- Kiedy pytam rodziców o przyczynę nadwagi, większość twierdzi, że to genetyczne tendencje. Tymczasem z dalszego wywiadu wynika, że otyłość dziecka jest spowodowana złymi nawykami żywieniowymi - mówi dietetyczka Magdalena Strojniak.
Ile chłopców i dziewcząt w wieku szkolnym ma nadwagę?
20 procent. Najgorzej jest w przypadku nastolatków. W Polsce najszybciej wzrasta liczba dzieci otyłych w porównaniu do innych krajów europejskich. To zatrważające.
Dlaczego dzieci tyją?
To bardzo złożony problem. Na zbyt szybkie przybieranie na wadze wpływa mała aktywność fizyczna, sposób odżywiania, a także tryb życia dzieci i ich rodzin. Swoim klientom, niezależnie od wieku, mówię, że jeśli chcą się odchudzić, to muszą jeść. Rozsądnie, tak aby nie być głodnym. Dlatego ważne jest, aby dziecko zjadało śniadanie. I musi mieć na to czas, czyli wstać odpowiednio wcześnie. Obserwuję, że poranne wstawanie staje się problemem, dzieci się nie wysypiają, ponieważ do późnych godzin nocnych oglądają telewizję lub surfują w internecie. Głód sprawia, że mózg nie jest nakarmiony, a wtedy źle funkcjonuje. Dziecko, które idzie do szkoły głodne, ma objawy hipoglikemii. Wtedy nie pracuje hipokamp, czyli ośrodki pamięci, nie pracują także ośrodki przedczołowe odpowiedzialne za logiczne myślenie. Dziecko niekoniecznie musi czuć głód, ale jest ospałe, albo wprost przeciwnie - pobudzone. Głodny uczeń odwiedzi szkolny sklepik lub pobliski sklep spożywczy, gdzie kupi drożdżówkę, baton, chipsy, które popije słodkim napojem lub pepsi. I nawet nie chodzi o to, że to jedzenie słodkie i tłuste, ale też o to, że zawiera bardzo dużo sztucznych dodatków, które mogą być wręcz trujące.
Trujące? To chyba przesada.
Wiemy, że w produktach powszechnie dostępnych w sklepach występuje glutaminian sodu, benzoesan sodu i substancje konserwujące. Niektóre są wzbogacone witaminą C, która działa utleniająco. Jeżeli w tym samym produkcie znajduje się witamina C oraz benzoesan sodu, to wówczas powstaje substancja rakotwórcza. Oczywiście w ilości dopuszczalnej przez producenta. Ale gdy zjadamy ją codziennie - a znajduje się w wielu produktach - to może poważnie szkodzić. Podobnie jak mleko homogenizowane. Od dziecka słyszymy: pij mleko, będziesz wielki. Tymczasem sklepowe mleko jest tak bardzo rozdrobnione, że enzymy, które zawiera, dostają się do naczyń krwionośnych i niszczą je. Już małe dzieci mają złogi cholesterolu. Mleka UHT w ogóle nie powinno być na półkach. Oczywiście mleko powinno być pasteryzowane, ale nie musi być aż tak bardzo przetworzone.
Jakie inne czynniki powodują, że dzieci mają problemy z wagą?
Nadmiar kalorii i mało aktywny trybu życia to oczywista przyczyna otyłości u dzieci. Takie czasy, że dzieci się wszędzie dowozi, dlatego mało chodzą. Rodzice nie znajdują czasu na wspólny wypoczynek, dlatego po powrocie do domu dzieci siedzą przed komputerem. Może być również tak, że dziecko wcale nie je dużo, a mimo to jest otyłe. Wynika to zazwyczaj z silnej nietolerancji pokarmowej, która wywołuje stan zapalny w organizmie, co może powodować otyłość. Można więc wykonać testy na nietolerancję pokarmową lub testy genetyczne. Warto też dodać, że zarówno czas przed ciążą, jak i okres ciąży wpływają na preferencje smakowe dziecka. Jeżeli mama je kwaśne i słone, dziecko to polubi, jeżeli je słodycze, dziecko również będzie po nie chętnie sięgało. Zarówno nadmiary, jak i niedobory trwale wpływają na metabolizm. Jeżeli mama je bardzo mało i ma niedoborową dietę, może wpłynąć na obniżenie podstawowego metabolizmu dziecka, a to prosta droga do otyłości. Także otyłość matki przekłada się większą wagę urodzeniową dziecka i jego predyspozycje do cukrzycy. I jeszcze jedno - mikrobiom, czyli ogół mikroorganizmów występujących np. w jelitach. Warto wiedzieć, że flora bakteryjna wpływa na nasze ogólne samopoczucie, a nosimy jej w sobie 2-3 kilogramy. Jakie jedzenie jemy, taką hodujemy florę. Nie przez przypadek najchętniej sięgamy po słodycze wieczorem, bo wtedy karmimy własną florę bakteryjną. Trudno wtedy mówić o silnej woli. Ucząc dzieci jedzenia warzyw i owoców bogatych w błonnik, kasz pełnoziarnistych, ograniczania słodyczy, dajemy im posag na całe życie. Badania mówią, że w okresie pierwszego tysiąca dni życia dziecka możemy wpłynąć na jego programowanie metaboliczne, preferencje smakowe, co wpływa na odporność i niweluje lub wzmacnia zachcianki na słodycze.
Wielu ekspertów ostrzega, że problem z otyłością zaczyna się wcześnie... Jak wychwycić moment, w którym z wagą dziecka dzieje się coś złego?
Dorosłym mierzy się BMI, dzieci są opisane siatkami centylowymi. Dziecko trzeba obserwować. Kiedy przeistacza się w słodkiego grubaska to moment, żeby zmodyfikować jego nawyki żywieniowe.
Dorośli czasem myślą, że nawet jeśli dziecko jest pulchne, to z tego wyrośnie.
Wyrośnie albo nie wyrośnie. Adipocyty, czyli komórki, z których zbudowana jest tkana tłuszczowa mogą się zmniejszać, ale ich ilość nie zmaleje. Kiedy utuczmy dziecko, skazujemy je na to, że będzie mu się trudniej odchudzić.
Na ulicach często można zobaczyć otyłych rodziców z otyłym dzieckiem.
Otyli rodzice często nie dostrzegają problemu, a to właśnie oni powinni zrozumieć, że mogą nieświadome szkodzić swojemu dziecku. Dlatego powinni wyrazić chęć zmian, które będą dotyczyły i dziecka, i ich samych. A zwykle usprawiedliwiają wszystko genetyką. Sposób odżywiania całej rodziny wpływa na dziecko. Mówi się też, że to babcie tuczą dzieci. Wydaje mi się, że kiedy babcie gotują pyszny obiad bez sztucznych dodatków, który dziecko może zjeść spokojnie, o stałej porze i bez pośpiechu - wówczas dbają o zdrowe odżywianie wnuków.
Jakie są konsekwencje nadwagi i otyłości dziecka?
Podwyższone ciśnienie, choroby krążeniowe, choroby stawów, zmiany metaboliczne. To również choroby jelit, w tym coraz bardziej powszechny zespół jelita drażliwego. To także depresja i zły stan psychiczny. Otyłość to zwykle niechęć do ruchu. Nadwaga powoduje także odrzucenie społeczne. A kiedy czujemy się źle, wtedy nasz system odpornościowy jest słabszy.
Łatwiej zajadać problemy?
Jeżeli dziecko od małego słyszy: „no nie płacz już, masz ciasteczko”, „boli cię?, cukierek na pocieszenie”, wtedy uczy się używać jedzenia do pocieszania, nagradzania się, relaksowania. Koi ból czekoladą, z nerwów chrupie paluszki, a kiedy się nudzi - wyciąga lody z zamrażalnika. Nie bardzo wie, jak sobie poradzić z różnymi emocjami. Jeszcze raz podkreślę: tuczy tylko nadmiar. Dlatego największy kapitał jaki możemy dać dziecku, to dobre nawyki żywieniowe.
Czy trudno osiągnąć sukces w leczeniu otyłości u dzieci?
To indywidualne. Niedawno miałam w gabinecie chłopca, który chociaż uprawiał sporty walki, był otyły. Pił dużo słodzonych napojów i miał wielką słabość do batonów. Poszliśmy na układ. Zgodził się odstawić fantę i pepsi, ale marsów nie chciał porzucić. Rozpisałam mu jadłospis, policzyłam kalorie. W nagrodę po intensywnym treningu mógł zjeść baton. Wysiłek fizyczny sprawił, że glukoza „szła” w mięśnie i wątrobę, a nie w tkankę tłuszczową. W efekcie po trzech miesiącach bardzo fajnie zeszczuplał, chociaż codziennie zjadał marsa. Pomocna była także jego mama, która zadbała o różnorodną dietę. Dobrze odżywiony organizm nie upomina się ciągle o pokarm. Kiedy czujemy się najedzeni, może przed nami leżeć coś słodkiego i nie sięgniemy po to.
Naprawdę? Ja na nawet po dwudaniowym obiedzie zmieszczę ciasteczko.
Ja też jem słodycze i nie mam nadwagi. Mówię o sytuacji, kiedy do ciasteczka dołożymy jeszcze tłuste pokarmy, słodkie napoje, a do tego stres i pośpiech.
Co poradzić tym, którzy chcą pomóc dzieciom w pokonaniu nadwagi?
Nie da się odchudzić dziecka w ciągu miesiąca. Wszystkie gwałtowne akcje kończą się niepowodzeniem, szczególnie u dzieci. Nie można dziecku nagle coś zabrać, wtedy się zbuntuje. Złe nawyki trzeba zmieniać stopniowo. Jedną niezdrową rzecz zamieniać na inną - wartościową. I dawać dobry przykład. Kiedy jemy rukolę i marchewkę, dziecko także przyzwyczaja się do takiego jedzenia.