Tadeusz Truskolaski. Najsłabiej opłacany prezydent na wschód od Wisły
Do października Tadeusz Truskolaski miał większe pobory niż włodarze Lublina czy Rzeszowa. Teraz niemal każdy wójt w regionie przebija pensją prezydenta stolicy Podlaskiego.
Obniżenie wynagrodzenia Tadeuszowi Truskolaskiemu może być interpretowane jako wyraz rywalizacji między radą miasta a prezydentem Białegostoku i kolejny już wstęp do kampanii samorządowej, albo, co raczej mało prawdopodobne, do przedterminowych wyborów - ocenia dr Sławomir Bartnicki, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku.
Takie przyspieszone wybory to jeden ze skutków braku absolutorium dla prezydenta. Tak zdecydowali w czerwcu radni, a w sierpniu ich uchwałę podtrzymała Regionalna Izba Obrachunkowa. Prezydent zapowiedział odwołanie do sądu administracyjnego. I dopiero jeśli sąd stanie po stronie radnych będą mogli oni podjąć kroki w sprawie referendum o odwołanie Tadeusza Truskolaskiego. Nie jest jednak pewne, czy radni PiS zdecydują się na taki krok. Na razie brakiem absolutorium uzasadnili obniżenie comiesięcznego uposażenia dla prezydenta. Zamiast dotychczasowych prawie 13 tys. zł na jego konto będzie z miejskiej kasy wpływało ok. 9, 2 tys. zł. Radni swoją decyzję uzasadniali nie tylko brakiem absolutorium czy nieskutecznym przyciąganiem dużych inwestorów do naszego miasta. Zarzucali prezydentowi m. in. zajmowanie się innymi rzeczami niż sprawy mieszkańców.
- Ile czasu poświęca prezydent dla mieszkańców? Docierają do nas głosy, że tylko jeden dzień na pięć dni roboczych - mówili radni PiS.
Wojciech Koronkiewicz z SLD zastanawiał się, czy obniżka pensji coś zmieni.
- Obniżka nie jest drastyczna. To tylko taki pstryczek, by prezydent zaczął szanować ludzi, radnych. A skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać - odpowiadał Sebastian Putra z PiS.
- Na stanowisku prezydenta nie pracuje się dla pieniędzy. Porównując pensje do tych otrzymywanych choćby w spółkach państwowych jest ona o wiele niższa, a odpowiedzialność o wiele większa. Natomiast decyzja radnych to polityczna hucpa, mała zemstewka, pokazanie, kto tu rządzi - skomentował sytuację Tadeusz Truskolaski.
Teraz będzie najsłabiej opłacanym prezydentem ze stolic województw na wschód od Wisły. Krzysztof Żuk, włodarz Lublina zarabia 11 250 zł brutto, prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc 12 360 zł brutto.
Tadeusz Truskolaski to dziś ubogi krewny nawet przy prezydentach Łomży i Suwałk. Mariusz Chrzanowski, włodarz miasta nad Narwią, zarobi o ponad dwa tysiące złotych więcej (przy czym ma znacznie mniejszy staż pracy). Z kolei Czesław Renkiewicz, gospodarz grodu nad Czarną Hańczą, inkasuje co miesiąc prawie tyle, co prezydent Białegostoku przed obniżką. Znacznie wyżej są też cenieni także włodarze miast powiatowych czy wójtowie w podbiałostockich gminach.
W kraju zdarzały się jednak sytuacje, że gdy radni opozycyjni obniżali pensje włodarzowi, cięli także swoje diety. Tak było chociażby w 2014 roku w podopolskim Gorzowie Śląskim. Tego chcieli na ostatniej sesji radni klubu Tadeusza Truskolaskiego: korekty diet proporcjonalnie do wynagrodzenia prezydenta. Ale pomysł nie przeszedł, bo radni PiS wstrzymali się od głosu.
- Cała ta sprawa ma wymiar nie tyle moralny, co kulturowy. Radni powinni śledzić i oceniać poczynania władz, ale dołączanie do tego działań małostkowych jest nie na miejscu. W moich stronach mówiono, że jest to poziom poniżej podłogi - komentuje prof. Jerzy Kopania, etyk.
Jeśli ocena działań prezydenta jest nawet bardzo krytyczna, ale w pełni uzasadniona, są inne rozwiązania. - Wtedy należałoby złożyć wniosek o odwołanie z pełnionej funkcji, a nie czynić drobne złośliwości pod jego adresem - zauważa prof. Kopania.
Tyle że może się to odbyć jedynie w drodze referendum. Ale gdyby to się nie udało, rada miasta musiałby się rozwiązać. Poza jednym wyjątkiem: referendum ogłoszonego z powodu braku absolutorium.
- Zainicjowanie referendum odwoławczego może umocnić pozycję Truskolaskiego. Oczywiście w przypadku, kiedy do odwołania prezydenta by jednak nie doszło - rozważa dr Sławomir Bartnicki.
I zastanawia się, czy pomysłodawcy obniżki prezydenckiej pensji wzięli pod uwagę okoliczności, które do tej pory udało się zaobserwować w zakresie zachowań wyborców. - W dużych ośrodkach, takich jak Białystok, pozycja rządzącego w kadencji poprzedniej i ubiegającego się o reelekcję należy do najsilniejszych. Oznacza to, że najczęściej reelekcję otrzymują - mówi Bartnicki.
Tuż po obniżce pensji Tadeusz Truskolaski nie wykluczył skierowania sprawy do sądu. Kilka dni później do sprawy podszedł bardziej dowcipnie. - Radni PiS obniżyli mi podatek, bo teraz zapłacę go mniej - ironizował prezydent na Twitterze.