opcji zmiany przewodniczącego rady miejskiej ani szefa struktur miejskich partii. Kto wygra w Tarnowie, może zostać przewodniczącym rady. Ale to suwerenna decyzja działaczy, do której nie będę się wtrącał, bo nie uprawiam ręcznego sterowania. Kazimierz Koprowski cieszy się moim pełnym poparciem.
A kto może być kandydatem na prezydenta Tarnowa? Rusza powoli giełda nazwisk. Wspomniany Kazimierz Koprowski, Anna Czech...
Do wyborów jeszcze dwa lata. Będzie to osoba, która wygra wybory i naprawi to, co przez lata zostało zepsute w Tarnowie. Mówienie o personaliach byłoby w tym momencie falstartem.
O panu też się mówi.
Czytałem o tym w jednym z wywiadów i mocno się zdziwiłem. Na razie mam dość pracy w Sejmie i w regionie.
Utrzyma się koalicja PiS i PSL w powiecie tarnowskim?
Na razie taka koalicja istnieje. Ale, by zamknąć wątek ZSL, to powiem, że to partia ulegająca atrofii.
Proszę?!
Atrofii, czyli ulegająca rozkładowi. Zatem w niedługiej przyszłości, dzięki swym warszawskim liderom politycznym, problem tej partii może rozwiązać się sam.
Wracając na partyjne podwórko. Nadal popiera pan wyrzucenie z PiS wójta gminy Tarnów Grzegorza za przekształcenia szkół w placówki niepubliczne?
Rozmawiałem z panem wójtem i wiem, że dziś takiej decyzji by nie podjął. Być może ktoś oczekuje rozwiązań rewolucyjnych. Ale ja jestem pragmatykiem. Polityka to szachy i trzeba myśleć kilka ruchów do przodu.
Panie pośle, ucieka pan od odpowiedzi.
Nie uciekam. Powiem tyle, że jestem i będę stale i niezmiennie przeciwnikiem przekształcania szkół w placówki niepubliczne.
Jakie znaczenie ma okręg tarnowski na mapie politycznej PiS?
Duże. Mamy dwóch senatorów i sześcioro posłów. Znaczy to, że Prawo i Sprawiedliwość cieszy sie u nas dużym poparciem oraz wielkim kredytem zaufania.
To dlaczego Warszawa nie docenia tego potencjału?
Docenia na pewno na poziomie tego, jak nasi posłowie ciężko pracują w komisjach. Dobre noty zbierają choćby panie posłanki Anna Czech i Józefa Szczurek-Żelazko oraz posłowie Michał Wojtkiewicz czy Wiesław Krajewski.
Ale we władzach komisji sejmowych - oprócz pana - nie ma nikogo z naszych, że o posadach rządowych nie wspomnę. Jesteśmy polityczną drugą ligą.
Tu rzeczywiście jesteśmy mocno niedoceniani i będę chciał to zmienić. To efekt być może pewnych zaniedbań, które miały miejsce we wcześniejszym okresie. Mamy ludzi, którzy z powodzeniem poradziliby sobie na ważnych stanowiskach publicznych.
Jest pan dość blisko ucha prezesa Kaczyńskiego, „frakcja profesorska”, z którą jest pan kojarzony dużo znaczy w partii...
Dlatego zrobię wszystko, aby upodmiotowić nasz okręg na tle kraju. Od wyborów upłynął dopiero rok. Trochę rzeczy na pewno trzeba mocno przeorganizować. Mogę zapewnić, że niedługo będziemy w ekstraklasie. Jak Termalica.
Czy pański wybór oznacza, że centrum dowodzenia partią przeniesie się w okolice Proszowic i zachodniej części okręgu?
Stolicą okręgu jest Tarnów i tyle. Proszę popatrzeć na skład zarządu okręgowego. Najwięcej przedstawicieli ma Tarnów i powiat tarnowski. A z Proszowic weszły do tego gremium tylko dwie osoby.