Taras Romanczuk powalczy o wyjazd na mundial w Rosji. To nie jest farbowany lis
Na Ukrainie jest mało znany, dla większości tamtejszych kibiców wręcz anonimowy. Jego futbolowe życie rozkwitło dopiero w Polsce, do której trafił przed ponad pięcioma laty. Historia Tarasa Romanczuka jest równie zawiła, jak relacje polsko-ukraińskie. Świeżo upieczony obywatel naszego kraju stoi właśnie przed szansą debiutu w reprezentacji Biało-Czerwonych, a być może nawet pojedzie na mundial w Rosji.
To historia niczym z bajki o „Kopciuszku”. Pochodzący z Kowla, oddalonego o niewiele ponad 60 kilometrów od polskiej granicy, Romanczuk od dziecka marzył, by być piłkarzem. Przygodę z futbolem rozpoczął w rodzinnym mieście, w juniorach MFK Kowel, z którego z czasem trafił do zespołu seniorów. To był jednak dopiero trzeci poziom rozgrywek na Ukrainie, z którego trudno było trafić do wielkiej piłki.
W dalszej części artykułu przeczytasz m.in.:
- Babcia pochodziła z Polski
- Na początku mocno odstawał piłkarsko
- Debiutował przeciwko Legii
- Historia Thiago Cionka go zainspirowała
- Sztab kadry obserwował go od dłuższego czasu
- To nie jest farbowany lis
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień