Tadeusz Ferenc: Żal odchodzić z Rzeszowa, ale czas upływa. I nie są mi obojętne ciągłe protesty
Jeśli zostanę posłem, będę ciągle dbał o to, żeby Rzeszów rósł. Obojętne kto będzie jego kolejnym prezydentem - zapowiada Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
W jesiennych wyborach parlamentarnych wystartuje pan jako lider listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Pierwsze miejsce jest niemal gwarancją mandatu. A zgodnie z nowymi przepisami, jeśli zostanie pan wybrany, automatycznie straci stanowisko prezydenta Rzeszowa. Nie żal panu odchodzić z miasta po tylu latach?
Zdecydowanie żal. Szkoda mi ludzi, szkoda miasta, z którym jestem bardzo związany. Każda kostka w bruku, każda płyta chodnikowa, każde piętro budynku, szkoła, żłobek, przedszkole, infrastruktura, są mi bliskie. Dotykałem tych spraw przez wiele lat bezpośrednio i to część mnie.
Nie raz się wzięło do ręki łopatę i dla pewnej satysfakcji oraz własnej radości przerzucało się ziemię, czy układało z robotnikami krawężniki na ulicy 3 Maja.
Ale zdaję sobie sprawę z tego, że czas upływa. Jestem tu 17 lat, moi poprzednicy tak długo w ratuszu nie urzędowali. Ale dodam też, że plany, które mam z moimi zastępcami i współpracownikami, są bardzo duże. Czy to w zakresie zwiększenia liczby mieszkańców miasta, bo to największa jego wartość, czy zapewnienia miejsc pracy, mieszkań, żłobków, przedszkoli i miejsc do wypoczynku oraz spacerów. To wszystko są bardzo ważne sprawy, ale powiem jeszcze raz, czas upływa.
Przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi miał pan już w głowie pomysł, aby wystartować w tegorocznych wyborach parlamentarnych? Widział pan siebie już wówczas w roli posła?
Nie, nie miałem takiego planu, gdy walczyłem o fotel prezydenta Rzeszowa. Taka myśl przyszła później. A wpływ na to miało wiele czynników, m.in. kolejne protesty mieszkańców, które pojawiają się niemal przy każdej inwestycji.
Przykład z ostatniego czasu: na Przybyszówce chcieliśmy wybudować mieszkańcom wodny plac zabaw, o który sami wnioskowali. A teraz, kiedy przedstawiliśmy jego plan, są protesty i sprzeciw. Podobnie jest w przypadku budowy wielu ulic. Mnóstwo gorzkich słów usłyszałem odnośnie trwającej aktualnie modernizacji ulicy Wieniawskiego. A także wobec planów budowy południowej obwodnicy.
Owszem, jestem świadomy tego, że krytyka i protesty to część mojej pracy i należy ich słuchać. Tak samo jak i pozytywnych uwag. Ale nie są mi one nigdy obojętne.
W dalszej częsci przeczytasz:
- kogo Tadeusz Ferenc widzi w roli swojego następcy
- o co zamierza walczyć jako przyszły poseł w Sejmie
- czy jako poseł załatwi dla miasta kolejke nadziemną
- co chciałby powiedzieć mieszkańcom, którzy wybrali go na prezydenta
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień