Szyndzielnia żegna żółte wagoniki [ZDJĘCIA, WIDEO]
Przez ostatnie 21 lat żółte gondole kolejki linowej na Szyndzielnię wywiozły na szczyt góry miliony turystów. Teraz odchodzą do lamusa. W poniedziałek rusza modernizacja kolejki, która jest symbolem Bielska-Białej
Jeśli czytają Państwo ten tekst w piątek, 30 września, to znaczy, że mamy ostatnią okazję, by pożegnać się ze słynnymi żółtymi wagonikami kolejki linowej na Szyndzielnię - jeszcze tylko w najbliższe dwa weekendowe dni 1-2 października żółte gondole wywiozą turystów na szczyt tej popularnej w regionie góry. W poniedziałek kolejka stanie na kilka miesięcy. Czeka ją lifting, jakiego nie było od 21 lat.
- Od kilku lat przymierzaliśmy się do tego - mówi o modernizacji kolejki Marek Hetnał, wiceprezes bielskiej spółki ZIAD administrującej kolejką. - Kolej jest sprawna technicznie. To zasługa pracowników, którzy dbają, by była w dobrym stanie i przechodziła odbiory techniczne. Ale pojawiają się problemy z częściami zamiennymi. Producent tej kolejki, austriacka firma Girak, już nie istnieje i coraz trudniej zdobyć części, by zastąpić te zużywające się - wyjaśnia.
W województwie śląskim trudno znaleźć osobę, która nie byłaby kiedykolwiek na Szyndzielni - czy to w ramach wycieczki szkolnej, czy rodzinnego wypadu. Szyndzielnia jest odskocznią dla turystów ze Śląska - jej dostępność, bliskość, a przede wszystkim możliwość łatwego i szybkiego (w nieco ponad 6 minut) dostania się na wysokość 1028 m n. p. m sprawia, że rocznie korzysta z niej ok. 200 tys. osób. Wyjeżdżając na Szyndzielnię można wejść na wieżę widokową, zajrzeć do schroniska górskiego, albo ruszyć w dalszą trasą. Można też - jak robią zwłaszcza rodzice z małymi dziećmi, których w ostatnim czasie przybywa - po krótkim pobycie na szczycie zjechać wagonikiem w dół.
Tak - kolejka na Szyndzielnię to symbol Bielska-Białej wpisany w panoramę miasta od 1953 roku. Wówczas austriacka firma Bruder Girak zamontowała kolejkę z wagonikami tzw. pierwszej generacji. Później zastąpiły je wagoniki polskiej produkcji - z PZL Mielec. W 1994 roku kolejka na Szyndzielnię stanęła, by przejść największą zmianę. Ta modernizacja trwała od 1 lipca 1994 do 30 czerwca 1995. - To było duże wydarzenie - przyznaje Wiesław Gębala, kierownik kolejki linowej na Szyndzielnię, olimpijczyk z Innsbrucka. - Wymieniono wszystkie podpory, a to jedna z największych prac. Powstał też nowy peron przy dolnej stacji oraz nowa stacja na górze - dodaje.

W efekcie dziś uważni turyści wsiadając do wagoników na dolnej stacji mogą dostrzec garażowane wagoniki w głębi budynku - stary peron dolnej stacji pełni funkcję garażu. Od niedawna w starej części górnej stacji efektownie zamienionej w poczekalnię można oglądać archiwalne zdjęcia kolejki linowej na Szyndzielnię oraz wagoniki trzech poprzednich generacji.
Wiesław Gębala i jego zastępca Tomasz Pezda stoją na czele ekipy, która codziennie odpowiada za sprawność mechanizmów i urządzeń kolejki. To praca, której turysta podziwiający panoramę z wagonika nie widzi. Każdy codzienny rozruch kolejki to test sprawności od strony technicznej.
- Przychodzimy do pracy i najpierw sprawdzamy wszystkie paski, koła hamujące i koła rozprowadzające wagony - mówi Gębala. - Następnie pracownik wsiada do roboczego wagonika i wyjeżdża na górną stację. Ale na każdej podporze melduje, czy jest ona w osi, czy lina idzie dobrze itd. To wszystko codziennie trzeba sprawdzać - zaznacza.
W ciągu 21 lat kolejka miała trzy awarie - jedna, z pozoru drobna, dotyczyła napędu łożyskowania koła głównego. Dwie kolejne - głównej przekładni napędowej. Było to lutym 2005 i w maju 2007. Wówczas kolejka stanęła. W 2005 konieczna była nawet ewakuacja uwięzionych w wagonikach turystów. W 2007 w sukurs przyszedł napęd awaryjny. Kolejkę na Szyndzielnię, jaką wszyscy znamy, czeka spora zmiana. Nowe wagoniki będą bardziej przeszklone. Ich żółty kolor zostanie zachowany.
- Do nowych wagonów, które będą większe i wyższe, będzie wsiadało się z poziomu peronu. A to oznacza, że łatwiej będzie można wsiąść lub wjechać z wózkiem. Wagoniki będą bardziej przestronne, dzięki czemu wózki inwalidzkie i dziecięce zmieszczą się bez problemu - mówi Tomasz Pezda, zastępca kierownika kolejki linowej na Szyndzielnię. -W wagonikach zostaną też zamontowane wieszaki rowerowe. Odświeżona zostanie też poczekalnia, a przed wejściem znajdzie się winda dla osób niepełnosprawnych - dodaje.
Marek Hetnał wyjaśnia, że wykonawca prac - firma Doppelmayr Polska Sp. z o.o. zakłada, że do końca grudnia powinna uporać się z demontażem starych urządzeń i montażem nowej kolejki i napędu. Niewykluczone, że kolejkę uda się uruchomić na ferie województwa śląskiego, które rozpoczynają się w połowie stycznia 2017.