Tajemnicza zbrodnia i odwet
Czerwiec 1945. Odnalezienie zmasakrowanych zwłok 9-letniej Bronisławy Mendoń doprowadziło do wybuchu zajść antyżydowskich w Rzeszowie
Sprawcami ataków na ludność żydowską byli wówczas zarówno cywile, jak i milicjanci. Przebieg tych zajść najszerzej zrekonstruował i opisał Krzysztof Kaczmarski w książce pt. „Pogrom którego nie było. Rzeszów, 11-12 czerwca 1945 r. Fakty, hipotezy, dokumenty”, jednak wiele okoliczności związanych z tymi wydarzeniami wciąż pozostaje niewyjaśnionych. Badania historyczne są utrudnione ponieważ akta główne śledztwa w sprawie zabójstwa dziewczynki tajemniczo zaginęły w latach sześćdziesiątych XX w.
Piwnica i drugie piętro
„Po przybyciu na miejsce o godzinie 21 przy pomocy dwóch świec poczęliśmy dokonywać oględzin” - zapisał w swoim raporcie kapral Jan Łukasz, będący w grupie milicjantów, którzy jako pierwsi przybyli na ulicę Tannenbauma 12 (obecnie ul. Okrzei), gdzie jeden z jej mieszkańców, Kazimierz Woźniak, znalazł książki szkolne zaginionej kilka dni wcześniej dziewczynki. „W czasie dalszych poszukiwań znalazłem w piwnicy niezamkniętej kupę wiór drzewnych, a gdy je odsunąłem zobaczyłem leżące pod nimi zwłoki dziewczynki, którą obecny przy nas Mendoń rozpoznał jako zwłoki jego córki. Zwłoki te znalazłem obdarte ze skóry na twarzy, oraz z wyciętymi mięśniami na rękach i nogach”. Po odkryciu makabrycznie okaleczonego ciała dziecka funkcjonariusze przeprowadzili rewizję w pomieszczeniach znajdujących się na drugim piętrze kamienicy.
Milicjanci uznali, że sprawcami są Żydzi mieszkający w tym budynku. Po wkroczeniu do jednego z mieszkań „jeden z milicjantów wypuścił serię strzałów z automatu w podłogę, tuż przy nogach Żydów, tak że cudem nie przestrzelił niektórym stóp. Po pobiciu pytano ich, czy wiedzą, za co się ich bije, a gdy zaprzeczyli, sprowadzono pod strażą kilka osób do piwnicy tegoż domu, gdzie ujrzeli ohydnie zmasakrowane ciało dziewczynki. Milicja oświadczyła, że to uczynili Żydzi” - zapisano w sprawozdaniu Zarządu Żydowskiej Gminy w Rzeszowie z przebiegu zajść z czerwca 1945 r. Funkcjonariusze zatrzymali czternastu mężczyzn. Około północy zabrano ich pod strażą do Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej przy ul. Trzeciego Maja 13.
Następstwa zbrodni
Po Rzeszowie rozeszła się pogłoska o zamordowaniu polskich dzieci przez Żydów. Od rana 12 czerwca w pobliżu ul. Tannenbauma zaczęli gromadzić się ludzie: „Dzień ten był dniem targowym. Masowo napływali liczni mieszkańcy, którzy rozpoczęli samosądy”. Ci którzy stawali w obronie Żydów narażeni byli na szykany. W tym samym czasie funkcjonariusze MO prowadzili zatrzymania w kolejnych domach znajdujących się w pobliżu kamienicy przy ulicy Tannenbauma i sąsiadującej z nią ulicy Sobieskiego.
Wydarzenia z 11 i 12 czerwca zdecydowanie wstrzymały powroty przedwojennych żydowskich
mieszkańców Rzeszowa
Jeden ze świadków tych wydarzeń Leib Kapłan zeznał, że milicja „zaczęła chodzić po całym mieście i zabierać ze sobą każdego Żyda, przy czym Żydów biła wraz z ludnością cywilną. Sierżant milicji pobił świadka. Podczas prowadzenia Żydów przez ulice tłum rzucał kamieniami i krzyczał »bić Żydów«”. Eskortowani słyszeli także: „»mordercy, bandyci« na to ratowaliśmy was, żeby teraz taką mieć zapłatę. Zabić ich, ukamieniować”.
Podobny opis wydarzeń zarejestrowano we wspominanym już sprawozdaniu Żydowskiej Gminy: „Przy wyprowadzaniu milicjanci niby popychając do pośpiechu bili kolbami nawet kobiety. Na ulicach gawiedź obrzucała Żydów kamieniami i cegłami oraz biła żelaznymi sztabami. Konwojujący milicjanci nie reagowali i nie ochraniali konwojowanych a w kilku wypadkach wręcz oświadczali »my ich prowadzimy bo taki mamy rozkaz, a wy róbcie swoje«”. W tym samym sprawozdaniu odnotowano nazwiska kilku osób, które doznały ciężkiego uszkodzenia ciała oraz wspominano o „niezliczonej ilości pobitych Żydów, bez widocznych obrażeń zewnętrznych”. W czasie zajść ograbionych zostało kilkadziesiąt żydowskich mieszkań. Dokonane szkody oszacowano na około pół miliona złotych.
„Prowokacja”
W sumie 12 czerwca zatrzymanych mogło zostać około setki osób. Po południu komenda wojewódzka MO wydała rozkaz zwolnienia Żydów bez przesłuchania. Uznano, że akcja wszczęta przez milicjantów była bezpodstawna, a oskarżenie Żydów „o zabójstwo dzieci katolickich” było „prowokacją mającą polityczne podstawy”. Tego samego dnia oraz w kolejnych, zapewne pod wpływem zajść oraz wzrostu nastrojów antysemickich, większość Żydów opuściła Rzeszów. Zwolnienie zatrzymanych miało nastąpić dzięki interwencji NKWD.
Według historyka Krzysztofa Kaczmarskiego prawdopodobna wydaje się hipoteza, że aparat bezpieczeństwa próbował początkowo zrzucić odpowiedzialność za te wydarzenia na podziemie antykomunistyczne. W nadzwyczajnym wydaniu „Dziennika Rzeszowskiego” z 12 czerwca mieszkańcy Rzeszowa mogli przeczytać takie słowa: „musimy wszyscy usilnie czuwać, by antysemickie prowokacje, inicjowane z całą świadomością przez reakcję w celu rozbicia naszego życia i w celu zdyskredytowania nas wobec zagranicy były w czas wykrywane przez społeczeństwo, które powinno na nie reagować tak, jak wymaga tego społeczeństwo i demokratyczna sprawiedliwość”. Jednakże gdy okazało się, że działania te nie odniosły skutku zdecydowano o wyciszeniu sprawy.
Sprawca
Bronisława Mendoń po raz ostatni była widziana 7 czerwca około godziny 14.00, gdy udawała się na korepetycje do Otylii Aksamit, mieszkającej na ulicy Tannenbauma 12. Na zajęcia nigdy nie dotarła. Do dziś nie wiemy, kim była osoba, której zbrodnia wstrząsnęła społecznością Rzeszowa i doprowadziła do wybuchu antysemickich wystąpień. Jednym z podejrzanych był mieszkaniec kamienicy przy ul. Tannenbauma 12 Jonas Landesmann, który został zatrzymany 14 czerwca. W związku z brakiem dowodów winy został zwolniony z aresztu we wrześniu 1945 r.
Z zachowanych - bardzo nielicznych - akt podręcznych prokuratora Bronisława Gnatowskiego prowadzącego śledztwo wiemy, że sprawcą mógł być jeden z lokatorów mieszkających na drugim piętrze kamienicy w której znaleziono zwłoki: „lokatorzy, tych mieszkań stanowili z reguły element napływowy i wciąż zmieniający się. Były to przeważnie ocalałe z wojny rozbitki, wyłącznie narodowości żydowskiej” - stwierdził Gnatowski. Prokurator brał także pod uwagę, że zabójstwa Bronisławy Mendoń „mógł dopuścić się ktoś spoza mieszkańców tego domu będąc w tym czasie bądź celowo, bądź przypadkowo w wyżej wymienionej posesji”. Dodawał przy tym, że koncepcja ta jest mało prawdopodobna, „niemiej jednak z nią również należy się liczyć”. Prokurator przyjął, że dziewczynka została zamordowana w budynku, w którym znaleziono jej ciało.
Przed wybuchem II wojny światowej co trzeci mieszkaniec Rzeszowa był Żydem. Większość z nich zginęła podczas Holokaustu. Tylko garstka przeżyła. Po wojnie nieliczni zdecydowali się na powrót do swojego rodzinnego domu. Ocaleni przybywali tutaj także dlatego, że miasto to było wówczas jednym z ośrodków tzw. brichy, czyli ruchu nielegalnej emigracji do Palestyny. Wydarzenia antyżydowskie z 11 i 12 czerwca zdecydowanie wstrzymały powroty do Rzeszowa jego przedwojennych żydowskich mieszkańców.