Usłyszy je kierownik robót drogowych. Czy odpowie też burmistrz Leżajska?
Gdy zobaczyłem studnię, w której trudno było z góry dostrzec dno, policję, strażaków, karetkę, nogi się pode mną ugięły - opowiada pan Zbigniew z Leżajska. - Byłem przekonany, że stało się najgorsze, że syn nie przeżył upadku.
Jesteśmy szczęśliwi, że dziecko przeżyło ten okropny upadek - mówi pan Zbigniew, ojciec Bartusia, który wpadł do 24-metrowej studni.
Dziecko wołało o pomoc. Krzyk ze studni usłyszała przechodząca kobieta. Chłopiec miał szczęście w nieszczęściu. Spadł w dół jakby leciał z 7. piętra.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2022 Polska Press Sp. z o.o.