Tabletki na wyciągnięcie ręki, czyli jak sami siebie trujemy
Polacy ulegają reklamom leków, choć często są one mocno naciągane. Ludzie je kupują, bo skoro coś jest dostępne bez recepty, to znaczy, że można to bezpiecznie stosować. A nie ma leków obojętnych dla zdrowia!
Tysiące tabletek na wyciągnięcie ręki
10–12 lat temu w polskich aptekach było dostępnych 6 tys. rodzajów leków. Obecnie jest ich zarejestrowanych na naszym rynku 18 tys. i liczba ta stale rośnie. Przy czym około połowy z nich jest już dostępne bez recepty. To jeden z trzech głównych powodów, który sprawił, że Polacy stali się lekoholikami. Potwierdzają to statystyki. Według badań firmy IMS Health z 2014 r., nasi rodacy wydali na różne medykamenty 27,3 mld złotych, o 3,3 mld więcej niż w 2012r. Przy czym aż 11,4 mld przeznaczyli na zakup leków wydawanych w ramach odręcznej sprzedaży. Zażyliśmy np. 2 mld tabletek przeciwbólowych.
Okazuje się, że Polska zajmuje obecnie szóste miejsce w Europie (m.in. po Francji, Niemczech i Włoszech) pod względem liczby zużywanych lekarstw przypadających na jednego mieszkańca. Drugim powodem, który mocno się do tego przyczynił, a wręcz ludzi zmusza do samoleczenia, jest coraz trudniejszy dostęp do porady lekarskiej.
Jeśli kogoś często boli brzuch czy głowa, zamiast czekać w długiej kolejce do specjalisty czy choćby do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, woli sobie kupić tabletki przeciwbólowe, które są na wyciągnięcie ręki. Od dawna można je dostać bez problemu nie tylko w aptece, ale też na stacji benzynowej, w kiosku i w sklepie, w którym robimy codzienne zakupy do domu.
–Ludzie bardzo chętnie łykają np. paracetamol, ponieważ wydaje im się, że jest to panaceum na wszystko – zaznacza dr Danuta Henzler, specjalista chorób wewnętrznych i gastroenterolog z Opola. – Tymczasem może on po jakimś czasie uszkodzić wątrobę, a nawet spowodować śmierć. Mieliśmy ostatnio taki przypadek. Na oddział anestezjologii i intensywnej terapii trafił 60-letni mężczyzna. Był w bardzo ciężkim stanie, z wywiadu wynikało, że wcześniej często zażywał paracetamol. W końcu wątroba i nerki nie wytrzymały. Pacjent, mimo wysiłków lekarzy, podłączenia go do sztucznej wątroby i sztucznej nerki, zmarł. –W surowicy krwi było u niego takie stężenie paracetamolu, że nie dało się procesu chorobowego odwrócić, zadziałało jak koło zamachowe – mówi dr Józef Bojko, ordynator oddziału. – To powinno być ostrzeżenie dla wszystkich, którzy sami lubią się leczyć. Nie ma leków, które można zażywać bezkarnie.
Ulegamy reklamom i łykamy w kółko to samo
Ważny powód, który zachęcił Polaków do sięgania z byle powodu po rzekomo cudowne pigułki, tabletki, syropy, które natychmiast usuną ból, pozwolą zasnąć i w ogóle pomogą na wszystko, to ekspansja reklam, za którymi stoją firmy farmaceutyczne. Są one tak sugestywne, że Polacy im wierzą. Dochodzi bowiem przekonanie, że skoro coś jest dostępne bez recepty, to znaczy, że można to bezpiecznie stosować. I tak koło się zamyka.
Tymczasem można się narazić na duże niebezpieczeństwo. Osoba, która np. łyka jednocześnie paracetamol i panadol, nie wie, że zażywa jeden i ten sam lek. Paracetamol ma bowiem wiele odpowiedników i występuje pod różnymi nazwami.
Zawiera go także m. in. apap, efferalgan, codipar i etoran. Podobnie jest z aspiryną. Jeśli pacjent cierpi na wrzody i sięga po nią z powodu przeziębienia, a dodatkowo zaaplikuje sobie upsarin, który ma ten sam skład chemiczny, to musi się to na nim niekorzystnie odbić. Wrzody wtedy dadzą mu mocno w kość.
– Niestety, Polacy reklamom ulegają, choć zawierają one półprawdę, często są mocno naciągane– twierdzi Marek Brach, farmaceuta i lekarz w jednej osobie. – Nie ma leków obojętnych dla zdrowia. Niestety, w naszym kraju nie prowadzi się prawie żadnej działalności prozdrowotnej dotyczącej leków, nie przestrzega przed ich nadużywaniem, możemy się więc spodziewać, że będzie jeszcze gorzej.
Lekarze „sypią” przykładami: czasem zdarza się, że planowy zabieg musi być przesunięty o dwa- trzy tygodnie, gdyż dopiero lekarze w szpitalu odkrywają, że ktoś brał wcześniej ten sam preparat, tylko pod dwiema nazwami. Może to zatuszować u niego właściwy obraz choroby.
– Często zdarza się, że pacjent leczy się pod kontrolą lekarza, dostaje leki na receptę, ale jednocześnie łyka sobie coś na własną rękę, do czego się nie przyznaje– dodaje dr Danuta Henzler. –Nie bierze on niestety pod uwagę, iż pewne leki mogą mieć działanie przeciwstawne. Skutek tego jest taki, że leczenie nie przynosi skutku. Grozi to również poważnymi konsekwencjami. Np. ktoś zażywa leki przeciwzakrzepowe z powodu choroby wieńcowej, ale w tym czasie zaczynają mu dokuczać stawy czy przeziębienie, więc zaczyna również brać aspirynę lub voltaren. Lekarz o tym nie wie, a pacjent ma krwotok. Niebezpieczne są zwłaszcza preparaty przeciwbólowe. Wprawdzie szybko usuwają ból, ale choroba rozwija się dalej. Gdy jest to migrena, w końcu sama przejdzie. Można jednak przeoczyć coś poważnego, a potem na ratunek jest za późno. Onkolodzy podają często przykłady pacjentów, którzy zażywają przez długi czas środki uśmierzające ból kręgosłupa, sądząc, że wynika on z braku ruchu czy z choroby zwyrodnieniowej.
Tymczasem okazuje się, że to nowotwór, który daje już przerzuty do kręgosłupa. A leki to maskowały.
Lekiem zawierającym substancje silnie działające, który zawsze był na receptę, a teraz można go kupić bez problemu, jest no-spa. To samo dotyczy ibupromu, ibuprofenu i pyralginy. Nagle to, co było zabronione, stałe się możliwe. Czyżby pojawiły się nowe wyniki badań, które pozwalałyby na ich odręczną sprzedaż? Nie, tak dzieje się dzięki różnym chwytom, które stosują firmy farmaceutyczne, aby tylko „wypuścić” lek spod recepty.
Wybiegiem jest produkowanie leków w mniejszej dawce lub w mniejszym opakowaniu. Np.7 tabletek specyfiku jest bez recepty, a 14 już na receptę. Choć w obu przypadkach działa on tak samo.
Suplementy mogą skrócić życie
W Polsce aptek przybywa, zwłaszcza sieciowych, a te nastawiają się głównie na handel paralekami i parafarmaceutykami, bo to przynosi zysk. Prym wśród pseudoleków wiodą niezmiennie przeróżne suplementy diety.
– Jest z nimi podobny problem jak z lekami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi, gdyż stale stosowane mogą być również szkodliwe – ostrzega dr Dariusz Woszczyk. –Badania amerykańskich naukowców, przeprowadzone na dużej liczbie ochotników, wykazały, że ci, którzy je brali w dużych ilościach, żyli krócej. Witaminy pomagają wtedy, jeżeli w organizmie jest ich niedobór. Jeśli ktoś myśli, że zapewnią wieczne szczęście, jest w błędzie.