Tajemnica dwóch braci, czyli nielegalna plantacja na strychu
Krakowski sąd wyliczył, że gdyby marihuana od braci Ł. trafiła na rynek mogłaby jednorazowo zaspokoić potrzeby 9304 osób. Nie trafiła, bo dwaj producenci okazali się przestępczymi partaczami.
Bardziej pewny siebie i przedsiębiorczy Piotrek był starszy od brata o cztery lata, miał żonę, dwie córki i zdobył zawód technika przetwórstwa skóry. Wcześniej nigdy nie wszedł w konflikt z prawem.
Paweł, technik BHP, tylko raz zbłądził na tyle, że jego sprawą zainteresował się prokurator. Skończyło się warunkowym umorzeniem w sprawie dotyczącej podrobionego dokumentu. Poza tym byli czyści jak łza.
Obaj mieszkali z rodzicami w niedużym, uroczym domu na obrzeżach Krakowa. Piotrek przebywał tam dodatkowo z dziećmi i żoną, a Paweł z aktualną dziewczyną.
Tajemnica w rodzinie
Mimo poprawnych relacji z bliskimi obaj nie pisnęli słowa, że na strychu budynku uruchomili profesjonalną hodowlę konopi indyjskich, z których zaczęli produkować marihuanę.
Życie ich do tego zmusiło, a raczej konieczność spłaty kredytu, który wzięli na otwarcie sklepu z odzieżą.
W dalszej części dowiesz się:
- skąd bracia czerpali wiedzę na temat uprawy konopi indyjskich
- jak wyglądała hodowla i próba rozporawadzenia marihuany
- w jaki sposób wpadli w ręce policji.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień