Taksówki z kokainą
Szefowa agencji towarzyskiej wespół z taksówkarzami kręciła narkotykowym interesem. Śledczy z Bydgoszczy zakończą to postępowanie.
Po półtora roku od rozpoczęcia śledztwa w sprawie agencji towarzyskiej na bydgoskich Jarach, śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy przymierzają się do zakończenia sprawy.
Lokal z wyższej półki
- Mamy 12 osób, którym już przedstawiono zarzuty - tłumaczy prok. Cezary Nawrocki z I wydziału śledczego prokuratury okręgowej. - Ich treść w większości dotyczy czerpania korzyści z nierządu oraz posiadania narkotyków.
I to w znacznej ilości. Ustalenia prokuratury w sprawie agencji działającej przy ulicy Tuwima w Bydgoszczy, wskazują, że pracownice tego przybytku regularnie odbierały dostawy kokainy. Co działo się z tymi narkotykami na miejscu? Jeden ze śledczych, którzy rozpracowywali tę sprawę przyznaje cedząc słowa: - To był lokal z wyższej półki, taki można powiedzieć... full wypas. Zabawa w nim kosztowała i to sporo.
Zarzuty postawiono już jakiś czas temu, ale śledczy, którzy przesłuchiwali w tej sprawie świadków mówią, że poszerzył się „wachlarz” czynów przypisywanych poszczególnym podejrzanym. - Prostytutki nie mają telefonów na abonament - słyszymy od jednego z nich. - Świadków trzeba było najpierw ustalić, potem namierzyć, aż w końcu można było ich przesłuchać.
Kolejne osoby, ostatni świadkowie w tej sprawie mają złożyć zeznania w najbliższych tygodniach. Postępowanie ma się zakończyć w połowie grudnia.
Taksówkarze i panienki
Przypomnijmy, że o sprawie zrobiło się głośno pod koniec 2015 roku. To wtedy prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie... bydgoskich taksówkarzy, którzy występowali w roli narkotykowych kurierów. W marcu ubiegłego roku za kraty trafiła Agnieszka L., właścicielka lokalu. Wraz z nią zatrzymani zostali dwaj taksówkarze. Mieli pecha, bo przyjechali na miejsce właśnie w momencie, kiedy policjanci CBŚ przeszukiwali budynek nocnego klubu. W ich samochodach mundurowi znaleźli narkotyki.
W samej agencji natomiast policjanci znaleźli blisko 1,5 mln zł w gotówce. Pieniądze zostały zabezpieczone na poczet trwającego śledztwa.
Kibol przyszedł po haracz
Miesiąc wcześniej, w lutym ubiegłego roku, po raz pierwszy za kraty trafił natomiast Dariusz L., znany też pod pseudonimem Legia. Ten nieformalny przywódca bydgoskich pseudokibiców próbował wymusić na Agnieszce L. haracz za tak zwaną ochronę klubu. Groził jej podpaleniem.
Za kratami spędził jednak niedużo czasu. Wyszedł na wolność również za poręczeniem. W czerwcu 2015 roku policja uderzyła ponownie. Kryminalni weszli do kilku mieszkań w Bydgoszczy. Oprócz „Legii” zatrzymano sześciu innych kiboli.
Klient w ukrytej kamerze
Śledczy mają dowody na to, że podejrzani mogli sprzedać 23 kg amfetaminy i 30 kg marihuany. Innym wątkiem w tym postępowaniu są badane nagrania z... kamer zainstalowanych w agencji. Mają charakter materiałów dowodowych.
Na nagraniach mieli zostać zarejestrowani klienci odwiedzający przybytek przy ulicy Tuwima.
- Plików z nagraniami kamer zamontowanych w hallu i barze agencji jest mnóstwo - podkreśla prok. Nawrocki. - Wizyty klientów były rejestrowane, jako swego rodzaju zabezpieczenie ze strony zarządzających klubem.
Za ułatwianie i czerpanie korzyści z nierządu grozi do 5 lat więzienia, a za posiadanie narkotyków - nawet do 8 lat za kratami.