Tai jest głuchy jak pień, więc „słucha” języka migowego
Oto Tai. Jeden z najbardziej wyjątkowych psów w Gorzowie. Jest bokserem albinosem, z ogonem (to rzadkość u tej rasy), do tego jest kompletnie głuchy, więc „słucha” komend na migi. No i na dokładkę pisze bloga. No dobrze, prawie pisze
Dziś poszedłem po bandzie. Zrzuciłem wszystkie kurtki z wieszaków, rozwaliłem buty i jednego pogryzłem. Wybrałem te najdroższe i najnowsze buty. Jak matka wróci z pracy, to mnie przerobi na szaszłyki”.
„Matka mówi, że jestem gorszy niż diabeł, uświniony jak prosiak i mam się nie ruszać. Mało tego: kanapę sobie kupiła i, skórkowana, zabroniła włazić”.
„Ukradłem kiedyś dziewczynce piłkę. Nie zabrała mi jej, bo tak piłkę ohydnie oplułem, że dziewczynka się poddała. Uwielbiam tę piłkę”.
„Matka postanowiła mnie bojkotować. Zastanawia się, czy podarować mi klatkę, czy elektrycznego pastucha. I zastanawia się jeszcze, co mi zrobi, jak zrzucę akwarium i 200 litrów wody wyleje się na panele wtedy, gdy jej nie będzie w domu i umrą jej ryby, które bardzo kocha”.
Było 8 kilo, a jest prawie 40
Takie zabawne wpisy można znaleźć na facebookowym profilu „Tai – głuchy bokser”, który to miniblog, w imieniu swojego boksera, prowadzi Aleksandra Paśkiewicz-Szypuła z Gorzowa. Postanowiła w ten sposób opowiadać o życiu Taia. Dlaczego? Bo to wyjątkowy pies! Po pierwsze – jest albinosem. A po drugie – jest głuchy.
Rodzina Szypułów wiedziała o tym, gdy go przygarniała. Był wówczas mały (ważył 8 kg, dziś prawie 40), a zaraz będzie obchodził pierwsze rodziny – roczek skończy 29 marca.
Bardzo się przez ten czas zmienił, zmężniał, nabrał ciała, ale bawić lubi się cały czas. I zawsze ma na to siłę. Przy czym dla niego zabawa to... wszystko: obgryzanie drzewek w ogrodzie, ganianie za piłką, walenie silnym ogonem w co popadnie.
Mówię i tak – z przyzwyczajenia
Gdy odwiedzam Taia w jego domu przy ul. Kostrzyńskiej, skacze na mnie radośnie. Liże po dłoni, łasi się, obwąchuje. A ja – bezwiednie – do niego mówię. Aleksandra śmieje się, bo każdy – z przyzwyczajenia – próbuje wydawać Taiowi komendy. A on przecież nie zareaguje, bo nic nie usłyszy.
No to jak się z nim porozumiewać?! Szypułowie uczą go, by reagował... na gesty. Poważnie! Porozumiewają się z Taiem na migi. Jak im idzie? Okazuje się, że biały bokser rozumie już kilka podstawowych komend: „nie wolno”, „dobry pies”, „wyjdź” i „chodź”.
Wie też, kiedy jest karcony. Aleksandra pokazuje wtedy gest, którego osoby niesłyszące używają – o ironio! – by pokazać... „brawo” (przypomina to nieco wkręcanie żarówek obiema rękami). Jednak bokser to rasa nietypowa, więc – choć komendy rozumie – to... nie zawsze się do nich stosuje. Ot tak, po prostu.
Gorzej jest wtedy, gdy nie widzi
Tylko że czasami język migowy jest bezużyteczny – na przykład wtedy, gdy Tai nie patrzy, bo akurat biegnie przed siebie. Wołać go nie ma sensu. Pokazywać cokolwiek – też. Raz uciekł z posesji i popędził ul. Kostrzyńską, nie zwracając uwagi na auta. Na szczęście zaczął się łasić do ludzi koło pobliskiego kościoła i dzięki temu udało się go dorwać. Od tamtej pory w ciągu dnia wychodzi wyłącznie na smyczy, a wieczorem, gdy nie ma ryzyka, że ktoś otworzy bramę, jest puszczany, by się wybiegał na hektarowym ogrodzie.
Teraz Szypułowie zastanawiają się nad adopcją drugiego boksera – pies słyszący bardzo by pomógł w wychowaniu i w komunikacji z Taiem, a gorzowianie pomogliby kolejnemu psu. Ciągle to rozważają. Doświadczenie w tej kwestii mają ogromne. W przeszłości adoptowali już między innymi niewidomą i głuchą Molli. A i teraz – poza Taiem – opiekują się jeszcze yorkiem i trzema kotami.
Imię? To wszystko przez żużel
Nie daje mi jeszcze spokoju, dlaczego właściwie Tai jest Taiem, a nie Azorem, Baksem, Szarikiem czy innym Fluffym? Skąd takie oryginalne imię?
Aleksandra śmieje się i mówi, że to wszystko przez... żużel!
Bokser albinos miał mieć na imię Chester. Jednak gdy go w Koninie zobaczyliśmy po raz pierwszy, to jakoś ten Chester nam nie pasował. A ponieważ nasz dom jest domem żużlowym, lubimy tatuaże, a nasza córka uwielbia Taia Woffindena, to pies został... Taiem Woffindenem – opowiada gorzowianka.